Bardzo stary las

-Niestety nie mogę ci pomóc. -odpowiedział. -Nie wiem jak Noel, ale ja Cie nie zabije. Znając życie, mogłabyś je lepiej wykorzystać, niż gryźć ziemie.

Też nie mam zamiaru ciebie zabijać.- stwierdziła i wzruszyła ramionami mimowolnie.- Jednak co ci zawiniło iedne drzewko?! Daj sobie kobieto spokój.

Wstałam zrezygnowana.
-Widzę, że jednak nie da się Was złamać.
Podeszłam do wilkołaka i wyciągnęłam rękę.
-Emily LaPusch.
Przedstawiłam się i podeszłam do dziewczyny i powtórzyłam czynność.

-Niestety, chyba nie natrafiłaś na tych wilkołaków co trzeba. -powiedział i doradził -Jeżeli szukasz śmierci to znajdź jakiegoś wilka i mu nawrzucaj, bo tak to się chyba nie dogadasz. Popatrzył na wampirzycę -Van Canos.

Noel Taylor-odparła trochę zdezorientowana zachowaniem wampirzycy ruda. Zmarszczyła brwi ze zdziwienia i potarła czoło. Spojrzała niechybnie na Van.- No właśnie.- dodała krótko.

-To....To ja może, pójdę już...
Pożegnałam ich i udałam się ścieżką ku wyjściu z lasu.

Spojrzał zdezorientowany na wilczycę. -Zrozumiałaś ją może? Bo ja nic nie kapuje.

Ja myślałam, ze to wilczyce są skomplikowane jak kij od szczotki, a tu patrz coś bardziej głupiego.- zaśmiała się.

Westchnął. -Pewno będzie nękać innych wilkołaków, by ją zabili... Trudno, ale ja muszę iść. Do zobaczenia Noel. -powiedział wstając i kierując się w stronę wyjścia z parku.

Spacerował pomiędzy drzewami przymrużając oczy. Chodził i chodził, w przerwach chodząc i oddalając się od zamieszkanych terenów. Pragnąc dojść do najdzikszego miejsca.

Edite (nie chce mi się nowego posta pisać xD
Ale nagle odwrócił się i pobiegł w stronę miasta. Nie było sensu tu być.