Bar Bloody Valentine

No widzisz. To znaczy moje życie też nie było rewelacyjne, matka miała raka, ojciec pił, alemiałam Johna zawsze był ze mną tylko tego feralnego dnia musiał zostać w szkole dłużej ..- urwałam poczułam ukłucie bólu.

Eh...- westchnęłam głośno. Wypiłam całe piwo i zamówiłam kolejne.- Ale może dasz sobie jeszcze jedną szansę? Może jednak spotkasz kogoś, zaczniesz życie od nowa, że tak powiem...

Wiesz wolę już Steva on to przynajmniej jest, zawsze tutaj, raczej bedzie- powiedziałam i puściłam mu oko.

Amy...- popatrzyłam jej prosto w oczy.- Jeśli postanowisz być ze Stevem, oczywiście będę cię wspierać.... Ale ciężko ci będzie żyć z człowiekiem.... On jest delikatniejszy, w jego żyłach płynie krew, którą się żywisz... To na prawdę nie będzie takie proste.

Alice ja nie wiem co zrobię, to tylko takie rozmyślania narazie wolę od facetów sie trzymać na dystans a Stevem tylko buziakami się wymieniamy, prawda Steve- Spytałam barmana , ten tylko sie zaczerwienił- I tak ładnie się czerwieni.

Roześmiałam się na widok barmana.- Aha...- powiedziałam cicho.

Wiesz Alice on ma to czego szukam w facecie, umie zagadać, puszcza mi oczko, uśmiecha się, że się patrze na niego jemu nie przeszkadza, najczęściej jest cicho ale €mie sie ODEZWAĆ, i najważniejszebije mu serce- powiedziałam i wsłuchałam sie w rytm serca barmana , teraz był nie równy ale nie przeszkadzał mi.

Skoro chcesz człowieka, ok. Ale nie wiem dlaczego, wyczuwam w twoich emocjach coś dziwnego...- powiedziałam.

Czy ja powiedziałam zę chcę, poprostu jeden wampi mnie ma zabawkę, drugi łamie mi serce, Faceci wampiry to (cenzura) i tyle, A człowieka zawsze moge zniszczyć, i mam słabość do nich, koniec kropka- powiedziałam

Amy... ja wiem, że nie powinnam ci tego mówić, ale to nie jest dobre rozwiązanie.- powiedziałam cicho.- Miałaś pecha do wampirów, ale to nie jest dobry pomysł... Chcesz się na nich zemścić, widzę to, ale to nie ma sensu...- napiłam się piwa.

zwłaszcza na 2 takich, Ale spoko, nie zrobie czegoś co by skrzywdziło mnie lub Steva bo wiem czym jest ból.Słonko podaj mi jeszcze jedno piwo!- powiedziałam do steva, a on podał mi je.

Eh...- westchnęłam. Zamówiłam jeszcze jedno piwo.- Amy, a jeśli miłość twojego życia się jeszcze nie pokazała? Może jeszcze znajdziesz swoją drugą wampirzą połówkę....- powiedziałam cicho.

Parskłam śmiechem- Znalazłam , zakochałam sie a ten pomyslał że sobie jaja z niego robie, wybacz nie mam ochoty to samo przeżywać przez wieczność- powiedziałam z nad butelki piwa- mama dość no najwyżej August pobawi się mną, ale cóż taka władza Mistrza.

Spojrzałam na nią.- To jaki będziesz miała cel w życiu? Czy twoje jedyne aspiracje to bycie dziwką Augusta? Zawsze warto szukać... skoro nie jesteś z tamtym facetem to oznacza, że to nie był ten. Cokolwiek byś w życiu chciała robić, kiedy masz kogoś bliskiego, wszystko wydaje się inne... Lepsze... Prostsze... A życie dopiero wtedy ma jakiś sens, kiedy masz przy sobie kogoś, kogo kochasz...- wyszeptałam.

Alice uwierz mi wolę być dziwką Augusta niż czekać wieczność na coś takiego jak miłość, już jej nie chcę.- powiedziałam pewnie.

A ja uważam że warto czekać, nawet wieczność. Mogłabym czekać i 1000 lat, to by się nie liczyło, kiedy znalazłabym tego, z którym będę szczęśliwa. Ale rozumiem cię... Nie poszczęściło ci się w miłości... Jedyne co ci mogę powiedzieć to to, że ja bym się na twoim miejscu jednak nie poddawała. I nie wierzę, że nie chciałabyś się zakochać...- powiedziałam powoli.

Alice swoją miłość zostawiłam w ludzkim życiu, teraz chyba licze tylko na zabawę- powiedizałam , ukuło mnie to zdanie ale o Nicku musiałam zapomnieć i to juz.

A ja wierzę, że kogoś znajdziesz...- powiedziałam spokojnie.- Amy, już późno, a ja zaczynam być coraz bardziej pijana. Może pójdziemy do domu?- zapytałam.

okey- wyjełam pieniadze, Steve nachylił się by cmoknąc mnie w usta- nie- powiedziałam i dałam całusa w policzek - cześć Steve- chwyciłam Alice pod ręke i wyszłyśmy z BV do Alice mieszkania.

Wpadłam do Baru- Steve daj Absynt- powiedziałam do barmana i siadłam przy barze, zębami szczękałam.

Wszedłem do baru i usiadłem przy kontuarze,a futerał z gitarą oparłem o krzesło. Zamówiłem piwo.

Steve zignorował nowego gościa w barze i nalał mi do szklanki Absynt- Masz mała- powiedział i uśmiechnął sie przyjaźnie.

-koleś , zamówiłem piwo -warknąłem w stronę barmana.

moze byś tak grzecznie to mój znajomy- Warknełam na nowego gościa.

Odwróciłem głowę w stronę dziewczyny
-wow-tylko tyle zdołałem wykrztusić. Wampirzyca była nieziemsko piękna i siedziała sama. Szczęka opadła mi prawie do ziemi.

prychłąm pogardliwie- Steve daj mu to piwo, na mój rachunek- powiedziałam i napiłam się Absyntu.

-eee.. jestem Jack -podszedłem do wampirzycy i podałem jej rękę.

Amy- powiedziałam, popatrzyłam naniego nie był brzydki, uścisnełam mu ręke i wróciłam do szklaneczki.

-no takk.. -powiedziałem do siebie i podszedłem do swojego poprzedniego miejsca.
-obejdzie się bez piwa -wziąłem gitarę i nie oglądając się za siebie wyszedłem z baru.

Steve masz- dałam kase wyszłam z baru, poleciałam za nim.

Weszlysmy do baru. To gdzie siadamy?? zapytalam Alice.

Uśmiechnęłam się- Tam.- wskazałam mój ulubiony stolik. Usiadłam i zamówiłam piwo.

Weszłam do baru i w drodze do stolika zamówiłam sok. Uwaliłam się na krześle.

Czy to nie Eufrazja?? Skinelam glowa na siedzaca kilka stolikow dalej wampirzyce. Alice?? Puknelam ja lekko w ramie.

Siedziałam zamyślona.- Tak, to Ełi...- powiedziałam i pomachałam wampirzycy.

Kelner przyniósł zamówiony przeze mnie wcześniej sok. Odwróciłam wzrok i spostrzegłam znajome wampirzyce
-hej -podeszłam do stolika Alice i Lysette.

Eufrazja!! ucieszylam sie na widok kolejnej znajomej twarzy. Podskoczyla i usciskalam ja. Moze nie najmocniej jak potrafilam, ale dosc mocno.

-cześć Lys, dawno cię nie widziałam -uśmiechnęłam się i ucałowałam wampirzyce w policzek.

Hej Ełi.- uśmiechnęłam się do niej. Napiłam się piwa.

Dawno mnie nie widzialas, bo dawno mnie tu nie bylo. zasmialam sie i usiadlam na swoim miejscu.

-a gdzie byłaś ? -spytałam i dostawiłam krzesło do stolika dziewczyn.

W domu. Zachichotalam. Podnioslam reke i pstryknelam na kelnera. Gdy przyszedl zamowilam Gin z tonikiem.

-no to rzeczywiście zrobiłaś sobie wycieczkę -uśmiechnęłam się i upiłam łyk soku.

Weszłem szybko udałem sie do baru
Steve, piwo prosze- powiedziałem grzecznie, miałem lekkiego dołka, to do usłyszałme przez telefon dobiło mnie jeszcze bardziej.

Hahaha Zasmialam sie... no przeciez, ze nie w kamienicy. Czy to nie Alex?? wskazalam na wampira przy barze.