Samotne Drzewo na Wzgórzu

Miejsce spotkań starszyzny Wilkołaków w celu uzgodnienia potrzeb plemienia i jego przyszłości.

Zasiadłem wygodnie pod drzewkiem, księżyc padał na moje srebrne futro. Zacząłem głośno ryczeć mając na celu wezwanie reszty moich braci i sióstr.

Mam Cię kundlu
zawołałem i pociągnąłem za spust. Srebrna kula wbiła się w pień drzewa

W wielkiej furii, aż się poplułem, zacząłem skakać na drzewo, z drzewa, nad wampirem, rycząc głośno. Na koniec spytałem gardłowym głosem wilkołaka: Jesteś świadom gdzie właśnie jesteś?

Mam to gdzieś śmieciu
wykrzyczałem i oddałem kolejny strzał

Dostałem postrzał w lewy bark, rzuciłem się w furii z pazurami w stronę jego krzywej gęby.

Wyszczerzyłem zęby i oddałem ostatni strzał
Po czym odrzuciłem pistolet i rzuciłem się mu na przeciw

Kula minęła moją głowe, przygniotłem napastnika swoim masywnym ciałem słysząc dzwiek lamanych kosci. Śmiałem sie w głebi duszy.

Warczałem co sił w płucach, łapa mnie bolała a żebro wbijało w płuca:
Kate Rid pomuszcie mu!!!
po bolesnie przemianie słyszeliśmy siebie bardzo dobrze.
*WAmpir*

*Przytrzymałem go, wiedziałem ze nie jestem jedyny. To co z nim robimy?* Ramie coraz bardziej mi krwawiło.

Pobieglem za Sastre, widzac walczacego wilka, bez zastanowienia ruszylem mu do pomocy.

Mam pomysl... moze go wypuscimy.. jest nas troche... jesli go wypuscimy... sprowadzi nam innych... bedzie lepsza zabawa...
Moje mysli od razu dptarly do reszty wilkow.
Kolejna okazja moze sie nie nadazyc zbyt szybko... Ale jak uwazacie... dodalem

Cały czas warczałam. "Rid! Zwariowałeś chyba!" skarciłam go w myślach. "Nie wiem! A co możemy z nim zrobić?!"

nie zabijmy go a ciało zostawmy na terenie wampirów niech to bedzie przestroga dla innych
myślałem szybciej niż się poruszałem

*Dobry pomysl, bedzie przestroga dla innych wampirkow. To nasz teren one nie maja tu prawa wstepu.*

*Albo niech żyje. Bedzie mogl przynajmniej opowiedziec o naszej sile. Tez jakis pomysl nie?*

podbiegłem do białego wilka i się mu skłoniłem
Nasz teren nasze prawa i to nie pierwszy wampir na naszym terenie to musi się skończyć

Mam was gdzieś
Splunąłem w twarz jednemu z wilkołaków

Takie psy nie zasługują na życie, tacy jak wy, MORDERCY!!
Wywrzeszczałem

*czy tylko ja mam ochote zalatwic wiecej niez jednego...choc jedo slowa mnie draznily myslalem logicznie... bylem strategiem.
*Zastanowcie sie... jesli go jeszcze troche potubujemy i wypuscimy... nie mowie ze w dobrym stanie... to on nam tego nie wybaczy... wroci... i wezmie ze soba innych... wtedy zacznie sie prawdziwa zabawa...ale jak juz powiedzialem decyzja nalezy do was... jesli wystarcza wam jeden alkoholik
Wciagnalem powietrze... pierwsze co wyczulem to wlasnie alkohol...
*To kicha
dodalem

Ryknąłem na niego i ugryzłem w nogę
masz chamie, co za beszczelny wampir

*Masz racje. Lepiej go okaleczyc i to bardzo i dopiero wtedy puscic na wolnosc.. Świetny pomysł. Za zachowanie tez sie mu nalezy lomot.*

Aaa
Wrzasnąłem z bólu
Zabiliście mi całą rodzinę, więc mi już wszystko jedno

Nie czekałam dłużej- ugryzłam go w rękę.- Co za wampir! A miałam nadzieję że nie będziemy musieli z nimi walczyć...

pijawka ma urojenia nie ma co....nie znam go ale mam dość
i znowu go ugryzłem w nogę
Cierp cholera cierp

Musicie wiedzieć że jeśli mnie wypuścicie nie przestane na was polować, śmiecie
Wykrzyczałem ostatkiem sił

Stalem troche dalej i przygladalem sie ich dzialaniom.
*w tych kwestiach nigdy sie nie myle...
odpowiedzialem w myslach na slowa wampira.

Głowa opadła mi w stronę ziemi
Straciłem przytomność

* mam nadzieje pijawko. Lubie na takich jak ty polować. Myśle że starczy, wypuśćmy go. Na pewno jeszcze się spotkamy z nim, zabawa gwarantowana."

*Zanieśmy jego ciało do dzielnicy wampirów. Oj bedzie sie dzialo od tej pory.*

Rid cholera choć tutaj !!!!
okapłem z sił już nie mogłem
teraz to musimy go zabić nie ma co

Nie! Przecież jak go zabijemy, będziemy mieć problemy z resztą wampirów!- powiedziałam sforze.

"nie,. nie zabijajmy go. Wyrzućmy go w jakiejś willi wampirów. Będzie ciekawiej.*

A nie możemy go zostawić na ulicy?- pomyślałam.

Nie baczac na opinie innych podnioslem wampira z ziemi i zarzucilem na plecy. Popatrzylem na sfore i rzekłem * Trzeba odpoczac, wszyscy jacys poobijani. Spotkajmy sie jutro o tej samej porze tutaj* Konczac pobieglem w strone dzielnicy krwiopijców.

przy której??? ale wiecie co ja na was poczekam tutaj moje rany to nie przelewkizaskuczałem żałośnie

Ok, chodźmy do mnie.- byłam jeszcze wilkiem- Moje ciuchy leżą w strzępach na ulicy... a tak lubiłam tą bluzkę!- zaśmiałam się i pobiegłam do domu.

dobrze że moje spodnie mają rzepy po bokach bo by skończyły tak jak twoja bluzka- zaśmiałem się po wilczemu i porzałowałem ałaaaaa

Sastre, dojdziesz sam?- zmartwiłam się.

pojdę w moim przypadku nie jest najlepszym określeniem ale spróbuję
i zamknąłem jedno oko tak jak bym był człowiekiem i puszczał jej oko

Usiadłem w miejscu, wczorajszej masakry. Majac nadzieje ze bede mial okazje znowu spotkac sie z innymi. Dla umilenia sobie czasu wyjalem papieroski "Camele", moje ulubione i zapalilem.

Chyba same od siebie nie przyjda, pomyslalem. Zawyłem co sił w płucach. Może teraz. Wyjąłem drugiego papieroska.

Przyszłam pod drzewo.- Hej Izkier.

Hej, a reszta?