Cmentarz Soho

Uniosła się na jednej ręce ( zrobiliscie ze mnie salamandre -.-'').
- No heloł! mógłby mi ktos podać moją kończynę ?! - zapytała ironicznie próbując wstac

Vanessa za pomoca swojego daru podała Ane wszystkie kończyny i jakoś poustawiała gruzy. Po chwili zniknęła.

Ktoś idzie!- warknęłam i podniosłam się z ziemi. Zauważyłam, że nowy leży na Ziemi. Podniosłam go, wrzuciłam na grzbiet i pobiegłam w stronę naszego parku.

REMIS

Szybko zmyla sie z cmentarza.

Wskoczyłna drzewo, kierując sie na nastepne i następne i tak dalej i tak dlaej...

/// O boże... Burdel niczym.^^

Obolała ruszyła w stronę domu.

Wstała , otrzepała się i "przykręcając" sobie rekę niczym Edward nożycoręki umknęła do domu. Prowizorycznie usztywniła ją sobie Paskiem od płaszcza.
- I obyś się małpo nie mogła pozbierać!

szybko wstałem i ruszyłem do domu Kate i
* Jak ja się wytłumacze Camille* myślałem poważnie....

Przeszedlem przez brame i rozejrzalem sie dookola. Usiadlem pod jedna z wierzb rosnacych w oddali, gdzies w glebi cmentarza. Otworzylem pierwsze piwo i duszkiem wypilem cala butelke. Pokrecilem glowa.
Postanowila wyjechac...i narazie nie ma zamiaru wracac.
Ponownie pokrecilem glowa, i wyjalem nastepna butelke. Tym razem jednak nie pilem duszkiem. W koncu mialem duzo czasu... moglem to jedno piwo chleptac przez cala wiecznosc. I tak nikt by nie zauwazyl ze tu siedze....

Siedziała na wierzbie pod którą usiadł Santiago. Zeskoczyła z niego zwinnie i przedstawiła się:
-Witaj, my się jeszcze chyba nie znamy? Emily LaPusch.
Uśmiechnęła się do nieznajomego.

ALkohol chyba zaczynal dzialac, bo szczerze mowiac, nagle nadejscie... albo raczej zmaterializowanie sie wampirzycy troche mnie przestraszylo. Spojrzalem na nia zaskoczony.
Santiago. Milo mi.
Po chwili odwzajemnilem usmiech.
Co ty tu wlasciwie robisz?? Spytalem nagle, zdajac sobie sprawe z tego iz nikt normalny nie siedzialby sam na cmentarzu...

Zaśmiała się tylko i zrobiła głupią minę.
-Czy ja Ci wyglądam na normalną osobę? W takim razie...Chyba też nie należysz do tych niby normalnych
Znów się zaśmiała.
-A.... No i nie przejmuj się... Nie znam JEJ, ale może wróci?
Chciała go jakoś pocieszyć jednak nie za bardzo wiedziała jak.
-Mogę?
Zapytała nieśmiało, wskazując głową na puste miejsce obok niego.

Jak mi powiesz ze czytasz w myslach to chyba cos sobie zrobie... mowie powaznie...

Czytasz w myslach?? spyalem. Nie czekajac na odpowiedz zlapalem sie za glowe. No ladnie... z deszczu pod rynne.
Siadaj... siagnalem po butelke piwa. Chcesz?? podalem Emily.

-Dzięki...
Odpowiedziała spokojnie i usiadła.
-Spokojnie...Mogę przestać w każdej chwili.
Powiedziała i natychmiast wyłączyła swoją zdolność.
-A Ty jaki masz dar?
Zapytała upijając piwo.

Dziwaczny ... odpowiedzialem bez zastanowienia. Wzialem kolejna butelke.

-Hmm...No spoko...
Wolała nie wnikać. Chciała się jednak czegoś dowiedzieć o poznanym wampirze.
-Mieszkasz...Na Moon Street? Czy gdzie indziej?

Mieszkam... na East Village... od kilku dni. A ty?? Zapytalem na chwile odstawiajac butelke na bok.

Spuściła wzrok,potem znów na niego spojrzała.
-Mieszkam na Moon Street jednak dość rzadko tam bywam...

Skoro na tam bywasz rzadko, to gdzie bywasz czesto?? spojrzalem na Em sponad butelki piwa.

-W miarę często w BV
Uśmiechnęła się do wampira ukazując kły.

W bv mowisz... Powiedzialem a nastepnie zamyslilem sie.
Jakos ostatnio nie przepadam za tym miejscem.

-Nie wiem co Ci w nim nie pasuje...Uhm... Wybacz miałam przestać...
*...ale jakoś nie potrafię..*
Pomyślałam i spojrzałam na pustą butelkę po piwie.

Wyjalem kolejna butelke i podalem Em.
Mam tego caaaly zapas wyjasnilem ale przyznam ze nie bardzo chce mi sie tu siedziec. Moze masz ochote na spacer??

Wzięła od niego butelkę i powiedziała:
-Spacer...? Chętnie...
I zwinnym ruchem się podniosła.
-O kim tak myślałeś jak siedziałam sobie na drzewie?
Zapytała trochę nieśmiało.

Nie wazne. Odpowiedzialem wstrzymujac sie by o niej nie pomyslec.
I tak jej tu nie ma.

Uśmiechnęła się do niego starając się być szczerze miła.
-Ech...
Westchnęła i ruszyła powolnym krokiem przed siebie. Uszła kawałek i spojrzała się za siebie by sprawdzić czy Santiago idzie za nią.

Emily ruszyla w strone bramy, a ja wstalem i pozostawiajac wszystkie rzeczy za soba ruszylem jej sladami.

Poczekała na niego chwilę, aż ją dogoni.
-Nie bierzesz piwa?
Zapytała zdziwiona.
Nagle jej telefon zaczął dzwonić:
-Tak?...O hej... Teraz? Wiesz bo ja...No... Proszę tylko nie błagaj Dobrze... Będę tam za kilka minut.
Rozłączyła się i spojrzała na nowego znajomego przepraszająco.
-Wybacz, ale coś mi właśnie wypadło... Spotkamy się jeszcze kiedyś prawda?
Uśmiechnęła się do niego i chwilę potem znalazła się u jego boku. Pocałowała go w policzek na pożegnanie i wybiegła z cmentarza przez bramę.

Poszedłem na cmentarz przy murku daleko od bramy wejściowej siadłem przy murku i napiłem się piwa, patrzyłem na nagrobki, Tępym wzrokiem

Weszłam na cmentarz i rozejrzałam się dookoła. Ściągnęłam słuchawki z uszu i cicho przemieszczałam się przez to niezbyt przytulne miejsce.
-młoda, ładna, 16 letnia dziewczyna sama, nocą na cmentarzu .. no super -mruknęłam do siebie.
Idąc tak przez dłuższy czas zobaczyłam siedzącego przy murku wampira (poznałam po słodkim zapachu). Postanowiłam sie przywitać. Podeszłam bliżej z wyciągniętą ręką ku wampirowi:
-Dzień Dobry. Jestem Ashley...Ashley Middleton -uśmiechnęłam się do nienzajomego.

Cześć Alex - powiedziałem popatrzyłem na "dziecko"-miło mi, chcesz mi po towarzyszyć??- spytałem Ashley

-spoko
usiadłam obok Alexa, a deskę położyłam obok nóg.

Co robisz sama, w nocy na cmentarzy- popatrzyłem na Ashley* ile ona może mieć lat*

-nudziło mi się, więc przyszłam tutaj
odpowiedziałam
-a Pan ?

Pan- parsknąłem śmiechem- Alex.Przyszedłem bo moje życie...eh nie ważne, chciałem pomyśleć, ale nie wyszło poszedłem do baru, a teraz siedze tutaj.

-no więc Alex, moje życie jest jeszcze bardziej baznadziejne niż twoje
wstchnęłam i wskazałam na piwo
-zatapiasz smutki w alkoholu ?

No tak, dlatego nie myśle, bo po alkoholu to nie ma sensu- powiedziałem poparzyłem na Ashley- no ja nie wiem czy twoje moze być bardziej beznadziejne od mojego życia??- uśmiechnąłem się smutno.

oj uwierz, jest..
Uśmiechnęłam się. Wzięłam deskorolkę i zaczęłam jęździć w tą i z powrtoem , co jakiś czas wykonując kickflip'y.

popijałem piwo, i patrzyłem na jej- masz talent- stwiedziłem kończąc piwo, zamknąłem oczy, głowę przechyliłem do tyłu.

Zeszłam z deski i podeszłam do Alexa. Wykorzystując okazję schyliłam się i skaradłam mu niewinnego całusa.
Byłam z natury buntowniczką, dlatego przez ten "incydent" nie czułam się ani trochę zakłopotana.

otworzyłem oczy- Młoda, jestem zajęty- pokazałem palec a na nim obrączkę, ale nie czułem wyrzutów z tego powodu, patrzyłem na Ashley- podobam ci się??- spytałem

Pochyliłam się i szepnęłam mu do ucha
-owszem
usiadłam na przeciwko niego.

uśmiechnałem się - ile ty masz lat Ashley??- spytałem patrząc na nia, wygladała mi na 15- 16.

-jestem uwięziona w ciele 16 latki. A wampirem jestem od 2 lat. Czyli wychodzi na to, że 18
odpowiedziałam