Bar Bloody Valentine

Nie, akurat tego zespołu nie słyszałam. Ja najbardziej lubię polskie zespoły: mój ulubiony Farben Lehre i Myslovitz. A oprócz tego podoba mi się Paramore.- uśmiechnęła się na myśl o swoich ulubionych piosenkach. Spojrzała za okno. Padał deszcz.- Podoba mi się taka pogoda. Szczególnie, kiedy siedzę w domu. Jest wtedy tak... przytulnie. W ogóle lubię siedzieć w domu. No i oczywiście czytać. Po prostu kocham czytać. W tej chwili akurat czytam książkę "Wampir Lestat" - Alice parsknęła śmiechem-Trochę to dziwnie czytać o wampirach, będąc nim, ale i tak lubię tą książkę.

Myslovitz i Paramore też lubię. A co do doszczu... uwielbiam go. I nie ważne czy jestem w domu czy akurat idę ulicą. Uwielbiam tańczyć na deszczu. Mój stwórca mówił mi zawsze, że to zachowanie godne pietnastolatki, a nie 200 letniej wampirzycy. - przez jej twarz przemknął cień smutku na wspomnienie ukochanego. - Ale taka juz jestem. Szalona i spontaniczna.

No to chyba mamy wiele wspólnego.- uśmiechnęła się. "Czyżbym znalazła bratnią duszę" pomyślała chwilę.- Życie wampira jest cudowne. Jest tylko jedno ale- ostatnio cały czas myślę o moim życiu, i o tym jakie jest nudne. Codziennie robię to samo: wstaję, siedzę w domu, czytam, myślę. Po zachodzie słońca albo chodzę po mieście albo przychodzę do Bloody Valentine. Potem wracam do domu. Co parę dni poluję. Takie życie nie pasuje do mojego charakteru. Ale cóż. Na szczęście, już za parę tygodni postanowiłam wyjechać z miasta na parę dni.- Ale jutro mam zamiar wybrać się albo na jakieś zakupy na mieście, a może potem pójdę do parku. Może masz ochotę iść ze mną? Planuję to gdzieś na wieczór. Jeśli tylko będziesz miała czas, to będzie bardzo fajnie. Co ty na to?

Jestem jak najbardziej za. - rozpromieniła się. - Szczerze mówiąc.. -zaczęła, a jej oczy z zielonych stały się szare. - Prze pewien czas żałowałam, że w ogóle jestem wampirem. To było po tym jak mój stwórca odszedł z nie wyjaśnionych przyczyn. Był całym moim światem, wieczność z nim miała sens. A bez niego..? Co ja miałam robić? Ale od czasy, gdy zaczęłam malować i postanowiłam wyjechac jakoś mi lepiej. - uśmiech spowrotem zagościł na jej twarzy, a oczy nabrały barwy świerzej trawy.

Eh, gdybyś wiedziała jak bardzo ja jestem samotna. Tak na prawdę mam tylko paru znajomych. Żadnych przyjaciół, cała moja rodzina już dawno nie żyje, no i nie znalazłam jeszcze nikogo, kogo mogłabym pokochać.- zrobiła smutną minę- ale przede mną cała wieczność, więc mam jeszcze czas.- Popatrzyła na zegarek.- O kurczę, tak późno!- spojrzała na Bellę- wiesz co, ja już muszę lecieć. Ale w takim razie spotkamy się jutro, może w parku, przy fontannie. Wtedy na pewno spokojnie pogadamy.- Alice wstała, zakładając torebkę na ramię.- Fajnie było, musimy jeszcze to kiedyś powtórzyć. Jakby coś to zawsze możesz do mnie wpaść, wiesz gdzie mieszkam. Ja jeszcze muszę załatwić parę spraw na mieście, zapolować. No to cześć, i do jutra!- z uśmiechem pożegnała się, i wyszła z baru.

Do jutra - odpowiedziała.
Dopiła drinka, włozyła słuchawki na uszy i włączyła Debussego. Clarie de Lune - Piano.
oparła glowę na rękach i przyglądała się ludzią w barze.

całą noc spędziła na przyglądaniu się ludziom. W słuchawkach nadal brzmiała muzyka. Podniosła się i ruszył w strone wyjścia.
- Czas sie troche odświeżyć - mruknęła do siebie i skierowała swoje kroki do domu.

Wlazła do BV uśmiechnięta. Skierowała się do "swojego " stolika po drodze zamawiając Cole.
Miała nadzieje , że może Eufrazja się tu dziś zjawi.
Usiadła i zaczęła pic napój przez słomkę.

Weszła do BV i rozejrzała się.- Ane, idziemy?- po minie Ane, Alice poznała że wiedziała już o co chodzi.

- hej Alice , wiem już o co biega Ełi ale poczekajmy na nie. Wpadną po nas - uśmiechnęła się i dopiła cole.

Ok. Poczekamy.- Uśmiechnęła się, i usiadła na chwilę przy stoliku Ane.

weszłyśmy do BV i skierowałyśmy się do stolika gdzie siedziały Ane i Alice .
Hejj dziewczyny . -przywitałam się całując w policzek obie dziewczyny .
To co , idziemy ? - powiedziałam z uśmiechem na twarzy .

Chodźmy chodźmy szybciej szybciej
zachichotała

- yyy no okey - zaśmiała się i w czwórkę wyszły z BV.

Po serii wygibasów Josette podeszła do Eudoksji i Alice
Może potańczycie ze mną. Najwyższa pora rozruszać tutejsze towarzystwo- podeszła do baru i zamówiła drugą już dzisiaj "Blue Helenę".
A co tam raz się żyje, zaraz przecież ja będę żyć wiecznie,a to tym bardziej mogę szaleć. Nic mi nie zaszkodzi-wróciła do Eudoksji i jej koleżanki.

-Dobrze powiedziane. Bawmy się!

Alice z ochotą przyłączyła się do Eudoksji i Josette. - Jak się bawić, to się bawić... - mruknęła wjechawszy na środek parkietu na kolanach

Ale będzie łogień-zawołała,Josette zaczęła tańczyć na stole.
Zdecydowanie lepiej tańczy się na parkiecie!-zeskoczyła ze stołu i zaczęła kręcić się w kółko z Eudoksją i Alice.
Takiej jazdy to nawet po maryśce nie ma!- powiedziała.

śmiała się cały czas. -no po maryśce może nie, ale ostatnio próbowałam ciasteczek z haszyszem - mocne - wskoczyła na stół, po stamtąd miała lepszy widok na cały bar.

-Racja, ciasteczka dają odlot!- zaśmiała się.

Weszła pewnym krokiem do BV. Rozejrzała się, czy nie ma tam żadnego wampira. "Hmm... chyba nie" pomyślała. Zamówiła sok pomarańczowy i usiadła przy swoim ulubionym stoliku.

Pewnym krokiem weszła do baru, po zakończonym polowaniu.

Witaj Alice! - powiedziała do wampirzycy z którą się umówiła.

Cześć - odpowiedziała z szerokim uśmiechem, wciągając ją na parkiet. - Poznaj, oto Eudoksja i Josette - już po polowaniu? trafił się jakiś smakowity kąsek?

Miło mi, jestem Cressida. - podobała dłoń dwóm wampirzycom, po chwili zwróciła się do Alice. - Po polowaniu, oj dawno nie byłam taka nasycona.

- No to dobrze- odpowiedziała Alice. - skąd pochodzisz?

Urodziłam się w Londynie, ale przez całe życie mieszkałam w Japonii. - odpowiedziała. - A Ty, Alice?

-Witaj!

Eudoksja przysłuchiwała się rozmowie wampirzyc.

Hm, ja byłam wychowywana na dwóch różnych kontynentach, ponieważ mój ojciec był rudym anglikiem a matka gorącą meksykanką... Teraz mam bzika na punkcie wszystkich rudych istotek , które w jakiś sposób są ze mną spokrewnione. - powiedziała, szeroko się uśmiechając. - Japonia? Kraj kwitnącej wiśni- powiedziała rozmarzonym tonem- A Twój stwórca był Japończykiem? - okazywała szczere zainteresowanie odpowiedzią swojej rozmówczyni.

weszłam do BV , zamówiłam colę i usiadłam przy swoim ulubionym stoliku w rogu .

patrzyłam na ludzi , co jakis czas upijając coli .
Nagle zobaczyłam mężczyznę , który zbilżał sie w moim kierunku .
-Witam , czy mogę się przysiąść ? - spytał , a w jego głosie dostrzegłam pewność siebie .
-Heej . Proszę .
mężczyzna szybkim ruchem znalazł się koło mnie .
-Co taka piękna dziewczyna robi sama w barze w piątek wieczór ? - mężczyzna dalej nie tracił pewności siebie .
-Hmmm .. wyszłam na drinka . Wszystko - powiedziałam , a mój melodyjny głos roszedł się po lokalu.
-Skąd jesteś ? - zapytał mężczyzna od niechcenia , ponieważ teraz bawił się moim włosami .
-Czy ta odpowiedź Cię uszczęśliwi ? - spytałam ostro , bo facet zaczynał działać mi na nerwach .
-Wszystko związane z tobą mnie uszczęśliwia Skarbie. - powiedział jeszcze bliżej się przysuwając .
-Skarbie ?! - spytałam z niedowierzaniem , że mężczyzna może być aż tak smiały . - chyba na tym skończy się nasza rozmowa . - wstałam , zapłaciłam za napój i wyszłam .
tak jak myślalam , facet poszedł za mną .
-zaczekaj kotku ! - podbiegł do mnie i złapał mnie za biodra .
-zostaw mnie .-warknęłam i odepchnęłam go .

Witaj - powiedziała.

Po czym zwróciła się do Alice: Nie Japończykiem, w wieku 18 lat opuściłam kraj i zaczęłam podróżować. Wtedy mnie stworzył, niestety mało z tego pamiętam.

Ciekawą masz historię, Alice. Meksykańska, ruda dusza. - uśmiechnęła się do wampirzycy.

w odpowiedzi uśmiechnęła się szeroko. - Ty też masz ciekawą historię. Ja szukam swojego stwórcy, bo po około 100 latach zostawił mnie praktycznie bez pożegnania. A Ty? chcesz go znaleźć? - kątem oka przyglądała się Eudoksji pakującej się na stół, by na nim zatańczyć.

Pragnę go odnaleźć z całych sił, sama nie wiem czy z zemsty czy po prostu, żeby dowiedzieć się kto to jest i dlaczego mi to zrobił. - odpowiedziała. - Jednak w pewnym sensie mu dziękuję, cudownie jest być kimś takim. - uśmiech pojawił się na jej twarzy. - Może zatańczymy? Koleżanka już widzę tańczy na stole. - spojrzała na czerwonowłosą wampirzycę.

z miłą chęcią- odpowiedziała Alice i dała się wciągnąć na parkiet. Muzyka była świetna, wokoło wampiry... Mogła tak tańczyć do białego rana.

weszlismy z Louisem do Bloody Valentine poszukując wzrokiem jakiichś znajomych postaci, jednak się zawiedliśmy. Nikogo takiego tam nie było. Usiedliśmy przy barze.
Poposzę Rapsodię - rzucilam do barmana, który od razu zabrał się za przygotowywanie drinka.

Louis:

I Whisky - dodał.

Trochę zakręciło mi się w głowie. Nie wiem jak ty Eudoksjo, ale ja muszę się napić mego słynnego drinka-podeszła do baru i zamówiła "blue Helenę",usiadła koło Eudoksji.
No to co teraz mamy w planach?

Weszła chwiejnym krokiem do BV. Nie zwracała uwagi na nikogo i na nic. Usiadła w kącie , zamówiła kole i z przymkniętymi oczami słuchała muzyki. Piła napój przez słomkę i delikatnie odchyliła się na krześle w tył.

Weszła, rozglądając się po barze. Zamówiła sok pomarańczowy. Kątem oka zauważyła Ane. "Cześć! Mogę się przysiąść?"- zapytała z uśmiechem.

- JAsne , siadaj - powiedziała cicho po czym znów zaczęła bujać się na krześle - Co u Ciebie ?

U mnie to co zwykle, czyli nic ciekawego.- uśmiechnęła się- Opowiadaj lepiej, co u ciebie? Coś nowego?

- A co ma być nowego ? - zaśmiała się - stare śmieci ...
Nadal miała zamknięte oczy.

weszliśmy trzymając sie za ręce:
To co pijesz kotku?-zapytałem Eufrazję patrząc na nią czule..

- poproszę cole - odparłam , ale nadal nieco smutnym tonem .

okey kotku zajmij jakieś miejsce a ja zamówię 2 cole- uśmiechnąłem się
* Wiedziałem że tak to się skonczy Idioto coś ty myślał* złajałem siebie w myślach

usiadłam w najciemniejszym miescu w barze . wyciągnęłam z torby lusterko i zmyłam za pomocą chusteczki i śliny zaschnięte stróżki krwi . odłożyłam lusterko na miejsce i czekałam na Alexa .
podniosłam wzrok i ujrzałam faceta z poprzedniej nocy , który teraz szedł szybkim krokiem w moim kierunku
-znowu się spotykamy kochanie- zamruczał
-czego tu szukasz zboczeńcu ? - warknęłam , ale zaraz się rozpogodziłam , bo teraz mogłam zabić go pod każdym pretekstem .