Mała Farma Sastre

zamknęłam powieki . przed oczyma przeleciała mi obrazy z pierwszego pocałunku , wyznania , sexu ... raptownie otorzyłam oczy , które skierowały się odrazu na twarz Sastre .

wolałem ukryć to co zaraz miałem zamiar zrobić, nogę usztywniłem rękę na wszelki wypadek też. Moja twarz chyba była wykrzywona w bólu wieć skupiłem siena tym by stała sie nie odgadniona,gdyż zauważyłem , że patrzy sie na mnie. gdy skończyłem pozbierałem wszystko przykrłem ją kocem:
zostawie drzwi otwarte - wyszedłem , kuchni wszystko odłożyłęm na swoje miejsce. ż schowka wyjąłem kulę poszłem na górę:
Może ci się przydać i położyłem ją obok łóżka

-do czego to ? - spytałam .

nogę masz usztywniona, wiec jeślibyś chciałą wstać -* a mnie juz tutaj nie było*-to się tobie przyda-*na tym świecie*- więc pomyslałem że kula to dobry pomysł- powiedziałem nnieprzeniknionym głosem

- jeżeli będę chciała wstać , to mogę cię zawołać ... - - powiedziałam podejrzliwie - co ty chcesz zrobić ?!?!? - zapytałam .

nic, takiego, nie chcesz mnie widzieć wieć zejdę ci z oczy- mówiłem do głosem ni to pożegnalnym , ni to jak bym już umarł

zamknęłam oczy i westchnęłam . złapałam Sastre za rękę . miało to oznaczać , że jeśli on umrze , ja razem z nim .

nie martw sieo mnie , myśl o sobie, i o regeneracji tych ran- mówiłem to pogłaskałem jej dłoń a potem pocałowałem, to miał być ostatni pocałunek - idę postrzątać , jeśli chcesz coś to jedzenia to mi powiedz-powiedziałem
*kimono, miecz, woda, list* powtarzałemjakmantrę wszystkie te rzeczy

resztkami sił przwróciłam się na brzuch i ukryłam twarz w poduszkach . wybuchnęłam głośnym płaczem .

spokojnie, nie powinnaś tak leżeć - podszedłem aby obrucić ją na plecy- z żebrami musisz uważać........- powiedziałem głosem smutnym

odwrócił mnie na plecy . jego twarz znajdowała się mniej więcej 1 cm od mojej twarzy .. popatrzyłam mu w oczy ...

poczułem impuls, chciałem......ale wiedziałem że nie, delikatne dotknąłem jej pełnych warg moimi palcami:
przeparaszam, nie powidzienem- powiedziałem szybko,
*Co innego nasz na głowie*

patrzałam na twarz Sastre ... jego słowa raniły mnie ... odwróciłam głowę ... * nie płacz ! *

moje wargi dotknęły jej brody,moja dłoń przesuneła się wzdłuż talii:
Przepraszam-powiedziałem to siadłemna brzegu łóżka i chybiłem się za głowę, byłem rozdarty

- powiesz mi naprawdę po co jest ta pieprzona kula ? - spytałam i położyłam mu rękę na ramieniu .

przecież wiesz...............sama powiedziałaś ze niechcesz mnie widziec-*bądź szczery*=powiedziałem ci ze mnie czeka śmierć jeśli ciebie nie będzie przy mnie....=powiedziałem to wszystko na wydechu

- przecież jestem przy tobie .. - powiedziałam szybko .

bądźmy szczerzy,to co zrobiłem bylo nie właściwe wieć masz prawo odejść, a mi nic innego nie zostanie jak śmierć-powiedziałem dobitnie

- czyli to czego ja chcę , się nie liczy tak ? - spytałam powoli się denerwując .

to nie tak, ty czujesz do mnie odraze i ja sam do siebie czuje..........................-powiedizałem ppełen żalu do siebie=nie chcę abyś się do czegoś zmuszała kocham cię,ale postąpiłem jak świnia i muszę za to zapłacić

- ale nie śmiercią ! - krzyknęłam . - chcesz , żebym żyła ? - spytałam spokojniej .

dobrze wiesz że tak, a moja śmierć to kara ma być za występek przeciw tobie...... kocham cię, ale zraniłem cię-powiedziałem i odwróciłem twarz do niej by zobaczyć jaki ma wyraz twarzy,odczytać coś z tego.

- skoro tak , to ty też musisz żyć .. - spuściłam wzrok - ... ze mną .. - powiedziałam niesmiało i zarumieniłam się .

jak??? jak boje się ciebie dotknąć?? jak skkoro brzydze się siebie?? jak skoro mogę i tak zginąć przy akcjach sfory-potrząsłem głową, i znowu popatrzyłem na nią, była najpiękniejsza, ale ja bałem się cokolwiek zrobić aby jej niezkrzywdzić ...........

- czyli .. nie ? - wstałam z łóżka i lekko kulejąc wyszłam z pokoju .
* wszystko mi wciśniesz , żeby do NIEJ wrócić * - pomyślałam .

przestań,musisz leżeć- musiałem przełamać wewnęrrzny opór żeby chwycić ją rękami na lini biore-tego nie powiedizałem tylko spytałem jak- zapytałewm znowu,międzyczasie zaparłem się nogami tak by nie próbowała nigdzie iść

- bardzo mi miło , że dotykasz mnie w taki sposób .. ale czy mogę iść do lodówki ? - spytałam .

podniosłem ją i zaniosłem pod lodówkę, nie czułem się dobrze to robiąc ale gdzieś tam wewnątrz mnie zapaliła się maleńka nadzieja.

wyjęłam z lodówki 2 butelki wódki . ruszyłam w stronę salonu . usiadłam na kanapie i odkręciłam jedną z butelek . wypiłam duszkiem połowe trunku i położyłam głowę na oparciu kanapy .

siadłem na kanapie na przeciwko nuej, myślami wróciłem do wczorajszego dnia,Znów maleńka nadzieja mnie podgrzała od srodka. popatrzyłem na nie:
A te rany to skąd??- spytałem spokojnie

- jakie rany ? - wypiłam do końca zawartość butelki ..

popatrzyłem na nią z miną jak by zrobiła ze mnie głupka:
noga, ręka, żebra, twarz???- spotkałąś się z Tornadem czy poprostu postanowiłaś jść w jakieś niebiezpieczne miejsce??= spytałem hardo

- yyyyy ... eeeee - otworzyłam następną butelkę - ten ... no ... wampir mnie napadł - wyjąkałam ..

stłumiłem gniew:
*wiedziałem*
wiesz podobno do sfory nie chcesz należeć ale pierwsza rwiesz się do bicia, nie powiem wpoiłem się w ciekawą osóbkę....- powiedziałem z głosek w którym rozbrzmiewała lekka nutka rozbawienia

spojrzałam na Sastre . szybko dokończyłam drugą butelkę . wstałam i wyjęłam z lodówki następną . oparłam się o blat .

popatrzyłem na nią z niedowierzaniem, lubiłem pić, nawet przy leczeniu,ale 3 butelka, wstałem,podszedłem do niej:
mogę spytał,co chcesz tym, osiagnąć że się upijesz??- sptałem się i blado uśmiechnąłem

- nie którym na nieszczęście pomaga czekolada , innym lody , a mi wódka . - wzięłam kolejnego, sporego łyka .

a jeśli bym chciał ciebie pocałowac-*Absurt*- do czy w wtedy poczujesz się szczśliwa?- zapytałem delikatnym tonem

- hmm .. musiałbyś się sam przekonać . - kolejny łyk.

zabrałem jej butelkę, podszedłem tak, zedotykałem jej bluzki swoim nagim brzuchem, delikatnie twarz obiołem a potem na jej ustach złożyłem słodki namiętny pocałunek:
i jak? -spytałem

- yyyy .. no nie powiem .. trochę lepiej . - stwierdziłam rumieniąc się .

przywarłem do niej całym ciałem czułem jej piersi na swoim torsie, językiem rozwarłem jej wargi i delikatnie ale teraz bardziej stanowczo pocałowałem. skończyłem pocałunek przygryzając jej dolną wargę. Oddech mi przyśpieszył:
a teraz??- spytałem

- wódka załatwiłaby to lepiej .... - uśmiechnęłam się . wiedziałam , że igram z ogniem , ale w końcu jakaś kara musiała być .

jeśli się hamowałem to teraz przestałem. przywarłem do niej jak jakiść koneser do białego kruka. łapczywie ją całowałempo wargach, po szyji, brodzie uszach. Moje ręce zaczeły wędrówkę po jej ciele sbadały ramiona, piersi, brzuch, i wylądowały na plecach
Czy teraz jesteś szczęśliwa??- spytałem szczepcąc jej do ucha, które potem polizałem, smakując go

- hmm .. jestem . - wpiłam się w jego słodkie wargi . nie wiedziałam dlaczego to robię ... coś ciągnęło mnie do niego.