Piwnica - Lysette Dufours

Ok ok zalapalem
powiedzialem czule scierajac jej lze z policzka
nie rozklejaj mi sie tu
Och ane jak ja cie kocham, nawet nie wiesz ile bolu sprawiasz mi gdy placzesz...Niestety tym razem nie moge cie posluchac.
Wszystko bedzie ok. Santi nie odbiera... musze go odnalexc... Lys by tego chciala.
Chwycilem kurtke i wybieglem zanim ktokolwiek zdazyl odezwac sie chocby slowem.

Postanowiła nic nie mówić. Najchętniej by wyszła i nie przeszkadzała Ane i Louisowi, ale bała się o Lys. Usiadła koło łóżka, i złapała ją za rękę "wszystko będzie dobrze" pomyślała.

Pobiegła do drzwi.- Hej Ełi, wchodź. Co cię sprowadza?- "hmm... czyżby Ełi wiedziała już co się stało?"

Hej Alice .
pocałowałm wampirzycę w policzek i podbiegłam do Lys .
Lys , słyszysz mnie ?
spytałąm już nieco podenerwowana .

Yyyy.. chyba nie słyszy. Nie wiemy tak dokładnie co się stało, ale coś ją zaatakowało.- miała smutną minę.

złapałam się za skronie
[i][b] Lyss .. jeśli mnie słyszysz odpowiedz . [b][i]
" połączyłam " się z wampirzycą .

Zauważyła co Ełi chce zrobić.- I jak? Udało się? Słyszysz ją?- wyszeptała.

Eufrazja chyba mnie nie zauważyła jak wchodziła bo trzasknęła mi drzwiami przed nosem, postanowiłem grzecznie zapukać i wejść za nią.
Puk puk puk

Hey, Alex. - wpuściła go do mieszkania. "Hmmm... kogo jeszcze nie ma?" pomyślała z rozbawieniem. Złapała Lys za rękę.

Witam - powiedziałem uprzejmie atmosfera w mieszkaniu była dziwna.

cholera ! Lys ! odezwij się !
wołałam w jej głowie .

Proszę cię, nie rób takiej miny.- westchnęła patrząc na Alexa.- Wszyscy się tu martwimy. To coś co zaatakowało Lys poluje podobno na większość wampirów.- bała się już coraz mniej, choć wiedziała, że jest niebezpiecznie.

trzeba zwołać wszystkie wampiry w mieście jeżeli to cos chce nas zgładzić . musimy się teraz trzymać razem . najlepiej jęzli wszyscy przenieślibyśmy sie do jakiegoś dużego domu . trzeba obmyślic plan .
wyrzucałam swoje myśli z prędkością światła .

Zgadzam się z tobą w pełni. Ale wiesz, zgromadzenie wszystkich wampirów nie jest takie proste.- powiedziałam.

nastroszyłem się z kieszeni wyciagłem komórkę:
Jas mamy problem, coś poluje na wampiry...- powiedziałem zaniepokojony
okey dobra dzięki-rozłaczyłem się

cały się spiąłem, gotowy w każdej chwili rzucić się na tego drapieżnika

trzeba pochodzic po moon street . trzeba równiez zajrzeć do wszystkich barów . i jak już sprowadzimy większośc wampirów trzeba zgromadzić zapasy krwi . musimy na jakiś czas odciąć się od świata .
uzupełniłam swoją poprzednią myśl .

No to działajmy, a nie siedźmy! Może pójdziemy do tych nowych lokatorów na Moon Street? Albo włamiemy się do banku krwi?- powiedziała. Nie chciała już siedzieć bezczynnie.

okey moon street jest moje....- powiedziałem poważnie

Dobra! Ruszamy do villi na Moon Street!- ogłosiła zakładając płaszcz.

nie Alex . musimy działąć razem . nie mozemy chodzić w pojedynkę . - powiedziałam stanowczym tonem , chociaż w moim tonie było słychać strach . szybko podeszłam do Alexa i wtuliłam się w jego tors .

Kotku niech i tak będzie, bo nie wiemy z czym mamy do czynienia cokolwiek to jest to Jasmin musi wiedzieć zęby zacząć działać - powiedziałem, i pocałowałem ją we włosy
*mam nadzieję że to jakiś zwykły stwór*

Przetarła oczy.
oł ... zasnęłam - jęknęła - to dziwne , że wampir przysypia ale ja jak zawsze jestem inna - wyjaśniła wszystkim tu obecnym - Hej Ełi , hej Alexiu! - zawołała gdy rozległo się kolejne pukanie do drzwi.
Ciotka trafiła bez problemów. Ane nawet myślała , że Mirel ma jakiś wbudowany w mózgu GPS. Ale Mirel nie jest normalna ... zresztą nikt tu nie jest normalny.
- hej , słonko - powitała zaspaną wampirzycę - I gdzie ta wasza Lysette ? - zapytała i wpakowała się do domu razem ze swoją torbą.
- Tutaj ... ciociu - uśmiechnęła się delikatnie Ane i zaprowadziła ją do chorej.

Ef... wszystko ok... żyję... tyle, że jakoś nie mogę tego okazać
Mowiłam w myślach do wampirzycy.
Ane... czego ty oczekujesz od tej twojej ciotki?! Że obudzi moje ciało do życia... Gdzie jest Santiago.... on chyba mógłby pomóc... tak myślę...
Byłam znużona tym stanem rzeczy. Wszystko co widziałam to ciemność, mogłam sobie jedynie wyobrażać, co sie działo dookoła mnie... słyszałam ich głosy, ale to chyba nie były głosy, ale myśli.
Dobre chociaż to... pomyślałam z goryczą gdy to sobie uświadomiłam.

Alice stanęła razem z Eufrazją i Alexem przed drzwiami mieszkania Lys. Zapukała, i poczekała aż ktoś otworzy.

- mam dosyć tego czekania ! niedługo zginę , a oni nie otwierają ! - pociągnęłam za klamkę i weszłam do mieszkania Lys .

Westchnęła teatralnie i weszła za Eufrazją do mieszkania. Zauważyła Ane, i jakąś kobietę. Domyśliła się że to ciotka Ane.- Hej, Ane. I jak z Lys? Lepiej z nią?- zapytała.

bez zmian - jęknęła.
Mirela wyszła godzinę temu i powiedziała , że mamya mało czasu. Trzeba znaleśc Santiego ... musi na nowo ukąsić lys ... ale tylko on może to zrobić ponieważ ... to ona go przemieniła. - wypowiedziała szybko.
Westchnęła po czym znów zaczęła mówic - a wasz plan ?

- no więc : na nieokreślony czas musimy zamieszkać w willi Jas . wszyscy . wszystkie wampiry z kamienicy i monn street . musimy trzymać się razem . odciąć od świata . teraz podział :

Ja , Alex , Alice i Ty zajmiemy sie " zbieraniem " i uprzedzaniem innych wampirów . Trzeba im powiedzieć , żeby przeprowadzili sie do willi Jas .

Jas , Scarlett , Christian zajmą się przygotowywaniem willi .

Lys , Santi , Louis, Eudoksja i Alice L. zajmą się krwią . - powiedziałam tak syzbko , że normalny człowiek tego by nie usłyszał .

Tak , tylko najpierw znajdźmy Santiego ... - westchnęła - to od kiedy zaczynamy ?- Zapytała opierając się o ściane.

usiadłam na podłodze na przeciwko Ane - myślę , że trzeba działać od dzisiaj . - zamknęłam oczy . - miałam wizje . - westchnęłam .

Mamy nie wiele czasu. Eufrazja twierdzi że około 1,5 miesiąca.- powiedziała. Usiadła koło Lys, i złapała ją za rękę.- Santi musi znaleźć się jak najszybciej. Jas mówiła że musimy chronić Lys.

weszłem za Dziewczynami ale myślami byłem gdzie indziej:
* Jas widziałą jak zabijano jej rodzinę. a potem przeżyła..........to były inne wampiry....to nie była kara......Niech szlak trafi te potwory....nie dziwie się już że mnie nie chciała* powiedziałem smutniejąc
*Nie byłem dżentelmenem*

spojrzałam na Alexa . gdy nasze oczy sie spotkały , szybko odwróciłam wzrok , by nie mógł zobaczyć bólu w moich oczach .

niestety zobaczyłem Oczy Eufrazji ....wiedziałem że skrzywdziłem ją tą myślą
*Idiota, możecie zginąć a ty tutaj wyjeżdżasz z takimi myślami......... KRETYNIE* odwróciłem się od wszystkich i prawie palca sobie wyrwałem z ręki.

wstałam z podłogi .- słuchajcie - zaczęłam - muszę iść na polowanie . będę za jakąś 1 h . gdybym nie wróciła do tego czasu , nie szukajcie mnie . idźcie wszyscy do domu Jas . - chciałam sie uśmiechnąć , ale mi nie wyszło . odwróciłam się na pięcie i wyszłam z mieszkania . poszłam w stronę Central Parku .

Popatrzyłam zdziwiona na Alexa. "No nie ważne..." pomyślała.- No więc, co robimy z Lys, dopóki nie zjawi się Santi? Przenosimy ją do Jas?

wiedziałem ze to niebezpieczne zostawić ją samą:
Wiecie też pójdę....muszę pomyśleć- powiedziałem wiedząc że to wszystko kłamstwo

Tak Alex, idź z nią. Będzie bezpieczniejsza.- Uśmiechnęła się szeroko. "nie potrafisz kłamać"- pomyślała.

No to ja zostane z Alice na straży ... - usmiechneła sie i usiadła wygodnie na podłodze zamykajac oczy - będę z wami. jeśli coś zobaczę powiem wszystko Ełi. A i jeszcze jedno ... mam nadzieje , że uda mi się póxniej wyleźć z jego mózgownicy. - mruknęła i podparła się łokciem.

idąc w stronę kamienicy zobaczyłam Alexa , który opierał się o budynek . - Co tu robisz ? - spytałam stając przed nim .

*ufff zdąrzyłem, była zbyt zajęta*
nic myślę........-*[b]NIE MYŚL O TYM!!!!!!!!!!!!*[/b]- powiedziałem i krzyczałem na siebie w głowie

- o czym masz nie myśleć ? - spytałam podejrzliwie . Alex stał ze spuszczoną głową . wiedziałam , że był w CP i słyszłam jego myśli . poprostu chciałam , żeby powiedział mi o tym sam .

Wiem miałem nic nie ukrywać..................ALe moje życie jest splątane z Jasmin bardzie niź mi się podoba......Ona pochodzi z królewskiego rodu .Jest ostatnia.......200 lat temu mój ojciec MaX spłodził mnie jako jej ochroniarza.ona o tym nie wiem bo nie mozę.......gdy wstąpiłado naszej rodziny to był zaszczyt, każdy ród ma zachodzie chciał ją a ona nas wybrała....więc tatko zrobił mnie.....i wyszkolił tak abym był jak pies, jak dorosłem próbowałem stać się jej kochankiem aby ładwiej mi było z nią być, ale mnie odrzuciła............wtedy to mój ojciec chciał mnie zgładzić... Ale ona staneła w mojej obronie....i wyjechała tutaj......... i ja przyjechałem tutaj i spotkałem ciebie i teraz pomimo że nie chcę o niej myśleś bo wiem że ciebie tym ranię nie mogE po prostu nie moge i to mnie tak przytłacza..........- mówiłem to i przy tych ostatnich słowach odwróciem sie aby nie widziałą że zacżąłem płakać
* Jesteś słaby Alexie Armarnd, dlatego musisz umrzeć* przypomniałem sobie słowa Maxa

- ohh Alex .. rozumiem .. jeżeli miałoby jej się cos stać , a jednocześnie mnie , to proszę cię , broń jej . ja sobie poradzę . - pogładziłam go po policzku . - Alexie Armard jesteś sliny i musisz żyć . dla mnie ! - powiedziałam uroczustym tonem . - Kocham Cię - przywarłam do niego całym ciałem i namietnie pocałowałam w usta . * ja też mam tajemnicę . ale ona nie może ujrzec światła dziennego * - pomyślałam nie przestając całowac Alexa .

Niestety to nie takie proste....- powiedziałem pomiędzy pocałunkami- Moje priorytety się zmieniły A Jas ma Jamesa....a tak wogóle to chyba trochę dziwnie wyglądamy- powiedziałem gdy zobaczyłem po drugiej stronie kilku facetów
Patrzcie ale ta mała jest chętna na niego!!- wyszeptał jeden do resztu
warknąłem cicho