Bar Bloody Valentine

- Ok ... czyli jutro o tej samej godzinie. - powiedziała dopijając cole - Louis ,nie przepraszaj . Zobaczymy się później -uśmiechnęła się . Zapłaciła z napój i wyszła.

Mam nadzieję że to oznaczało zgodę
Powiedziałem niepewnie
Więc do jutra, o tej samej porze...
oświadczyłem i ruszyłem w stronę centrum handlowego

Josette weszła do BV, podeszła do baru i zamówiła blue Helenę. Usiadła w stoliku koło okna.
Jak ja tu dawno nie byłam- uśmiechnęła się i zaczęła sączyć swojego drinka.Przyglądała się osobom znajdującym w barze.

Alice weszła do baru. Rozglądnęła się czy nie siedzi gdzieś jakiś znajomy wampir. Zamówiła sok pomarańczowy i usiadła przy swoim ulubionym stoliku.

Wypiła sok, i wyszła, myśląc gdzie iść teraz. Postanowiła pójść na spacer do central parku.

No na mnie już czas- Josette dopiła drinka i ruszyła w stronę domu(taki przynajmniej miała zamiar).

Weszłam do baru. Zamówiłam piwo, i usiadłam przy moim ulubionym stoliku. Przyglądałam się ludziom.

Charlotte weszla do baru i od razu do jej nozdrzy doszedl zapach ludzi, a raczej ich cieplej krwi; innych wampirow i alkoholu.
Rozejrzala sie, bylo dosc tloczno. Podeszla do lady gdzie wlasnie barman robil jakis koktail i usiadla zamawiajac rowniez dla siebie cos do picia...

Weszła i siadła, Czekając na Eudokjse. Mrugnęła na barmana, ten kiwnął głową. Po chwili przyniósł jej lampkę, jak się mogło zdawać zwykłym śmiertelnikom, wina.

Eudoksja wpadła zdyszana do baru. Usiadła obok Alice.

-Musiałaś tak lecieć? Mówię Ci, kiedyś zwrócisz na siebie uwagę, jakichś śmiertelników... Co tam pijesz? barman ja poproszę "Bloody mary".

- A, mam układy z barmanem- puściła perskie oko do Eudokjsi. - Nie ma to jak podgrzewana krew...- powoli sączyła swojego 'drinka' . rozglądała się po barze. O czym myślisz?

-Myślę, że to co pijesz musi być ohydne- Eudoksje otrzepało- smakuje Ci coś takiego?

Pytałam o czym myślisz! - Alice się trochę zirytowała, że Eudoksja zignorowała jej pytanie. - To jest pyszne, mniam! - na jej oczach wypiła duszkiem całą lampkę. - Barman! krzyknęła wskazując na pusty kieliszek.

-Alice przecież Ci odpowiedziałam!- Eudoksja pokazała zęby uśmiechając się krzywo- ok. No to myślę o tym, że przydałoby się zrobić coś ciekawego.

Hmm nie martw się, wymyślę coś... - barman postawił przed nią następny kieliszek. Znowu wypiła duszkiem. - Choć, to pościgamy wiewiórki w lesie, co?

Jak powiedziała tak zrobiła... zapłaciła barmanowi za swój i niedopity drink Eudoksji, chyciła ją za rękę i wyciągła z BV

weszlam do baru i zamowilam Gin z tonikiem ( moze mi ktos nie wierzyc, ale ten alkohol naprawde mi smakuje ;P)

Wypila i wyszla z baru. Postanowila przejsc sie na moon street.

Wypila swoje malibu i wyszla z baru znudzona.

Weszla do baru i usiadla przy stoliku polozonym w najdalszym kacie sali. Pomieszczenie przesycone bylo zapachem wampirow, choc w tym momencie w barze nie bylo zadnego z nich.
Nic nie zamowila, siedziala sztywno czekajac, az ktos sie pojawi.

Weszłam do BV, i zamówiłam sok. Zauważyłam, że przy moim ulubionym stoliku już ktoś siedzi. Usiadłam więc przy innym i zaczęłam się przyglądać tej kobiecie, jednocześnie wycierając łzy z policzków.

Allice weszła raźnym krokiem do baru. Od razu skierowała się do barmana, od którego dostała kieliszek swojego ulubionego napoju. Usiadła na wysokim krześle, i przypatrywała się osobom znajdującym się w środku. Ignorowała myśli śmiertelników, którzy zachwycali się jej nieprzeciętnie pięknymi włosami.

Nawet nie poruszyla sie wyczuwajac wampirzyce, skierowala jedynie wzrok w strone od ktorej poczula won.
Zauwazyla, ze ta sie jej przyglada. Odwzajemnila spojrzenie. Jej twarz nie przedstwiala zadnych emocji. Po chwili zauwazyla kolejna.
*Ciekawe...

Odwróciłam szybko wzrok. Dalej szlochałam, ale trochę ciszej.

*Ciekawe...

Zamówiłam piwo. Wyglądałam żałośnie, i miałam zamiar się upić. Zaintrygowała mnie kobieta, siedząca przy stoliku. Nie pachniała ani jak wampir, ani jak wilkołak, ani jak człowiek. Nie była też półwampirem.

Zamyslila sie nadal wpatrujac sie w wampirzyce...
*Czemu placzesz??
Rzadko widywala placz u niesmiertelnych, a przeciez spotkala ich wielu. Doskonale pamietala czemu ona sama kiedys plakala. Zdarzylo jej sie to jeden jedyny raz, a zyla juz dosc dlugo.

Po wejscu od razu skierowalam sie do baru.
Butelke wodki rzucilam do barmana wscieklym spojrzeniem. Wybity bark rwal niemilosiernie.

Do baru weszla kolejna wampirzyca. Zaczynalo sie robic tloczno.
Spojrzalam na nia. Wlasnie odbierala butelke wodki. Miala tak skrzywiona mine, ze az ciezko bylo na nia patrzyc.
Sprobowala zlapac butelke jedna reka ale nie dala rady.
Podeszlam do niej, zlapalam ja za reke i pociagnelam pod dziwnym katem
Wybity bark rzuca sie w oczy powiedzialam i wrocilam do swojego stolika.

Chwilowy bol, a pozniej ... ulaga... juz chcialam podziekowac ale wampirzyca.... zaraz zaraz... co tu tak smierdzi kundlem.
Podeszlam do niej.
Dzieki powiedzialami usiadlam orzy jej stoliku popijajac wodke z gwinta. Czemu smierdzisz kundlem?? zapytalam bezposrednio.

spojrzala na nia katem oka i wziela od niej butelke. Wziela lyka i odpowiedziala.
Bo nim jestem. Czekala na reakcje.

Nie jestem glupia... wiem jak smierdzi pies... ty pachniesz... podobnie... z tym ze ty nie cuchniesz...
Spojrzalam na nia. Probowalam przeczytac jej mysli, ale nic nie mogla uslyszec. I czemu nie slysze twoich mysli??

Jestes bystra... a moze normalna, tylko lykanie sa tacy... nie wazne. Spojrzala na nia. Nie slyszysz moich mysli, bo ich nie mam. Poprostu o niczym nie mysle. przynajmniej w tym momencie. Odpowiedziala na pytanie.

Ile was tu jest?? zapytala nagle Czuje ze sporo...

Sporo?! chyba zartujez... od groma, niedlugo bedzie nas tu wiecej niz ludzi... Powiedzialam z glupim usmiechem, ale widzac ze nie na taka odpowiedz liczyl rozmowca dodalam, nie wiem ile dokladnie, wiem ze jest nas tu zbyt wiele, wiekszosci nie znam

To mnie nie zadowala powiedziala. Wstala i wyszla z baru

Co to za jedna?! probowalam ja wypatrzyc za szyba, ale zniknela gdy tylko wyszla.

Dziwna ta kobieta- pomyślałam i wyszłam z baru.

Allice znudzona wypiła drinka i wyszła z baru, nie czekając na towarzystwo.

Zmieniła zdanie. Pewnie Ełi siedzi za Alexikiem , jeszcze Ane wlezie na jakąś scenkę z mody na sukces i wyjdzie na głupa. Stwierdziła , że lepiej będzie jeśli pójdzie do BV.
Louis musiał wyjechać , miał do załatwienia jakieś sprawy. Po kiego siedzieć samemu w domu. Wilki dostały na łeb i przestały odstawiać swoje chocki-klocki , więc można spokojnie wyjść na miasto.
Weszła do BV. Usiadła tam gdzie zwykle i zamówiła drinka. Miała nadzieję , że może elitka towarzyska wpadnie na ten sam pomysł ...

Weszłam do BV. Zamówiłam piwo, i odnalazłam w tłumie Ane.- Hej! Mogę się przysiąść?- zapytałam z uśmiechem.

- Jasne - uśmiechnęła się - Co tam u Ciebie ? - powiedziała pijąc drinka.

Szerze mówiąc moje życie jest nudne jak flaki z olejem. Ostatnio wprowadziła się do mnie i wyprowadziła dzień później pół wampirzyca.- westchnęłam.- Lepiej opowiadaj co u ciebie.

- U mnie ? Nudy , nic szczególnego .... - jęknęła - Miałam wpaść do Ełi ale Alex zapewne u niej jest. Jeszcze wejdę w nie odpowiednim momencie - zachichotała.

Dojscie do baru zajelo jej nie wiecej niz 10 sekund. Gdy tylko weszla udezyla ja fala zaskoczenia.
*Wczesniej nie bylo tu tak tloczno. Choc nie musiala wziela gleboki wdech. *Wampiry...obecne.
Podeszla do baru i zamowila czysta.