Plac zabaw

Cosik dla dzieci....tych większych też ;P czyli huśtawki, zjeżdżalnie, piaskownice itd.

Spacerowała po parku. "Hmm... skoro już tutaj jestem"- pomyślała i zaczęła się huśtać. Poczuła się jak małe dziecko, a przecież była drapieżną istotą- wampirem.

Śmiała się.

"Dobrze już dość zabawy"- pomyślała i postanowiła rozejrzeć się po parku, za jakąś potencjalną ofiarą.

O cześć jak miło Cię widzieć- Josette podeszła do Eudoksji. Zauważyła śliczną piaskownicę, nagle wpadła na szatański pomysł. Wepchnęła Eudoksję do piaskownicy.
No to teraz mam podstawę zamku, mogę budować dalej.

-Josette nie wydaje mi się, żebym była jakoś specjalnie stabilna.

Eudoksja przeturlała się na brzuch.

-Popatrz. Nic nie zostało z Twojego zamku.

No nie a ja się tak starałam. No cóż trudno żyje się dalej. A może tak porobimy sobie babki z piasku.

-Jasne.

Eudoksja wzięła do ręki wiaderko i zrobiła Josette na głowie babkę.

-Co Ty na to? Ej może zróbmy coś szalonego? W domu mam maskę Michaela Jacksona, oczywiście już po tych wszystkich operacjach. Możemy straszyć ludzi. Jeszcze tylko Ty coś potrzebujesz. Hmm. Masz pomysł?

Alice jednak nie trafiła do domu. Siadła na ławce, aby trochę odpocząć. Nie, jednak się położyła. Za chwilę wstanie i pójdzie do domu... chyba....

pozbierała się. Ludzie dziwnie na nią patrzyli. Jednak wstała , i tak że nikt nie zauważył, przemieściła się do domu.

pociągnąłem ją w strone placu zabaw. Była lekko zdezorientowana i minę miała osoby niedowierzającej:
zobaczysz - powiedziałem uśmiechając się, byłe w tym momencie przeszczęśliwy.
obróciłem się i pokazałem żeby weszła mi na barana. Weszła choć trochę się opierała:
spokojnie kotku- powiedziałem wesoło

weszłąm ukochanemu na plecy .- nie wiem , co chcesz zrobić , ale za to uprowadzenie zemszcze się ... - zachichotałam .

czekam z utęsknieniem- powiedziałem dalej wesoło i ruszyłem w stronę huśtawek. gdy byłem przy nich:
o to o czym marzyłem...... to znaczy nie do końca ale...- powiedziałem
* ładnie kłamiesz nie ma co*

- podsumujmy ... uprowadziłeś mnie z baru . przyprowadziłeś do Central Parku . zaciągnołeś na plac zabaw i chcesz żebym się pohuśtała ? - uniosłam jedną brew . - ciiieeeeeekaweee . - parsknęłam śmiechem .

wiesz prawdę mówiąc to nie o tym myślałem ale to był spontan- zaśmiałem się szczerze.
skoro nie chcesz zgadywać to postanowiłem ciebie trochę pomęczyć.......

- nie wiem ... dlaczego nie możesz mi powiedzieć normalnie ..? nieee katuj mnie ... proooooooooooooooooszę . - zrobiłam minę niewiniątka .

nie mogę- podszedłem do jednej z huśtawek i pozwoliłem jej zejść ze mnie i usiaśc na niej a sam stanąłem obok i oparłem się delikatnie i rurkę i zacząłem nucić po cichu melodię którą właśnie sobie przypomniałem, i popatrzyłem na księżyc:
* spełnij moją prośbę drogi przyjacielu, niech ta chwila trwa wieczne* zamyśliłem sie

nierozumiałam nic ... tak jak on patrzyłam się w ksieżyc ...

odwróciłem wzrok od księzyca i popatrzyłem na nią była jak zwykle zjawiskowo piękna. iznowu spontaniczną decyzją znalazłem się przed nią. pochyłem się aby pocałować ją w usta, wplotłem ręce w jej włosy
wróciły wspomnienia z mieszkania bałem się tego co mogło wywołać taki stan. Bałem się odrzucenia jakim mnie wczoraj poczęstowała. A to słowo rano.........
*KoCHAM KOCHAM KOCHAM.....* powtarzałem w głowie jak mantrę

- ja też cię kocham .. - patrzyłam w oczy Alexowi i czekałam , aż mnie pocałuje .

i znowu spontan:
choćmy do ciebie??- powiedziałem- bardzo namiętnym głosem
*cholera*pomyślałem, moje ciało po mimo że byłem wampirem gdzieś w środku rozgrzało się:
To nie tak dzisiaj ciebie nie dotknę ale za chwilę bedzie świtać i nie chcę by słońce nas tutaj zastało powiedziałem pośpiesznie
* Jesteś głupi*

podniosłam jedną brew ..- wiesz gdzie mam słońce ? - uśmiechnęłam się .. złapałam Alexa za rękę . rozpędziłąm się i wskoczyliśmy do pobliskiego stawu ... widząc minę Alexa , nie mogłam się powstrzymać i parsknęłam śmiechem .

a ja myslałem że jestem jak wielki stary dzieciak.....- parsknąłem śmiechem
ale myśli o tym jak odsuneła się ode mnie nie dawała mi spokoju,wstałem i wyszełem ze stawu i na powrót we mnie zebrał się lęk, padłem na trawę obok stawu:
No ładnie ciekawe w co suchego się przebiorę- powiedziałem patrząc na niebo

położyłam się obok Alexa . - Przepraszam . - wyszeptałam .

Za co?? -spytałem, jej słowo zawróciło mnie na ziemię

- za wczoraj .. tak mi przykro , że cię zraniłam ... przepraszam . - popatrzyłam na Alexa , a potem w niebo .

miałaś prawo mnie odepchnąć przyszedłem nie proszony, z grzeczności mnie wpuściłaś nie musiałaś. Nie masz za co przepraszać to ja jestem głupi,powinienem był wyjść gdy tylko się uspokoiłaś a tak to teraz ciebie ranię.... nie jest mi z tym za dobrze. Sama widzisz Czytanie moich myśli kończy sie tak ....to nie jest fair... to ja tak przeżywam ale nie przez ciebie. Kocham cię i tylko to się liczy. - powiedziałem do niej odrywając sie od patrzenia w niebo
Wiesz co chyba obiecałaś mi kare za porwanie??- zmieniłem szybko temat
*kochasz JĄ* znowu zacząłem swoja kojącą mantrę

- nie Alex ! to nie była twoja wina .. poprostu coś ze mną wtedy było nie tak . - odwróciłam się w stronę Alexa .. - ale powiem ci , że od tematu to lubisz i umiesz odbiegać . - zachichotałam .

Bo wolę jak się uśmiechasz w tedy jesteś bardziej seksi i w tedy na mnie lepiej działasz- powiedziałem i przygryzłem wargę
*UPS....*

- eehh .. - westchnęłam i poturlałam się z górki z uśmiechem na twarzy .

A ty gdzie???- spytałem zawstydzony- miała być kara.....
*Ciekawe o jakiej karze marzę*

- no własnie o jakiej kotku ? - szybko weszłam z powrotem na górkę i usiadłam na Alexie .

no cóż, jam niewolnik twój co rozkażesz??-powiedziałem

- ooo nie ! teraz to ja chcę być sponiewierana . - zachichotałam .

do idziemy do ciebie.... powiedziałem głosem pełnym żądzy

przycisnąłem ją do siebie i delikatnie, choć bardzo namiętnie pocałowałem w jej marmurowe wargi

odwzajemniłam pocałunek . - Pójdziemy się przejść ? - zaproponowałam .

z tobą nawet do piekła, prowadź niewolnico.....- ten ostatni wyraz powiedziałem z uśmiechem na ustach

* Niewolnico.*- pokręciłem głową z niedowierzaniem zę to powiedizałem

złapałam Alexa za rękę i chodziliśmy między alejkami .

szłem i patrzyłem na nią:
*tak jeszcze nocy nie spędzaliśmy, ale to miłe*

Znowu pod wpływem chwili zrobiłem coś nie typowego jak na takiego wampira jak ja,chwyciłem ją na ręce i zacząłem się kręcić w kółko a potem pobiegłem szybko tak po wampirzemu aż w końcu zatrzymałem się koło wielkiego dębu puściłęm ją i podszedłem do dębu i przycisnąłem ją do dębu i obdarowałem jej szyję tyloma miękkimi i ciepłymi pocałunkami że gdyby była człowiekiem to by jej szyja była czerwona od malinek.
Miammmm..... mącisz mi w głowie- powiedziałem szybko i wróciłem do obdarowywania jej szyji moimi pocałunkami

- Alex .. nie wiem co się ostanio z tobą dzieje ... - zachichotałam , ale poddałam się jego pocałunkom.

też nie wiem może to przez to wszystko, ty ,ja ,my, te potwory, moja dziwna moc.........nie wiem wszystko na mnie działa tak że czuje się jak na .....haju o właśnie tak......nie wiem co jest....pragnę ciebie tak że ah..... mógłbym zrobić tobie i temu berbeciowi krzywdę, każdy twój uśmiech działa na mnie jak porcja Extazy nie wiem, no nie wiem, w sekundzie jestem że tak powiem ujarany, - mówiłem to powoli bo nie mogłem oderwać się od jej szyji
*Co mi jest*zapytałem sam siebie szczęśliwym głosem

- a jeżeli nie jestem w ciąży ? - spytałam Alexa , na chwilę odciągając jego twarz od mojej szyji i patrząc mu prosto w oczy .- jeżeli to wszystkop nie prawda ?

To zawsze można nad tym popracować, przecież powiedziałem ci to u mnie w sypialni, jestem przeszczęśliwy z toba to ty mi jesteś potrzebna do życia i szczęścia, a jeśli pojawi się berbeć to będę spełniony w 300% a nie w 299% na 100% możliwych- powiedziałem szczerze, Moje oczy płonęły że szczęścia