Little Amsterdam

* Ona ze mną flitruje..*
No wiesz znam ale to facet i na dodatek wpadłem go odwiedzić ...ale myslę że sprawy zatrzymają mnie na dłużej....- powiedziałem z zawadiackim śmiechem.....

- aaaa - upiłam kolejny łyk soku . - a skąd jesteś ? - spytałam i podniosłam wzrok z nad wachlarza długich , czarnych rzęs .

jestem typem wędrowca zawsze w drodze, bo nic mnie nie trzyma , a przynajmniej do tej pory nie trzymało w jednym miejscu......- powiedziałem bardzo bardzo tajemniczo.........i uśmiechnąłem sie tajemniczo = a ty??????

- urodziłam się w Japoni , a dokłądniej w Tokyo - uśmiechnęła się . - lubię podróżować . Tym razem przyjechałam do NY - dopiła sok .

no to mamy coś wspólnego.........- uśmiechnąłem się zadziornie , wybiłem do końca piwo- i jak się podoba NY???

- na razie nie miałam okazji zwiedzić go - wyszerzyła białe zęby w uśmiechu .
* ten uśmiech zawsze na nich działa * - zachichotała w myślach .

* no nie za chwilę ją porwę* pomyślałem szczerze
No to co może mały spacer????

- czemu nie ... - wstała , zapłaciła za sok i ruszyła do wyjścia .

rzuciłem monete i poszłem za nią
Kolejny przystanek CP. - powiedziałem i się uśmiechnąłem

Weszłam do LA. Usiadłam przy barze i zamówiłam drinka.

weszłam do baru w nim jeszcze nie byłam :
Alicee- uśmiechnełam się blado:- jak imprezka??

Hejka.- Uśmiechnęłam się.- Imprezka skończyła się dla mnie leżeniem w krzakach i rozmyślaniem na temat, który chciałabym wyrzucić z głowy...

oj A jaki to temat??- spytałam , usiadłam koło niej- dla mnie sok pomarańczowy...- powiedizałam do barmana...

Hmmm... Tym tematem jest tajemniczość Willa...- powiedziałam jej.- Ale błagam cię, weź się nie wygadaj!

spokojnie niby komu mam się wygadać co??- powiedizałam szczerze- Oliver śpi a ja was tak często odwiedzam że szok.....

Westchnęłam tylko i napiłam się drinka.- Szkoda gadać....

eh....... nie tylko tobie- dostałam sok- i jeszcze mam kaca pięknie....- uśmiechnełam się do siebie...

Nie tylko ty masz kaca..- uśmiechnęłam się.

no tak i kaca deinkiem po pijasz.. - uśmiechnełam sie szczerze.......

Stwierdziłam, że jak upiję się po raz kolejny, to po pewnym czasie już nie będę miała kaca.- zachichotałam.

tak też można a nie lepiej wytrzeźwieć....- powiedziałam uśmiechnięta, dałam noge na noge...

Jak się jest pijanym, to życie od razu wydaje się piękniejsze.- powiedziałam.

no raczej..- powiedziałam - Ale to zależy od towarzystwa.....

No w sumie...- powiedziałam cicho.- A co u ciebie i Oliviera?

yyyyyyyyy.... nic jest jak jest. Choć trudno mi..- powiedizałam smutno, łzy pojawiły się w oczach....

Wyjęłam chusteczki i podałam je Jas.- No co ty... Wszystko będzie dobrze...Olivier pewnie się da przekonać żeby się już nie ranił...

eh...chyba jestem na to wszystko za stara 2000 lat to szmat czasu... powiedziałam , powiedizałam, uśmiechnełam się- może czas odejść...

Zwariowałaś?- krzyknęłam na nią.- Jakie odejść? Masz wszystko, co każdy chciałby mieć! Nic lepszego nie mogło ci się trafić w życiu, i możesz być tak szczęśliwa do końca świata...- powiedziałam jej szczerze.

No wiesz może czas na mnie.... jestem zmęczona tym wszystkim... pogodzenie tego wszystkiego jest ponad moje siły- powiedziałam pewnie....

Nieeee.... Na prawdę pogodzenie wszystkiego jest takie trudne?- zapytałam ją.- Przecież nie jesteś sama na świecie! Masz przyjaciół, masz Oliviera... A wszystko jakoś się ułoży..- zachichotałam- Może to kryzys wieku średniego?

jasne- powiedizałam i blado się uśmiechnełam - To jest bardzo trudne to pogodzenia jeszcze nigdy nie spodkałam mieszanej pary, bo ich nie ma żadna rodzina wampirza nie godzi się na to ....moga mnie za to zabić a jego torturować.....

Jas... nie wierzę w to. Będziecie ze sobą cholernie szczęśliwi. Kto mógłby chcieć abyś od niego odeszła?- zapytałam ją i wypiłam drinka. Zamówiłam kolejnego.

moja famillia z której jest Alex.... to straszne ale mogą tego zarządać, ba wymusic to na mnie...- powiedizałam wypiłam sok i zamówiłam sezamowe ciasteczka...

Ale oni chyba nie wiedzą że ty.. i wilkołak.... prawda?- zapytałam ją.

jeszcze nie, ale sie dowiedzą kwestia czasu..- powiedizłąm prawie obojętnie.....-eh... życie...

A dużo ich jest? No wiesz... zawsze można by ich zabić...- uśmiechnęłam się.

zała famillia liczy ponad 500 osób w Washingtonie jest tylko 200, reszta się rozjechała ale na apel stawią się inni.......eh.....nie ma jak walczyć a ja i tak bym sie poddała...-powiedizałam szczerze, spojrzałam na Alice- nie ryzykowałabym...

Dla niektórych rzeczy warto jest ryzykować..- uśmiechnęłam się.- A zawsze możesz uciekać....

wiesz uciekać to mozemy w 2 ale nie w .....- tu urwałam tego nie byłam pewna, wieć nie mogłam tego powiedzieć....

wstałam raptownie:
Przejdżmy się- chwyciłąm ją za rękę i poszłyśmy w stronę CP.

Weszła, nie wyczuła obecności innych wampirów. Usiadła i zamówiła drinka. Poszła na parkiet, szybko przyłączyła się do niej młoda dziewczyna. Tańczyły. "Masz szczęście, że jestem bi"- uśmiechnęła się do swoich myśli i przyssała się do szyi dziewczyny- nie miała zamiaru jej zabijać. Nie. To tylko małe łyczki. Dziewczyna nawet nie poczuła, zasnęła w ramionach Eudoksji. Ta posadziłam ją w kącie lokalu i wyszła.

Eudoksja weszła, a za nią Josette i Alice. Usiadły i zamówiły drinki.

Allice oczywiście zamówiła syntetyczną krew. Własnie, przypomniało jej się że dawno nie była na polowaniu. Rozglądała się po barze. Spojrzała na dziwną minę Eudoksji gdy zobaczyła co ona pije. No co... normalne drinki mi nie smakują

Normalnie pierwszy raz tu jestem. Widzicie kogoś godnego uwagi?- Josette sączyła drinka, zobaczyła grupkę chłopców siedzących w stoliku tuż obok. Siedział tam nieziemsko przystojny blondyn.
Kurde ja to mam słabość do tych blondynów- uśmiechnęła się do niego, odwzajemnił uśmiech.

Allice zobaczyła okaz wypatrzony przez Josette. Faktycznie był przystojny. Uśmiechnęła się uwodzicielsko do niego. Jednak gdy spojrzała na Josette doszła do wniosku, że jeżeli dalej się będzie uśmiechać, dostanie od niej w pysk Więc przeniosła spojrzenie na swojego drinka, tym razem do niego się uśmiechając. Wariatka ze mnie...-pomyślała. Jednak jeszcze raz zerknęła na grupkę samców. Ciemnowłosy był jeszcze taki w miarę. I był samcem Beta. O dziwo, nie zwracał na nią uwagi tylko wpatrywał się w blondyna. Allice weszła w jego myśli. Josette- powiedziała głośnym szeptem- to geje!