willa Josette Shakespeare

5 godz. później...

Ok. Ja się wyspałam. Co teraz robimy? Ej bo za niedługo będzie świtać Może się gdzieś przetransportujemy?

Josette złapała Eudoksję za rękę i poprowadziła w dół ogromnych schodów. Znalazły się głęboko pod ziemią. Szły prosto i doszły do olbrzymich drzwi, których nie zdołałby otworzyć człowiek.
Mam nadzieje, że nic mi nie zdemolujesz - znalazły się w przepięknym pokoju, gdzie znajdowały się dwa olbrzymie łoża z baldachimami. Była tam też wieża stereo, Josette włączyła ją, gdy usłyszała System zaraz zaczęła tańczyć.

Eudoksja oczy wyszły z orbit.

-Wow. Widzę, że się porządnie wyposażyłaś. No, no. Ładnie tutaj.

Podbiegła do jednego z łóżek i skoczyła na nie. Zaczęła się trząść jak galaretka.

-Mięciutkie i wygodne! Super

Wygoda przede wszystkim

-No co racja, to racja. Trumny są trochę przereklamowane.

Dokładnie a wyobrażasz sobie wampira, który ma klaustrofobię i śpi w trumnie? Bo ja nie

Eudoksja roześmiała się.

-No ja też nie. Taki gość to normalnie musiał mieć przejebane w średniowieczu! Bo teraz to wygoda, wszystko pięknie. A kiedyś.

Czeeeść wam. Co robicie? - zapytała Allice wesoło- Macie winiacza?

Eudoksja popatrzyła na Alice zdziwionymi oczami.

-U nas by nie było winiacza? Jasne, że jest Zastanawiamy się właśnie, jak się trzymały wampiry z klaustrofobią w średniowiecze.

-Może zamykały się w pomieszczeniu z imitacją okien...- powiedziała buszując wśród półek w poszukiwaniu winiacza- no gdzie on jest?! - powiedziała nieco zdenerwowana. Z płaszcza wypadła jej niedawno zakupiona broń. - Upsss- podniosła ją szybko i jakby nigdy nic dalej szukała wina - Josette! pomocy!

Allice pędem pobiegła do piwnicy. Wróciła z dwoma butelkami. - Mniam- siadła, odkorkowała jedno i zaczęła pić.

Josette pobiegła do piwnicy i przyniosła 2 butelki najlepszego wina(zresztą wszystkie wina w jej piwnicy są najlepsze). Podała Eudokcji.
No to teraz możemy pić chcecie jakieś kieliszki, czy pijemy z gwinta?

Eudoksja przechwyciła winiacza.

-E co się będziemy kieliszkami bawić i brudzić szkło. Ja pije z gwinta

Allice wypiła tylko jedno wino. Dzisiaj nie będzie szaleć. Odłożyła butelkę na stół. Czuła się zmęczona. Położyła się na futrzanym dywanie nieopodal kanapy. Wtuliła twarz w niego, a drugą ręką gładziła go jak psa. Patrzyła rozmarzonym wzrokiem. -Mrrr mrrrr - zaczęła mruczeć.

Josette obaliła butelkę wina i jak to zwykle bywa, było jej mało(ma zwierzęcy apetyt).
Przynieść jeszcze komuś? Widzę, że ty Alice masz już dość a ty Eudoksjo?

Miauuu... Allice podeszła do kanapy i zaczęła się o nią ocierać. Zkociała. Spojrzała na nalepkę na winiaczu: Kocie wino Josette - no to ładnie...

Eudoksja turlała się ze śmiechu, gdy obserwowała towarzyszki

Allice chciała przestać, ale nie mogła. Niestety była skazana na czekanie, aż magia wina działa. Drapała się za uszkiem... Na nieszczęście Josette miała białe myszki.... dobrze powiedziane- miała. Allice zjadła wszystkie chociaż jej cholernie nie smakowały. Na reszcie wino przestało działać. Allice z trudem stanęła na dwóch nogach. - Ehhh co to było! - ruszyła ze złym wzrokiem utkwionym w Josette. Zanim do niej doszła odbiło się jej myszkami. - Przepraszam, będę rzygać - powiedziała zatykając usta dłonią i pędząc do ogrodu. Po chwili dochodziły stamtąd tylko jednoznaczne odgłosy.

Wszystko, co działo się dookoła Eudoksji już ją przerosło. Turlała się po pokoju wyjąc ze śmiechu.

Allice zmarnowana wróciła do środka. - Nie martw się, nic ci nie zniszczyłam w ogródku..-powiedziała zwracając się do Josette. Rzuciła się na kanapę i przymknęła oczy.

Eudoksje naszła nieodparta ochota podokuczać zmarnowanej Alice. Wskoczyła na Alice i zaczęła ją tarmosić.
Podnosiła jej ręce do góry i w dół. Udeptywała jej brzuch, jak kot.

Allice jęczała z bólu, jednak bez litościwa Eudoksja dalej ją ugniatała. Jeżeli tak dalej pójdzie, to ją ugryzie. Allice broniła się ostatkiem sił. Wgryzła się w rękę Eudoksji. A niech ma, trochę ją odsączę

Josette nie mogąc dłużej wytrzymać, wybuchnęła śmiechem.
Normalnie zaczyna się robić ciekawie. Może ugotuje zupkę z grzybków halucypków?

Allice wydając bojowe okrzyki i odsączając Eudoksje dopiero po chwili zdała sobie sprawę z pytania Josette. -Żrób, żrób! - powiedziała walcząc Z Eudoksją która próbowała jej wbić zęby w policzek. Allice jednak odepchnęła ją nogą jednocześnie przytrzymując ręką

Ale będzie wesoło- Josette pobiegła do piwnicy, szukała grzybków. Znalazła worek z napisem "najlepsze haluny".Poszła do kuchni i przygotowała zupkę.
Mamy szczęście, śmierć nam nie grozi. Pierwszy raz gotuje taką zupkę. No to czas trochę poeksperymentować!

Alice i Josette dobrze się bawiły. O Eudoksji nie można było tego powiedzieć. "Oj to bolało. Tego jest za dużo."- pomyślała i rzuciła Alice o ścianę. (Na szczęście nic nie rozbiła). Alice wstała.

-O...rzeszek. Josette!- Eudoksja krzyknęła- masz dziurę w ścianie. Bardzo Cię przepraszam, ale to Alice.

Sorry , że tak się tuaj wbijam , ale inaczej byście tego nie przeczytały .

DZISIAJ O 18 NA OSIEDLU EV W DOMU ALEXA ODBĘDZIE SIĘ PARAPETÓWKA .

ZAPRASZAM !

Nic się nie stało, jestem przyzwyczajona do przypadkowej demolki mojego domu. Mały remont jeszcze nikomu nie zaszkodził Josette spostrzegła Eufrazję.
Dziękujemy za zaproszenie- wróciła do konsumpcji zupki

Josette zaczęła kręcić się w kółko. Upadła na podłogę
Czy widzicie te piękne kolory, są takie żywe. Czy też macie wrażenie,że ten pokój wiruje?

Allice wstała, warcząc i pokazując kły - Przegięłaś... - już już była przed Eudoksją, ale w tym momencie poczuła aromat zupki z halucynków. -Mmmm z tobą się policzę później....- podeszła do Josette, i nalała sobie miseczkę zupki. - MAsz racje, Ale żywe kolory... Ten zielony mi chodzi tak fajnie... i macha łapkami...

Zupka Josette zafundowała jej nieziemskie haluny.
O a teraz widzę słonia i białe myszki. Chyba będę musiała na nie zapolować - Josette zaczęła biegać po domu
Poczekajcie na mnie, pobawimy się razem

Eudoksja kolejny raz z wybałuszonymi oczami przyglądała się towarzyszką... "Hmm. te grzybki są super"- uśmiechnęła się baaaaaardzo szeroko i zajęła się zupką

-Ooooooooooo kuźwa! Ale odlot! Ale o co chozi? Kolorowo mi

Allice nagle zachciało się spać. -Ej.. ja już pójdę... powiedziała wychodząc przez okno. Dało się słyszeć huk - spokojnie, nic mi nie jest! Allice wstała zostawiając dziurę w ziemi i poszła do domu powoli.

Poczekaj dam ci trochę zupki na drogę. Zresztą nic się nie zmarnuje. Widzę wielki basen- Josette skoczyła na główkę, oczywiście miała haluny i tak naprawdę skoczyła dosłownie na główkę.
Dobrze, że nie czuje bólu

Eudoksja próbowała się podnieść i zejść na dół (trochę jej nie poszło). Wylądowała na samym dole dużo szybciej- turlała się.

-Ooooo rzeszek. To ja też idę do domu- Eudoksja pomachała Josette i wstała. Pozbierała kości i wyszła.

Josette nie wiedziała co z sobą zrobić. Dawno nie była sama.
Chyba najwyższy czas na blue Helenę - Josette powlekła się do sypialni, przebrała się w czarną sukienkę(tą co ostatnio kupiła) i potoczyła się w stronę BV.

No jakoś się dowlekłam- Josette zabrała się za sprzątanie domu(zajeło jej to jakieś 2 godziny). Zadzwoniła do murarza, malarza i hydraulika. Wzieła prysznic, przebrała się w koszule nocną i poszła do sypialni oglądać chirurgów.

No to najwyższy czas wrócić do pracy - ubrała się w czarną prostą suknie. Wsiadła do swojego BMV i pojechała do szpitala SG. Wróciła na swoje dawne stanowisko i zaczęła nocny dyżur.

Eudoksja czaiła się w krzakach obok domu Josette. W sumie to na nią czekała, a nie chciała się wpraszać do domu.

Usiadła sobie na trawce i wpatrywała się w niebo.

Nie ma to jak uratować komuś życie ( nowość przeważnie robi na odwrót)- Josette wyczuła Eudoksję. Zbliżyła się do krzaków, w których czaiła się Eudoksja. Skoczyła na nią
Witam czułam cię już jak wyszłam ze szpitala. Normalnie masz lepszy zapach niż skunks