Mała Farma Sastre

podniosłem ją tak że miała biorda na wysokości mojego brzucha i zabrałem ją do jej sypialni, położyłem ją na nim a sam delikatnie położyłem się obok niej:
Ciekawe czy ty wkońcu zaśniesz??- spytałem głośno oddychając

- jestem trochę śpiąca . - zamknęłam oczy i zasnęłam .

delikatnie pogłaskałem ją po policzku, i zasnąłem obok niej przymając rękę na jej brzuchu

obudziłam się i spojrzałam na Sastre . jeszcze spał . podniosłam się z łóżka i zeszłam na dół . usiadłam na weradzie . była piękna pogoda . słońce świeciło wysoko na niebie . przymknęłam oczy i poddałam się promieniom , które pieściły moją skóre .

słońce obudziło mnie, witając mnie przez okno. Brakowało mi
*Camill* zerwałem sie z łóżka jak opażony, panika wezbrała we mnie, rozglądnąłem się i stwierdziłem że jej rzeczy tutaj są.zszedłem na dół, w łazience nikogo nie było,salon, kichnia też puste otworzyłem dwrzi wejściowe i wyszedłem

- dzień dobry - powiedziałam wesoło i odwróicłam się w stronę Sastre . - jak się spało ? - spytałam .

nie powiem dobrze, w miłym towarzystwie....- powiedziałem blado się uśmiechając, wróciły wczorajsze wspomnienia i poczułem ból

wstałam z ziemi i oparłam się o ścianę domu . skrzyżowałam ręce na piersi i głośno westchnęłam .

co się stało??- spytałem w miarę normalnym głosem

- nic się nie stało ... yyy ... noga mnie zabolała . - wytłumaczyłam się i blado uśmiechnęłam .

podszedłem do niej ująłem kosmyk włosów:
Jesteś pewna że to to0popatrzyłem się głęboko w oczy

- tak , tak .. - zapewniłam szybko - chcesz coś zjeść ? - spytałam z troską .

o nie.....dzisiaj to ja robie śniadanie na co masz ochotę??- wyszeptałem jej to całując jej skroń

- bez różnicy - uśmiechnęłam się i pocałowałam czubek jego nosa .

chwyciłem ją na ręce, i poszedłem do domu, w kuchni położyłem ją na ksześle i zrobiłem ma śniadanie jajecznucę na bekonie, do tego podałem sok i chleb, między tym gwizdałem sobie wesoło:
Prosze śniadanko, szkoda że nie do łóżka następnym razem się postaram 0 powiedziałem teraz na prawdę uśmiechnąłem się bez oporów, szczerze

- dziękuję - w kilka chwil , na moim talerzu nie było już nic . wypiłam szklankę soku i pozmywałam swój talerz . usiadłam na kanapie i włączyłam muzykę .

ja równiesz szybko zjadłem, w miarę w dobrym humorze, czułem się niepewnie,byłem szczęśliwy, ale moja samurajska natura da o sobie znać i zarząda ode mnie krwi.Ale puki co w salonie siedziała "dama mego serca" i chciałem byś z nią w każdej chwili.
W myślach posłałem sobie taka wiązankę że uszy by zwiędły każdemy a mi nie było, dość.wiedziałem ze w moim pokoju w garderobie czeka na mnie Białe kimono dostałem je od sanse Tornanagi więc byłem mu wdzięczny za ten prerzent., sztylet też był u mnie w pokoju.
*Przygotowanie trwa 2 godziny, wykąpanie sie, ubranie, przygotowanie miejsca................ale najpierw musze zająć sie sforą a to objecuję że za 3, 4 miesiące zrobię to. tylko co z camill ona mówi że nie moze jeśli mnie nie będzie to ona też sobie coś zrobi?? będę musiał cos pomyśleć*
w pokoju zabrałem laptopa, poszedłem na dół siadłem na kanapie i poszukałem w necie w googlach słowa Ceremonia japońskiego rytuału samobójstwa. i zaczytałem się co jakiś czas rzucając Camill spojrzenie pełne troski

wiedziałam , że coś jest nie tak . Sastre zachowywał się inaczej niż zwykle .* Gdybym tylko wiedziała co jest grane .. * - rozmyślałam . Wbiłam wzrok w podłogę .

po przeczytaniu wszystkiego, wyłączyłem strony, laptop położyłem na stoliku, zamknąłem oczy, a głowę oparłem na kanapie. Ciezko oddychałem, bo ciężko mi było....

- Coś nie tak ? - spytałam szepcząc .
* coo jestt ?!?!? * - krzyczałam w myślach .

nie wiem czy będę w stanie kiedykolwiek sobie wybaczyć, taki występek, i nie wiem czy ty mi kiedyś wybaczysz, jestem soba przerażony......- głos miałem ciężki jak mój oddech

- nie rozumiem
spojrzałam uważnie na Sastre .

splamiłem siebie swój honor naraziłem ciebie na to że cierpiałaś z mojego powodu...... kocham cię ale czuję obrzycenie do siebie i..................- *cóż chcę się zabić*, w wewnatrz mnie wilk warknął z gniewu- ale teraz najważniejsze jest twoje zdrowie, co chcesz robić?? - spytałem , otworzyłem oczy i spojrzałem na nią
* Ciesz się chwilami idioto, nie pozwól jej widzieć siebie w takim stanie.. Obiecuję*

Zacisnęłam mocno powieki i usta . Ręce wczepiłam w oparcie kanpy .. Byłam na siebie wściekła .. Chciałam coś powiedzieć , ale bałam się , że jak tylko choć na milimietr rozchylę wargi , to z mojego gardła wydobędzie się przeraźliwy krzyk .

patrzyłem na jej reakcję i nie wiedziałem jak interpretować
*wścika się na mnie...* pomyslałem gorzko, wstałem z kanapy i podszedłem do niej:
Powiedz mi prosze, co chcesz robić, zabiorę ciebie wszędzie, zrobię wszystko, tylko odezwij się do mnie- powiedziałem powoli, mój głos na powrót przybrał dawną miękką barwę. Usmiechnąłem się choć to wszystko było deczko wymuszone

gdy trochę ochłonęłam spojrzałam na Sastre - nie wiemm .. chyba zostanę w domu - uśmiechnęłam się blado .

chcesz cos do jedzenia??- powiedział, teraz wyłączyłem wszystko co mogłem chciałem aby wyzdrowiała- Co chcesz??- spytałem na powrót raczej wesołym tonem

- nie dzięki , nie jestem głodna . - śledziłam każdy ruch Sastre .

jak co śto będę pod prysznicem...- powiedziałem i wyszedłem
*chyba zaczyna się czegoś domyślać kretynie, pięknie pięknie*
wszedłem do łazienki włączyłem prysznic, aby odreagować owinąłem rękę ręcznikiem i............

z powrotem wyszłam na werande i usiadłam na schodkach .

oderzyłem dłonią o ścianę, niestety byłem zbyt wzburzony by kontrolować siłę uderzenia:
Cholera - *brawo okaleczanie się wyjdzie ci na zdrowie, musisz być sprawny, masz sforę*- pomyśłałem, odwinąłem prawą dłoń, środkowy palec bolał.........

poszłam za dom i położyłam się na trawie . zamknęłam oczy i odpłynęłam .

szybko się opłukałem, rękę zawinąłem u brałem się, wyszedłem z łazienki w salonie nie było jej, do sypialni też nie poszła, wyszedłem na werandę, poczułem że poszła niedaleko , zobaczyłem ją za domem, podszedłem z lewej strony, rękę, schowałem i położyłem się obok niej.

odwróciłam głowę w jego stronę . - spotykasz się dzisiaj ze sforą ? - spytałam .

nie wiem chyba powinienem, a co??- spytałem i popatrzyłem na nią

- nic , tak pytam - spojrzałam na niebo .

obróciłem się na bok do niej:
powiedz mi proszę........chciałbym wiedzieć jeśli masz coś do powiedzenia to mów.........chcę poznać twoje zdanie....- powiedziałem oddech mi przyśpieszył........

- nie , nie ... poprostu chciałam wiedzieć czy dzisiaj wychodzisz - powiedziałam nie otwierając oczu .

powiedziałem że nie musze ale jak nie chcesz mnie widzieć do już idę...- powiedziałem położyłem sie na plecach potem siadłem po turecku lekko zerkałem na nią

- nie idź . - powiedziałam szybko i złapałam go za rękę . Jego dłoń była owinięta ręcznikiem . - co to jest ?! - spytałam .

mały wypadek nic szczególnego, fajtłapa ze mnie i tyle...- uśmiechnąłem się do niej, pogłaskałem ją po policzku zdrową ręką, - no to nie pójdę, ładnie wyglądasz....

uśmiechnęłam się i przybliżyłam twarz do jego twarzy .

równierz to zrobiłem, serce zaczeło mi szybciej bić, wyrzuty sumienia znikły, chciałem być przy niej chciałem żyć z nią. moja chora ręka powędrowała do jej talii chciałem ją przybliżyłem. moja zdrowa ręka lekko musnełą jej wargi

przywarłam całym ciałem do jego ciała . - Kocham Cię . - wyszeptałam milimetr od jego twarzy i namiętnie pocałowałam jego słodkie wargi .

położyłem się, na trawie, moje usta delikatnie całowąły jej szyję,delikatnie próbowałem ściagnąć jej bluzkę, byłem bardzo delikatny, musiałem uważać na żebra, rękę, nogę i twarz aby nic jej nie bolało. niebo było piękne to wiem a ja poczułem sięjak bym tam był. moja ręka znalazła jej rękę położyłem sobie na karku, pragnąłem aby z całych sił przywarła do mnie.