Mała Farma Sastre

budził mnie zapach.....lekko otworzyłem oczy:
Miam śnadanko, ale czy to nie ja powinnienem go zrobić tobie??- spytałem , podnosząc się i siadając...

- nie . dzisiaj kolej na mnie - powiedziałam wesoło . postawiłam tecę z jedzeniem przed Sastre , a sama usiadłam na skraju łóżka .

przepraszam za wczoraj...za wszystko...-zjadałem kolejne kęsy śniadania- jestem beznadziejnym facetem....

- nic się nie stało - uśmiechnęłam się . - co chcesz dzisiaj robić ? - spytałam .

pierwszą myslą było Kino
Może pójdziemy do kina ......- powiedziałem i zjadłem ostatni kęs- Madame robi przyszniutkie śnadania odstawiłem tacę i powiędrowałem do niej i pocałowałemw policzek- dziękuję....

- to dla mnie przyjemność - wyszerzyłam zęby - a co do kina , to super . daj mi swoją koszulę , bo w bieliźnie nie będę chodzić po mieście - zaśmiałam się .

to może pierwsze pójdziemy do Centrum handlowego po ciuszki dla ciebie...wyglądasz sexi we wszystkim ale najładniej w swoich rzeczach lub bez niczego... - powiedziałem wyszczerzyłem zeby wstałem i poszłem do siebie......z garderoby wyjąłem zawiniątko poszedłem do Camille -Zobacz to... - powiedziałem powaznie

-co to jest ? - waptrywałam się w zawiniątko .

powiedzmy tak to miała dostać kiedyś pewna osoba ale nie dostała...bo.....nie zdąrzyła...zobaczyć........ to kostium w kolorzepochmurnego nieba..- powiedziałem bez emocjii, sama myśl o tamtym czasie była dla mnie jak sztylet w serce które teraz wiedziało że tamto nie było miłością ....

- nie mogę tego przyjąć . - powiedziałam szybko i stanowczo .

i tak nie mam z tym co robić....miałem to bo tamten czas był mi najdroższym za nim ciebie spotkałem...jesli tego nie przyjmiesz to i tak to wyrzuce...bo teraz i na zawsze nasze wspólne chwile są mi najdroższe - powiedziałem i spojrzałem na nią ...

Sastre z pewnością nie umiał kłamać . wiedziałam , że jest to dla niego bardzo ważne . ten kostium chyba należał do jego byłej dziewczyny . napewno należał do jego byłej dziewczyny . pokiwałam przecząco głową . nie mogłam tego zrobić . wstałam i założyłam spodnie ( te jeszcze były całe ), podwinęłam rękawy koszuli i zawiązałam ją przy brzuchu . - zaczekam na dole - nie patrząc na Sastre zbiegłam na dół i oparłam się o framugę drzwi wejściowych .

jak powiedziałem tak zrobiłem zszedłem na dół i wyrzuciłem pakunek do kosza w kuchni
* koniec..*
poszedłem do Camille :
To co pierwsze Centrum handlowe??- spytałem cichym głosem, podszedłem do niej i pmocno się do niej przytuliłem
*Kocham cię* pomyślałem

- może być - uśmiechnęłam się . wzięłam Sastre za rękę i wyszliśmy do Centrum .

szedłem do domu wolno, zastanawiałem się co zrobiłem nie tak,
* poszliśmy na zakupy, potem kkkkino, w kinie pocałowałem ją, potem wybiegła...* martwiłem się po po drodze żadnego wilka nie spotkałem.......

zaniosłem zakupy do domu do jej sypialni położyłem torby na łóżku, napisałem list ze będe włuczyć sie po okolicy.... i że prawdopodobnie będę pod samornym drzewem i jak co to bedę w okolicy drzewa, rozebrałem się i zmieniłem się w wilka...pognałem przed siebie....

wszedłem do domu powoli i delikatnie, spojrzałem na siebie w szybie byłem jak wilk tylko na dwuch łapach i nie tak dużym pysku......w salonie położyłem Camille, miałem tyle siły by oczyścić jej rany i zabandarzować , oraz obmyś jąz brudu i krwi, dwie ręce usztywniłem........potem sam zająłem się soba a potem położyłem się na drugiej kanapie.......Dzięki furii zrastałem się jak nigdy szybko wieć musiałem leżeć spokojnie......

nie otworzyłam oczu . byłam nadal nieprzytomna . wszystko mnie bolało . byłam słaba .

poczułem że furia mija i wracam do ludzkiej formy byłem głodny bardzo głodny, wstałem powoli, poszedłem do lodówki zjadłem większość tego co było..wróciłem i kleknąłem nad Camille, delikatnie i powoli pocałowałem jąw usta:
wszystko bedzie dobrze......- powiedziałem bardziej do siebie niż do niej ona była nie przytomna

nie wiedziałam dlaczego jestem taka słaba .
* o niie .. czy ja ... ? nie , nie mogłam umrzeć . * - odgoniłam od siebie tą myśl
* tak bardzo chciałabym porozmawiać z Sastre * - cierpiałam .

długo była nieprzytomna, zacząłem się martwić, popatrzyłem na ranę na szyji.......nie wyglądała za ciekawi..... co zrobić ......

czułam się samotna w "swoim świecie " . przypominałam sobie wszystkie chwile z Sastre . Pierwsze spotkanie , pocałunek , noc , kłótnia ..

byłem skołowanyzacząłem mamrotać pod nosem:
moze transfuzja krwi coś da?? tylko jaką ona ma grupę?? co mam zrobić?? - pytałem siebie- jeśli czegoś nie zrobię ona....nie nie nie.... na pewno cośwymyślę tylko musze sie postarać.......

Byłem przerazony , puls był słaby, oddech płytki, bałem się jak nigdy o nią, nie wytrzymałem w końcu i zrobiłem coś bardzo dziwnego. Ugryzłem siebie w nadgarstek tak aby krew mi popłyneła z rany, rozwarłem jej delikatnie usta, podniosłem delikatnie jej głowę tak by mogła połykać krew......

* Mam nadzieję że to jej pomoże* pomyślałem, zaciskając zęby jak naj mocniej, ręka bolałą jak cholera......

poczułam w ustach smak krwi . coś we mnie pękło szybko otworzyłąm oczy i rzuciłam się do łazienki . miałam parę złamań , więc upadłam . zaczęłam się czołgać do łazienki . gdy doczołgałam się do toalety , zwymiotowałam .

Szybko poszedłem za nią do łazienki:
Camille dobrze się czujesz??- powiedziałem to i pogłaskałem ją po głowie delikatnie , byłem ostrożny- moge ciebie wziąść na ręce??- spytałem

- lepiej nie ! - powiedziałam szybko i zwymiotowałam .

wziąłem ręcznik zamoczyłem w zimnej wodzie i przyłożyłem do jej policzka:
Wybacz nie chciałem ale leżałaś bardzo długo nie przytomna nie wiedziałem co mam zrbić- powiedziałem smutnym głosem....

gdy poczułam się lepiej , ostrożnie wstałam i umyłam zęby . - muszę się przejść - zeszłam na dół i wyszłam do Parku .

popatrzyłem tęskno za nią , odczekałem 10 minut i poszedłem pod samotne drzewo pomedytowac.............

wbiegłem do domu jakby się cos paliło:
Madme gdzie teraz??- spytałem patrząc jej głęboko w oczy......

- no a jak myślisz głuptasie ? - powiedziałam całując jego szyję .

polizałem jej obojczyk, już w kilka sekund byłem u niej z pokoju:
Nie ma miejsca- zasmuciłem się- 16 torb zajmuje twoje łóżko- powiedziałem i zamruczałem bardzo wyraźnie.....

- to do ciebie - powiedziałam ciężko dysząc .

wszedłem do siebie...mój pokój był skromnyna szczęście miałem mate i do dość wygodną wiec położyłem ją , torby odstawiłem na bok i wróciłem do całowania jej szyjii.......

odchyliłam do tyłu szyję , by móc ułatwić mu zadanie całowania jej . zdarłam z niego ubranie i cicho mruczałam .

też zdarłem zniej ubranie. moimi pocałunkami obdarowywałem jej całe ciało, szyję obojczyk, piersi, brzych, uda......była dała cudowna............

jęknęłam . znalazłam się na Sastre i brutalnie zaczęłam całować jego ciało .

poddałem się temu znajwiekszą ochotą...............

po kilku godzinach padłam obok Sastre ciężko dysząc .

Patrzyłem na nią jak na anioła:
Kocham cię Maleńka...- powiedziałem czule patrząc na jej twarz...
* Anioł a nie kobieta*

- ja i tak kocham cię bardziej - uśmiechnęłam się i pocałowałam jego wargi .

jesteś pewna - położyłem się na boku, moja ręka dotykała jej brzucha - no nie wiem nie wiem......

- ale ja wiem - przygryzłam dolną wargę .

nie będę się kłucić- *swoje wiem*- powiedziałem uśmiechniety- co chcesz zjeść???