Piwnica - Lysette Dufours

Mow... krzyknela zniecierpliwiona..

Uśmiechnęła się delikatnie - mów - zachichotała

Dawno dawno temu
super zaczyna sie jak bajka...
kilka lat po naszej przemianie, gdy bylismy na tropie naszego stworcy spotkalismy dosc duza rodzine wampirow. Nie byli oni ze soba tak calkiem spokrewnieni. W kazdym interesuja nas tylko dwoje z nich. Rodzenstwo
i jak sie pozniej okazalo nie tylko
Raul oraz Tanya. Byli tak jakby szefami calej reszty. Zaprzyjaznilismy sie z nimi
tak przynajmniej myslalem do pewnego momentu... teraz to zdecydowanie zle slowo na okreslenie tych relacji
Ja od zawsze interesowalem sie biologia... i choc wszyscy uwazali to za glupote ... Raulowi sie to spodobalo... nawet bardzo... pomagal mi przy badaniach... wlasciwie byl bardzo pomocny. Pozniej wpadlismy na pewien pomysl.
na baardzo baaardzo glupi pomysl
Wymarzylismy stworzenie nowej lepszej i mocniejszej rasy wampirow, takiej, ktora bylaby niepokonana.
jakiez to bylo nierozwazne
I moze ciezko w to uwierzyc, ale bylismy naprawde bliscy rozwiazania. Wtedy jednak doszlo do pewnego konfliktu miedzy nami. Raul bardzo chcial, abym pomogl im wykonczyc pewien rodwampirow... za pomoca mojeogo daru oczywiscie. Nie mieliby ze mna szans. Nie zgodzilem sie. Do tej odmoy doszedl jeszcze "kpnflikt" z Tanya... no i nasze dorgi sie rozeszly...to
wskazalem na papiery rozlozone na podlodze.
to sa nasze badania.
Zakonczylem i czekalem na reakcje towarzyszek.

eee - wyjakalam probujac zrozumiec jaki to ma zwiazek z jakimkolwiek atakiem.
No i co z tego... przeciez widze ze to sa NASZE badania... ale jaki to zwiazek z dziwnym kolesiem i atakiem na mnie??

Trzepnelam Louisa w glowe.
Ja tez slysze twoje mysli... powiedzialam ze zloscia

wiem - usmiechnalem sie zlosliwie.
Ane blagam powiedz ze widzisz zwiazek... bo zaraz sie zastrzele...

Otworzyła usta ze zdziwienia - rozumiem... Ten gościu chcę ... lub już odkrył rozwiązanie tej waszej zagadki. - westchnęła wydajac z siebie jęk - no to jestesmy w kropce ... a ten atak ... to dlatego , że lysette wie ... i ty wiesz...

Widzisz Lys tylko ty nie zalapalas
wytknalem jej zlosliwie jezyk
dobrze kombinujesz Ane ale to nie do konca to ...

zmruzylam oczy...
skoro tylko ja nie rozumiem to moze bylbys laskaw mi wytlumaczyc?? zalozylam rece na piersiach.

Och Lys... twoj mozg jest zdecydowanie za duzy... i przez to twoje neurony maja utrudnione przekazywanie informacji... zal mi cie
powiedzialem ze smiechem
Ten jak go nazwalas "hybryd" to wynik badan Raula... To przeciez logiczne...
Jednak on nie jest doskonaly... zauwaz, ze Santi dzieki oddzieleniu zdolal przed nim uciec... a to oznacza, ze jest podatny na nasze umiejetnosci...
wstalem i zaczalem spacerowac po pokoju.
Raul chcial stworzyc rase DOSKONALA... calkowicie ni pokonalna... chcial... jednak nie chcial stworzyc calkiem nowej rasy... a jedynie ulepszyc rase wampirow...
No tak... jaki ja bylem glupi!!!
Podbieglem do rozlozonych na ziemi kartek i zaczalem je szybko wertowac...
On... potrzebuje.... moich...danych....
mowilem teraz bardziej do siebie niz do nich.

Jakich danych... - ta gadka Louisa zaczynala mnie juz irytowac.

Jeśli nie są odporni ... to będę w stanie ich ogłuszyć! - wypowiedziała z radoscią - czyli ... skopiemy im tyłki! - krzyknęła - ups ... ja to powiedziałam na głos? - smiała się teraz sama z siebie.
Odetchneła z ulgą,

Och taak nie sa... puki co...
znalazlemodpowiednia kartke.
ale moga byc... podczas badan znalazlem osrodek, w ktorym koncentruje sie cala informacja na temat "darow" i umiejetnosci. Kazdy z nas ma jakis dar i nie jest powiedziane, ze musi to byc tylko jedna szczegolna umiejetnosc... jakby to powiedziec... gdybysmy zaczeli pracowac nad swoimi umyslami... z pewnoscia okazaloby sie ze tych darow i umiejetnosci moze byc duzo duzo wiecej... Potrzebny jest jedynie bdziec, aby je pobudzic do funkcjonowania... ale kazdy kij ma dwa konce...mozna tez sprawic, by dany organizm uodpornil sie na takie umiejetnosci... aby nie stanowily one dla niego zadnego zagrozenia. Do tego rowniez potrzebny jest odpowiedni czynnik.

w tym momencie wyjalem z kieszeni zapalniczke... i podpalilem kartke, ktora podnioslem z podlogi, potem wzialem nastepna i zrobilem z nia to samo... pozniej kolejna i tak dalej.

Zdajesz sobie sprawe... ze niszczysz wlasnie dzielo... twojej polwiecznej pracy?!
spytalam patrzac na brata z niukrywanym zaskoczeniem...

Zdajesz sobiesprawe z tego, ze wlasnie ratuje nam zycie?!
zapytalem Lys z ironia.
Uwierz mi ... siedzialem w tych notatkach tyle czasu, ze znam je na pamiec... to jedyne, czego pragnie Raul...

Ukrylam twarz w dloniach...teraz jedynym czego bedzie chcial edziesz TY....

ten cały Raul się wścieknie - uśmiechnęła się ironicznie. Wstała z kanapy i wzięła jedną z notatek louisa - ładne pismo - zaśmiała się i wyciagając z kieszeni zapalniczkę podpaliła kartkę.

Super...naprawde pieknie...
Nie sadzisz, ze Ane nie jest teraz z nami bezpieczna??Spytalam go niepwnie.spojrzalam na Ane... nie wygladala na przestraszona...

Jestesmy MY Lys... jestesmy MY...
powiedzialem z usmiechem.
Pamietaj, ze Raul jest przekonany, ze mamy takie same plany jak on i Tanya ... on wierzy, ze my chcemy ulepszyc siebie...

Szczerze mowiac... uwazam, ze z nami jest najbezpieczniejsza...

Znow cie nie rozumiem... przeciez im chodzi o nas... przeciez oni chca nas zabic...

Nie boję się - westchnęła - nigdy nie bałam się o siebie... - usmiechnęła się szeroko.

Och Lys ty juz lepiej nie wysilaj tej swojej mozgownicy...
Oni zabija nas dopiero po uzyskaniu informacji...
A informacje ktorych oni chcamam tylko ja... moga myslec ze masz je tez ty lub Ane... tym lepiej dla nas... biorac pod uwage, ze mam je tylko ... nigdy ich nie dostana... nigdy...bo ja predzej umre niz im je przekaze... Od tej pory nie mowimy na ten temat na glos... rzynajmniej nie bezposrednio... oni moga nas podsluchiwacPomyslalem. Wiedzialem ze obie mnie slysza... tylko ja bylem poszkodowany, bo takiej umiejetnosci w sobie nie wyksztalcilem...

Jak widać to imbecyle - jęknęła - zamykamy temat - oznajmiła i usiadła na kanapie.

no wlasnie ... tylko jak ich pokonamy... wreszcie nie doszlismy do tego ile moga miec pomocnikow
Pomyslalem spoojnie.
macie jakies pomysly??

Walka bez umiejętności odpada - powiedziała - Lys ma rację ... musimy się dokształcić!

No coz...pomyslimy o tym poxnie... mysle ze mamy jeszcze troche czasu ... teraz potrzebuje odpoczac... musze sie przespac...
Ktos idzie ze mna mam dwuosobowe lozko.
usmiechnalem sie lobuzersko.

Ja ide do siebie - powedzialam - przedzwonie do Santiago...moze uda mi sie go namierzyc...

- No nie wiem ... nie wiem - zachichotała i uśmiechnęła się tajemniczo.

Nie wiem... jak uwazasz... ja zaraz zasne na stojaco... wie ty czuj sie jak u siebie w domu.
Miloby bylo gdybym sie obudzil obok ciebie.

- No jakie ty masz marzenia ... - żaśmiała się. Wstała z kanapy i podeszła do Louisa. Pocałowała go delikatnie i znów się usmiechnęła. - nadal chce Ci się spać ?

Ciutke mniej... ale nadal jestem znuzony...
powiedzialem i zrobilem rozmarzona mine.
Ale gdybys zrobila tak jeszcze raz... napewno odechcialoby mi sie calkiem

Zaśmiała się i znów go pocałowała.
- i jak ? Nadal jesteś senny? - westchnęła i przewróciła teatralnie oczami.

Nie wiem jak ci sie to udalo... ale juz calkowicie zapomnialem o sennosci...
powiedzialem usmiechajac sie lobuzersko. Podnioslem reke i wierzchem dloni przejechalem po policzku Ane. Pozniej moja reka powedrowala do tylu jej dlowy i wplatala sie w jej wlosy lekko je mierzwiac. Przyciagnalem do siebie jej twarz i odwzajemnilem pocalunek, ale nie tak ostroznie jak wczesniej zrobila to ona.
Kocham cie.

Miło to usłyszeć ... - uśmiechnęła się serdecznie. Przytuliła się do niego. Dokładnie tak, jak przytulała się do wszystki w dzieciństwie. Ane była prawdziwą przylepą. Połozyła brodę na jego prawym ramieniu i przymknęła oczy. Czuła się teraz taka bezpieczna.

No wiec... skoro nie idziemy spac.... to co porobimy...
zamruczalem jej do ucha

Nie mam pojęcia ... - usmiechnęła się - a mamy już jakieś plany na dziś ? - zapytała

No coz...ja nie mam zadnych konkretnych planow...
usmiechnalem sie wymijajaco
Mozemy robic co tylko chesz

Uśmiechnęła się - nie mam pojęcia - zaśmiała się i oswobodziwszy się z "przytulanek" ruszyła w stronę kanapy. Miała zamiar włączyć CNN. Od dawna nie ogladła wiadomości ...

Aneee...ty mnie kiedys zabijesz
Moze przejdziemy die do BV?? moze spotkamy tam kogos z naszych...
Spytalem czule chwytajac ja za reke i sciagajac z kanapy.

Ja tu nie wiem co się na świecie dzieje! - jęknęła i wybuchnęła śmiechem - okej ... mozemy iść -powiedziała zarzucając na siebie swój grafitowy płaszcz.