Piwnica - Lysette Dufours

Po pierwsze... nie siedzisz mi na głowie... stwierdziłam z uśmiechem ... już nie pamiętasz do czego próbowałam cię przekonać?? Zaśmiałam się. Troszkę mało skutecznie jak widzę...
Rozejrzałam się dookoła, moje ciuchy również zdobiły całe mieszkanie. Jeśli chcesz możemy iść do parku, ale musisz mi dać minutkę.

-nawet dwie -uśmiechnąłem się i wyszedłem do salonu. Usiadłem na sofie , gdzie leżał Wolf.
-i co tam słychać stary? -spytałem poważnie patrząc na psa. {xD}

Najszybciej jak mogłam wstałam i przejrzałam zawartość szafy. Nie chcąc sprawdzać cierpliwości Nicka założyłam pierwszą lepszą sukienkę, do tego jakieś "trzewiczki" oraz skórzaną kurtkę.
Szybkim krokiem weszłam do salonu. Gotowa... powiedziałam ze zdziwieniem przyglądając się "poważnej rozmowie" panów.

-no to możemy iść -wstałem z sofy i podrapałem Wolfa za uchem. Założyłem kurtkę, która leżała przy drzwiach i czekałem na Lys.

Zabieramy go?? spytałam wskazując na Wolfa, który z lekko przekrzywioną główką wpatrywał się w każdy nasz ruch.

-jeśli chcesz.. to przecież twój pies -spojrzałem na Lys, a potem na Wolfa.

Ok... wzruszyłam ramionami i przypięłam szczeniakowi smycz. No to chodźmy powiedziałam zamykając drzwi od piwnicy.

Wolnym krokiem doszliśmy do kamienicy.
Mam nadzieję, że nie zamierzasz mnie tu zostawić... Spojrzałam Nickowi w oczy plecami opierając się o drzwi do mojego mieszkania.

- Kochanie, musisz trochę pomieszkać w domu -pogładziłem ją po policzku - jutro przyprowadzę do ciebie Wolfa -pocałowałem ją w policzek i ruszyłem do wyjścia.

Nie dał mi nawet chwili na jakąkolwiek dezaprobatę... stałam jeszcze przez chwilę, lekko zaskoczona tym zachowaniem, a gdy zniknął mi z widoku weszłam do mieszkania zatrzaskując za sobą drzwi.
Na pewno będę siedziała w domu... powiedziałam do siebie z rozbawieniem. Usiadłam na kanapie planując gdzie by tu można się wybrać...

Mam to gdzieś... idę zapolować... złapałam kurtkę i wybiegłam z mieszkania...

Wróciłam do domu cała umorusana krwią. Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, już w salonie zrzuciłam wszystkie ciuchy. Z gracją przeszłam przez pokój i skierowałam się w stronę łazienki.
Wzięłam szybki prysznic, a następnie owinięta ręcznikiem weszłam do sypialni. Wyszperałam jakąś krótką sukienkę, ułożyłam włosy i wyszłam do baru.

Stanąłem przed mieszkaniem Lysette. Na szczęście drzwi były otwarte więc bez skrępowania wszedłem do środka.
-nie ma jej -powiedziałem do Wolfa. Postawiłem go na ziemię i posłałem mu ostatni ciepły uśmiech. Chłodnym spojrzeniem owiałem pokój i wyszedłem z mieszkania Lys.

Powoli weszłam do domu. Kiedy zobaczyłam Wolfa na podłodze, zdziwiłam się, ale od razu przez głowę przeszła mi pewna myśl... Przymknęłam powieki i wzięłam głęboki wdech. Wzięłam psa na ręce i poszłam do sypialni, włączyłam jakąś spokojną muzykę i leżąc na łóżku tempo wpatrzyłam się w sufit.

Gwałtownie usiadłam na łóżku. Przecież nie będę tu tak siedziała... powiedziałam smutno do Wolfa... nie będę... prawda... Ponownie przymknęłam powieki.



Chodź... pójdziemy na spacer... powiedziałam o chwili.

Weszłam do mieszkania. Ty zostajesz ja wychodzę... poinstruowałam psa. Zdjęłam kurtkę, wyjęłam ze środkowej kieszeni telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i pokręciłam głową.
Nie pisał, nie dzwonił... jęknęłam cicho i wróciłam do rozmowy z psem.
Idę do baru... jakby ktoś do mnie przyszedł to go zatrzymaj... wiesz o czym mówię prawda... spytałam zwierzaka i wybiegłam do Bv.

Zanim doszliśmy do mieszkania, "kocham cię" usłyszałam jakieś... hmmm 100 razy... Otworzyłam drzwi jednym zwinnym ruchem. Uważaj bo się przyzwyczaję... zaśmiałam się "sadzając" Nicka na sofie.

* 101 ! xD


-chodź.. -pociągnąłem Lys w moją stronę tak, że usiadła na mnie okrakiem. Bardzo namiętnie zacząłem całować jej szyję i dekolt.

Nick.... jęknęłam... jesteś wcięty... Spojrzałam mu w oczy... nie lepiej najpierw.. wytrzeźwieć... spytałam niepewnie... jakoś tak cicho, ledwie dosłyszalnie.

-uważasz, że jak jestem wcięty to nie umiem się kochać ?! - oburzyłem się. -pójdę się położyć - wstałem z kanapy -mam nadzieję , że mogę... czy mam iść do siebie.. ? -spojrzałem kątem oka na Lysette.

Oj Nick... dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło... zrobiłam smutną minę, ale nie ruszyłam się z kanapy. Oczywiście, że możesz się położyć... i nawet się nie waż iść teraz do siebie... zagroziłam.

-dzięki - chwiejnym krokiem dotarłem do sypialni Lys. Położyłem się na łóżku i próbowałem "zasnąć".

Obejrzałam się za siebie. Nick położył się w moim łóżku. Nie miałam ochoty siedzieć sama więc również przeszłam do sypialni i delikatnie ułożyłam się obok niego. Przejechałam dłonią po jego włosach. Miałam nadzieję, że nie jest na mnie zły...

-Lys ? -spytałem podejrzliwie. Obróciłem się i położyłem dłoń na jej udzie.

A myślałeś, że kto?? zaśmiałam się nadal gładząc jego włosy.

-anioł... no i widać nie pomyliłem się - uśmiechnąłem się <taki słooodki uśmieszek xD > i pocałowałem Lysette w czubek nosa.

Bo się zarumienię... zaśmiałam się. Nie schlebiaj mi aż tak Romeo bo naprawdę się przyzwyczaję... i co wtedy?? Nie dałam mu jednak czasu na odpowiedź, gdyż wykorzystując moment (w którym był odwrócony w moją stronę) złożyłam na jego chłodnych wargach gorący pocałunek.

Odwzajemniłem pocałunek i podniosłem Lysette w taki sposób, że usiadła na mnie okrakiem.
-dalej uważasz, że jestem wstawiony ? -uśmiechnąłem się szelmowsko.

Owszem... stwierdziłam z zadziornym uśmiechem. Ale zawsze możesz spróbować mnie przekonać, że się mylę... spojrzałam mu głęboko w oczy, oczekując reakcji.

-przekonam, przekonam -uśmiechnąłem się łobuzersko i zdjąłem z Lysette bluzkę. Jedna z moich dłoni powędrowała na jej plecy, a druga na udo. Moja usta delikatnie pieścił jej ciało.

Jakoś tak... mało się starasz... powiedziałam poważnie. Zmuszasz mnie do tego żebym ci pokazała, jak to się robi... zamruczałam. Zdjęłam z niego koszulkę i pchnęłam go na łóżko, Zaczęłam go całować, najpierw po szyi, później zjechałam niżej. Gdy dojechałam do pępka dłońmi powoli rozpięłam jego spodnie...
Po chwili wyprostowałam się i (robiąc złośliwą minę) stwierdziłam: Jakoś mało mnie przekonałeś...

Jesteś strasznie wymagająca skarbie.. uśmiechnąłem się (również złośliwie) i obróciłem Lys tak, że leżałem na niej.
Zerwałem z niej całe ubranie i brutalnie zacząłem całować jej dekolt. Jedna z moich dłoni zjechała do krocza Lysette, natomiast druga zatrzymała się na jej piersiach delikatnie je masując.

No dobra... myliłam się... jęknęłam. Przejechałam dłońmi po plecach Nicka, gdy dotarłam do już rozpiętych spodni zsunęłam je z niego. Oplotłam Nicka nogami i "przeturlałam" nas tak, bym ponownie znalazła się na górze.

Odrzuciłem swoje spodnie gdzieś na bok i trzymając cały czas jedną rękę w kroczu Lysette drugą dłoń położyłem na jej plecach. Mój język pieścił jej ciało. Cicho jęknąłem i lekko podniosłem się, aby przylegnąć całkowicie do ciała Lys.

Kilka godzin później leżeliśmy na łóżku nadzy i zmęczeni. Całe szczęście sypialnia zbytnio nie ucierpiała. Spojrzałam na Nicka i uśmiechnęłam się.
Aż mnie ciarki przechodzą kiedy myślę, co mogłam przegapić... zaśmiałam się i cmoknęłam do w szyję.

No właśnie... uśmiechnąłem się skoro już jestem "na chodzie" to pora spadać do domu.. westchnąłem i przeciągnąłem się.

Znów chcesz mnie zostawić... posmutniałam, ale nie powiedziałam nic więcej.

Lysette czasami mi się wydaję , że ty nigdy nie będziesz miała mnie dosyć pocałowałem ją w czoło przecież możesz iść ze mną potargałem jej włosy i wybuchnąłem śmiechem chciałem się tylko przebrać pocałowałem ją w szyję w taki sposób, że gdyby była człowiekiem , na pewno zostałby tam czerwony ślad.

Oczywiście, że nigdy nie będę miała cie dosyć... oburzyłam się. Przemyślałam kilka rzeczy i po chwili dodałam. Jeśli chcesz się tylko przebrać... to może nie będę za tobą łaziła...Jeśli chcesz możemy się spotkać w parku... Zaproponowałam z uśmiechem.

Ale ja chcę, żebyś ze mną poszła... zamruczałem i przyciągnąłem ją do siebie. Przekrzywiłem głowę i polizałem jej szyję.

Tylko tak mówisz... zamruczałam... pewnie już masz mnie dość... tylko cię męczę... Poddawałam się mu bez żadnego "ale".

Jak wolisz powiedziałem obojętnie i zacząłem zbierać swoje ubrania, które były porozrzucane po całej sypialni.

Ponownie posmutniałam. Okryłam się kołdrą i podciągnęłam nogi pod szyję.
Zobaczymy sie w parku?? upewniłam się. Obserwowałam kązdy jego ruch.

nie wiem... umówiłem się z ... z taką jedną udałem, że się rozmarzyłem.

Umówiłeś się?? powtóryłam za nim, jakbym upewniała się, że to co usłyszałam jest prawdą... umówiłeś się...A jaki charakter ma to spotkanie?? spytałam siląc się na obojętność... a dużo mnie to kosztowało...