Mała Farma Sastre

nie chciało mi się czekać na Sastre , więc założyłam białą , krótką marynarkę i wyszłam na spacer do parku .

przyszedłem blady i zmęczony, szybko poszukałem apteczki i rozpocząłem naprawianie swojego ciała.....

weszłam do mieszkania i zobaczyłam Sastre .
- Kochanie ! co się stało ?!
w mgnieniu oka byłam przy nim .

nic.....- uśmiechnąłem się blado
* Ta Istota to jakiś demon ....*

- jak to nic ?!?? przecież widzę .
oburzyłam się .

spokojnie mała sprzeczka o to kto maa kogo przepuścić....naprawdę nic takiego.....- powiedziałem i zacząłem wyciągać kamyczki z ran....

- nie wiem , jak ja z tobą wytrzymam .
pokręciłam z niedowierzaniem głową .
- pokarz ..
zaczęłam oczyszczać jego rany. gdy już to zrobiłam owinęłam je bandażem .
- no już ..
powiedziałam bardziej do siebie niż do niego .
- boli cię coś jeszcze ?
spytałam z troską i pogładziłam go po policzku .

gdy tak robisz nic mnie nie boli...- powiedziałem....żebra wolno sięzrastały, szczeka mnie bolała ale jej dotyk wszystko łagodził........

- przestań .. - skarciłam go .
- powiesz mi co sie stało ? -prosiłam .

naprawdę nic....byłem na mieście i spotkałem grupkę....okey...spotkałłem wampira.... nie chciałem się bić ale naskoczył na mnie za to że nazwałem ich pijawkami....broniłem się alewiesz nie zawsze można ale i tak wyglądam lepiej od ciebie...- uśmiechnąłem się choć to bolało

- jesteś okropny ! - podeszłam do zamrażarki i wyjęłam z niej lód .
- proszę . - podałam lód Sastre i usiadłam obok niego na kanpie .

choć tu do mnie...- powiedziałem w głosie zabrzmiała miłość....

podeszłam do niego i stanęłam przed nim .

przutuliłem się do jej brzucha a potem mocno pocałowałem:
kocham cię Maleńka... powiedziałem i znowu pocałowałem ją w brzuch

- ja ciebie też kochanie . .. - wplotłam palce w jego włosy i pozwoliłam , aby jego pocałunki pieściły mój brzuch /.

moje usta rozpoczeły wędrówkę do góry, delikatnieją popchnąłem ją na siebie, a sam położyłem się na kanapie......

szybko wstałam - nie dzisiaj ... powinieneś odpocząć . - usiadłam na fotelu .

skoro nie to nie...- byłem lekko urażony nie chciałem aby tego tak odebrała stęskniłem się za nią, podniosłemsię i rozpocząłem swoją wędrówkę do sypialni....
* piekło...mogłemzrobić na dole swoją sypialnię* narzekałem w myślach

- pomogę ci . - złapałam go w pasie i pomołam dojść do sypialni .

odsuwając moje drzwi....specjalnie podtchnąłem się o pró i nim się zorientowałam leżała namnie a jana macie:
Dzisiaj nic nie zrobię, chce tylko żebyć była koło mnie...... bo ciesze się zę ciebie widze....- powiedizałem i nim odpowiedziała polizałem ją delikatnie po wargach i pocałowałem.....- wystarczy.....- zamruczałem cichutko

* wystaczy ... jasnee .. * - prychnęłam w myślach . wpiłam sie w jego wargi . moje ręce zjechały na jego tors .

Serio wystarczy ....- ale za nim to powiedziałem jęknąłem namiętnie....

- masz rację .. chyba już pójdę . - powiedziałam szybko i wyszłam z pokoju .skierowałam się do łazienki . zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic . woda ściekała po moim rozpalonym ciele .
* Camille bądź grzeczna .. bądź grzeczna ..* - powtarzałam sobie . wyszłam spod prysznica . owinęłam się ręcznikem i weszłam do swojej sypialni . nie chciało mi się przebierać , więc w ręczniku położyłam się na łózku i zamknęłam oczy .

kiedy ona brała prysznic ja prawie wyłem , ból sprawiło to że wyszła wtedy kiedy ja ją tak bardzo chciałem zatrzymać, spróbowałem się podnieść:
CHOLERA- ból mnie zwalił prawie z nóg

leżałam bezładnie na łóżku ciężko oddychając . przewracałam się z boku na bok . nie mogłam spać .

wstałem, podszedłem delikatnie do drzwi jej pokoju otworzyłem je cichutko cichuteńko i wszedłem do środka, wszystko mnie bolało ale chciałem być przy niej,delikatnie i powolutku położyłem się koło niej................

otworzyłam oczy
- Sastre ! pwinieneś teraz odpoczywać ! - podniosłam ton , jak matka , która karci swoje dziecko , bo zjadło słodycze przed obiadem .

ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiichutko....właśnie to robię...gdybyś powiedziałaze idzieszsię umyć też bym poszedł bo nie powinnienem robić zbędenych ruchów a tak to śmierdzę jak pies.....ale ........-przybliżyłem się do niej- prosze nie krzycz namnie za to że chciałem byćz tobą, w sypialni powiedziałem ci nie chcę dzisiaj sie nadwyrężać ale mogę sobie pozwolić na małe zaspokojenie głodu......ojjjj chyba mnie nie zrozumiałas...- położyłem się luźni na jedne z poduszek i westchnąłem, a potem oblizałem wargi, jakbym chciał ją zachęcić

położyłam się koło Sastre . ręcę przycisnęłam jak najmocniej do swojego ciała ,a dłonie zacisnęłam w pięści .

znowu westchnąłem i oblizałem swoje wargi......
* Piekło... czy ona nie widzi że się męcze....*

odwróciłam głowę i popatrzyłam na Sastre . nie mogłam wytrzymać i " rzuciłam się" na jego wargi . całowałam namiętnie , a wręcz brutalnie . po chwili jednak się opanowałam . * [i] bądź grzeczna Camille ! bądź grzeczna ! * - skarciłam się i wróciłam do poprzedniej pozycji .

byłem na tyle beszczelny że pardzo namiętnie i zmysłowo dotknąłem swoich ust palcami a potem oblizałem je , następnie zacząłem mruczeć...........
* No prosże nieśmiała osóbka i kto by pomyśłał ....co jazribiłę jej...*

zacisnęłam powieki . chciałam , żeby Sastre wypoczął . w takiej pozycji wygladałam pewnie jak debilka , ale najważniejsze było dla mnie teraz zdrowie Sastre .

obruciłem się od niej , dalej mruczałem ale żebra zaczeły o sobie dawać znać
* ta pozycja nie jest najlepsza do zrastania* pomysłałem i zamknąłem oczy aby skoncentrować sie na tym aby bół mnie nie omanił.........

spojrzałam na twarz Sastre . chyba spał . podniosłam się cicho i wyszłam z pokoju . zeszłam po schodach do salonu i opadałam na kanpę ..

zobaczyłem że wyszła:
Masz babo placek....................- powiedziałem i usiadłem nałożku a potem naoknie zerkałem jak księżyc zbliżasię do pełni.......ból w zębrach słabł ale nie znikł postanowiłem zaryzykowac, otworzyłem okno i wyskoczyłem przeznie robiąc w powietrzy fikołka spadłem na ugięte nogi , po czymrozebrałem sie i zmieniłemw wila
* Uffffffffffff....mam szęście ta Istotaka chyba nie chciała mnie zabić* pomyśłałem ale zebra nie dawały mi spokoju
cichutko zawyłem........

usłyszałam wycie - przyżekam , że zabiję jego albo siebie !!! - schowałam twarz w dłoniach i warknęłam .

wróciłem do domu niestety w wilczej skórze.....łapą otwoprzyłem drzwi... w przedpokoju wytarłem nogi....miałem nadzieję że Camill śpi......

- mozesz mi powiedzieć CO TY ROBISZ ?!?!? -wysyczałam . - kiedy ja byłam ranna słuchałam się ciebie i potulnie robiłam co mi karzesz , ale kiedy ty jesteś ranny i chcę , żebyś wyzdowiał , ty masz mnie ... a z resztą ! nie ważne ! .. - wbiegłam po schodach do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami .

* nie spała........*
poczłapałem na kanapę i runąłem jak długi, jeszcze nie przemieniony......
* w sumię głodny jestem* pomyśłałem i otworzyłem lodówkę.........

położyłam się na łóżku ,a twarz zakrywałam poduszką . głośno i przeciągle warknęłam .

złapałem byle jaką kiełbasę szybko zamknąłem drzwiczki, poczłapałem na górę otworzyłem drzwi sypiialni i i siadłem na progó patrząc na nią...........

przycisnęłam poduszkę mocniej do twarzy . kipiałam ze złości .

zawyłem delikatnie i smutno.... chciałem żeby na mnie popatrzyła,chciałem ja widzieć........

rzuciłam w niego poduszką - co ty sobie myślisz ?!? - warknęłam .