Willa Jasmin Armand

dziękujemy..- powiedziałem, uśmiechnąłem sie wdzięcznie do Wampirzycy....

yyy... witamyyyy jak już coś. Mam nadzieję, że jesteście szczęsliwi no i oczywiscie, że będziecie na wieki! Zaśmiała się. Mam nadzieję, że prezent wam sie spodoba, choć przyznam, że nie wiem czy jesteście koneserami sztuki bo właściwie nawet nie mielismy okazji się dobrze poznać.



(zawartość prezentu: http://www.johnlewis.com/jl_assets/product/230170857.jpg )

stanełam za Parą młoda:
* Ełi kolejny prezent jest w waszym domu, to tak na noc poślubną* pomyslałam zalotnie.....

- dziękujemy - uśmiechnęłam się .

No powiedzmy ... że trochę znam się na sztuce..- uśmiechnąłem się - Dzieki

- Ty ? .. - przekrzywiłam głowę . - nie słuchajcie go .. on nie ma o tym bladego pojęcia - wyszczerzyłam kły w uśmiechu .

-mam nadzieje ze prezent wam sie spodoba-powiedziala i odeszla by reszta gosci mogla rowniez spokojnie zlozyc zyczenia i podarowac prezenty.

(Bilet na Mallorce na podroz poslubna i dwa komplety poscieli)

- Haha ja szczerze mowiac nie wiem co zawiera wasz prezen, poniewaz dalem wolna reke Lourie mam nadzieje, ze to cos lepszedo od czaszki...

ok... zobaczysz że mam- powiedziałem zawadiacko...- Dzięki - zwróciłem się do wampirzycy....

dobra... wlasciwie... to my bedziemy sie juz zbierac... Lepiej zeby noc poslubna byla jak najdluzsza. -puscilem oko do pary.

Tez postanowila sie zbierac. W koncu to czas dla nowozencow. Pozegnala sie i wyszla.

uśmiechnąłem się szczerze do Santiego:
Dzięki....- powiedziałem

Uscisnalem dlon Alexowi, sklonilem sie Eufrazji i powoli zaczalem sie zbierac.

- Santi , dlaczego nie było Lys ? - zatrzymałam wampira .

Stałam i patrzyłam na to:
* o nie nie dam się w takie coś wrobić* pomyślałam odważnie.....

No to... miło było poznać. Uśmiechnęła się delikatnie, a następnie udała się za Santim.

Zatrzymalem sie...- eee nie wiem...

Stanęłam tuż obok Santiago. Zastanawiałam się o co chodzi...

- jak to nie wiesz ? nie wiesz co robi twoja dziewcz... - spojrzałam na Lourie - twoja przyjaciółka ? - spytałam .

patrzyłem na wszystko z rezerwą ale zdziwiony deczko:
* No fakt myślałem że Santi przyjdzie z Lyss*

Wyrwalem reke z uscisku Eufrazji - Lysette to nie jest moja dziewczyna... juz od dluzszego czasu. Gdybys ostatnio sie z nia widziala, pewnie bys o tym wiedziala.

A mówiłam, żebym tu lepiej nie przychodziła... mówiłam, że tak byłoby lepiej... Karciłam się w myslach. Sposób w jaki spojrzała na nią Eufrazja wydał jej się z lekszka nieprzyjemny.

- rozumiem . Po prostu była ciekawa . - popatrzyłam na Alexa .


( aaaaaaaaaaa SANTI ! wyrwałeś mi rękę ?!?! aaaaaaaaaaa !!! jestem jednoręka xDD )

To milo z twojej strony. Nadal trzymajac dlon Lourie ruszylem do drzwi.

Ełi odpuść..- powiedziałem łagodnie, to nie miało sensu....chwyciłem Ełi w pasie:
*Proszę* pomyślałem i pocałowałem ją w czoło

( Santi jak mogłeś okaleczyć mi żone no!!!!!! XDDDDDDDDD)

- okey , okey .. - liczył się dla mnie tylko Alex .



( Santi !!!!!!! wyrwij mi jeszcze nogę do pary ! xD )

po 20 minutach wszyscy goście się rozeszli, zostałem ja, Ełi i Jas i 20 kelnerów:
No to no idziemy do domu, to znaczy jedziemy??- spytałem Ełi....

(Santi jak mogłeś, wiesz niewybaczę ci tego XDDDDDDDDDDDD)

o nie... jedziecie limuzyną a Autka zostaną tutaj do jutra- powiedziałam szczerze- no to zbierajcie się.........- Uśmiechnełam się szczęśliwa ichnim szczęściem........

- Jas , chciałam ci podziękować za to wszystko . Wyszło świetnie . - pocałowałam wampirzyce w policzek .

nie przesadzaj...( Te tłumy gości).... pomyślałam że ślub musi tak wyglądac...* Tylko nie mój* dodałam w myslach-powiedziałam szczerze- jestem szczęśliwa ....to był wspaniały dzien.........- pocałowałam ich oboje....
* Dla takich chwil się żyje*

popatrzyłem na Jas:
Jas jesteś wielka...- powiedziałem uśmiechnięty.....

- wezmę swoje rzeczy i możemy iść - odwróciłam się i poszłam po torebkę itd .

stałem i czekałem:
Jas kiedy poznam tego twojego??- spytałem nie pewnie.....

Alex nie wiem...trudno mi jest co kolwiek powiedzieć- powiedziałam szczerze- ale obiecuję że to będzie nie długo........

- już . - stanęłam koło Alexa .

no to papa, udanej nocy..- powiedziałam i uśmiechnełam się do Ełi i Alexa....

- no to pa Jas- chwyciłem Ełi na ręce i zaniosłem do limuzyny......

postanowiłam wrócić do Olivera, a że był wieczór , późny wieczór, postanowiła się przejść po dzielnicy wilków.....poszła do parku na pomost....

przyszłam, dom wyglądał pięknie jak zawsze, weszłam udałam się do piwnicy, zabrałam pare butelek krwi z domu i poszłam na małe polowanko...

Biegłam szybko, ból w moim sercu był olbrzymi, łzy płyneły po mojej twarzy, wpadłam do domu wiedziałam co dalej zrobić.

Podeszłam pod drzwi. Oparłam się o nie plecami. Wiedziałam, że pewnie już mnie wyczuła. Cała sukienka już teraz była w łzach. Czekałam, choć nie miałam pojęcia na co. Nie wiedziałam, czy Jas chce mnie widzieć.

Wyczułam Alice, podeszłam do drzwi- Alice co jest??- spytałam spokojnie- po co tutaj przyszłaś?? To nie twoja winna tylko moja.

Westchnęłam.- Nie chcę cię zostawiać.- wiedziałam że nie zabrzmiało to zbyt przekonująco- Jas, ja... ja nie chcę zostać sama!- prawie krzyknęłam.

Popatrzyłam na nią- Sama, Alice w nY jest wiecej wampirów niż w innych miastach...- przerwałam- Alice ja nikogo nie zostawiam , mam zamiar sie z kims spotkać..- powiedziałam

Wiem... ale...- popatrzyłam na nią błagalnie.- Muszę sobie iść??- popatrzyłam na nią smutna.