Dworek rodziny Sunrise

Willa zachowana w stylu wiktoriańskim, kolumny, rzeźbienia i te sprawy. Ogromny ogród i mnóstwo pokoji.

siedział na kanapie zastanawiając się, co też mógłby dzisiaj robic. Może Scarlett...?? Chociaż nie wiadomo czy jest w domu. Po namyśle rozłożył się na kanapie i przymknął oczy. Atrapa snu..sen był chyba czymś za czym tęsknił najbardziej jeśli chodziło o dawne ludzkie życie.

Moon Street było trzecie na liście jeśli chodzi o zwiedzanie Nowego Jorku. Znajowało się tu mnóstwo okazałych willi, jedna szczególnie jej się dpodobała, był to zadbany dworek. Postanowiła zapukać.

postanowiła wreszcie odwiedzic Christiana i obejrzec jego ponoc lanserski przybytek. Pokonując trasę od wielkiej bramy do willi przekonała się, że rzeczywiście jest się czym zachwycac- sam ogród robił wrażenie niebanalnie pieknego, chociaż ździebko zapuszczonego. Podeszła do drzwi i zapukała. "Jak go nie ma to trudno" przestąpiła z nogi na nogę, na dworze za ciepło nie było "Przynajmniej coś tam sobie zobaczyłam"

usłyszał pukanie w momencie, kiedy La rosita powiedziała Diego, że go nie kocha. Z westchnieniem ulgi odszedł od telewizora licząc, że za drzwiami czeka jakieś urozmaicenie. Nie mylił się
Scarlett! Wchodź
zaprosił dziewczyne do środka

uśmiechnęła się szeroko i weszła
Powiem ci, że rzeczywiście robi wrażenie ta twoja chatynka...
stwierdziła rozglądając się ciekawie dookoła. Jej wzrok padł na telewizor
Ojej...oglądasz coś takiego?!
usiadła przed ekranem i wlepiła oczy w COŚ strasznego żałosnego i masakrycznego

podrapał się po głowie
Człowiek...hehe, robi różne rzeczy, żeby zabic czas, no wiesz, my wampiry możemy go tracic na takie bzdury.
usiadł w fotelu
Hej, chcesz coś do picia?? Czy jedzenia czy coś??

Do picia nic, a do jedzenia...Proszę cię.
spojrzała na niego i wywróciła teatralnie oczami
Chyba że trzymasz w lodówce wysokiego bruneta, od pewnego czasu mam na takiego smaka
zachichotała i zerknęła jeszcze raz na ekran
Ale jak ty chcesz to idź się czegoś napij, czy zjedz co tam chcesz ja się stąd nie ruszam, a więc nie ma obaw że się tu zgubię

Spojrzał na zapatrzoną w ekran Scarlett i zachichotał
Czyżby ktoś przed chwilą wyśmiewał mnie z oglądania telenoweli brazylijskich?
usmiechnął się złośliwie

odwróciła się jego stronę i popukała się w czoło
O co ci biega tylko patrzę...
znów wlepiła wzrok w ekran
Nienienie poczekaj ona zaraz mu powie prawdę o dziecku!

westchnął
Nie powie
i uśmiechnął się tryumfalnie, kiedy zaczęłay leciec napisy
Zawsze tak jest
wzruszył ramionami widząc zawiedzioną minę dziewczyny
Kończą w najciekawszych momentach

jeknęła i przeniosła się z miejsca przed telewizorem na fotel
Ale chamstwo
mruknęła
A w ogóle co tam??

Ogólnie nic tam
usmiechnął się
Idziemy na ciacha z haszyszem??
zachichotał

zaczerwieniła się
Aj przestań, to było głupie...tak mi się wydaje. Ale gdzieś możemy iśc, to fakt
przeciągnęła się
Miło tu u ciebie, ale mam ochotę popatrzec na ludzi

Ok, no to chodźmy...gdzieś.
wzruszył ramionami

No to co?? Chodźmy na soho
uwielbiała tę dzielnicę sama nie wiedziała jak bardzo. wyszła

wyszedł za scarlett

wbiegł do domu i zamknął dokładnie drzwi. Ten obrzydliwy smród dotarł aż na Moon street, przerażające. Przypomniały mu sie dawne walki miedzy jego rodzina a wilkolakami,a teraz wszystko wraca, znowu tu są. Ohyda, stwierdził, po czym uśmiechnął się szeroko na myśl, że cos jednak sie zmieni i to na dobre.

"Wieczorny spacer dobra rzecz" pomyślała i postanowiła się trochę powłóczyć po okolicy. "Heh. Tutaj jeszcze nie byłam. Fajny dworek". Zaczęła wąchać. "Interesujące, chyba tutaj mieszka ten czysto krwisty". Podeszła do drzwi.

puk puk

Czekała.

"Aaaaaaaaaa kuźwa. Przecież za długo tutaj stoję" Eudoksja uśmiechnęła się do swoich myśli oraz swojej głupoty i pobiegła do domu.