Dom Erica Folletta

Obudziłam się rano. Spojrzałam na Erica i uśmiechnęłam się. Nie ruszyłam się, żeby go nie obudzić. Zaczełam rozmyślać.

podczas snu, wogóle nie ruszałem sie, tylko, rece czas od czasu błądziły po ciele Kate, śniłem o nas, przyszłości. Zapach jej ciała powodował że czułem się kochany, a moje grzeczy zostały mi wybaczone. Sen był lekiem na moje ranny... Było mi dobrze......przez sen uśmiechnąłem się....

Uśmiechnęłam się. Eric jeszcze spał. Cicho wstałam, starając się go nie obudzić. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam dżinsy i jakiś podkoszulek. Związałam włosy. Poszłam do kuchni i przygotowałam nam śniadanie. Po 15 minutach na stole stały tosty z serem, sok i kawa. Podeszłam do Erica i pocałowałam go w policzek.

Jeszcze, Kate...- powiedziałem budząc się, ale za nim zrobiła coś, pocałowałem ją w Usta- Bardzo słodkie masz wargi- powiedziałem uśmiechając sie....
* Grzechu nie zmyję ale Kocham Kate*

Słodkie mówisz...- uśmiechnęłam się i pocałowałam go namiętnie.- Dziękuję. A teraz czas chyba wstawać, nie sądzisz?- zapytałam go wesoło.- Zrobiłam już śniadanie.

Wiesz co rozpieszczasz mnie tak nie można- powiedziałem wstając i zakładając bokserki- Ale bałagan zrobiliśmy- powiedziałem i rozglądnąłem się po salonie.

Och, co się przejmujesz bałaganem? Posprząta się szybko.- powiedziałam, uśmiechając się. Splotłam ręce za jego szyją i pocałowałam go.- Lubię cię rozpieszczać...- mruknęłam i poszłam w stronę kuchni.

przestań co jeszcze mnie za bardzo rozpieścisz i co bedzie??- spytałem i zagwizdałem na nia- Bardzo sexi chodzisz- powiedziałem uśmiechając sie , i siadając do stołu....

Och, ale trochę chyba mogę cię rozpieścić, prawda?- uśmiechnęłam się szelmowsko.- Hmmm... Sexi? Dzięki za komplement...- zachichotałam. Zaczęłam jeść śniadanie.

Nie nie wolno mnie rozpieszczać..- powiedziałem, uśmiechając się zawadziasko- nawet nie wiesz jak faceci na ciebie patrząc jak idziesz...- powiedziałem i zamysliłem się....

Dobrze wiesz że i tak cię będę rozpieszczać...- uśmiechnęłam się- Doskonale wiem jak faceci na mnie patrzą... I jakoś mi to nie przeszkadza....- zachichotałam i napiłam się soku.

Zrobiłem mine typu, ' Tak no kobieta lubi się podobać , a ty facet musisz się przyzwyczajić do tego.' - no tak....- powiedziałem zajadając się śniadankiem.

Zaśmiałam się tylko, dalej jedząc śniadanie.- Mamy jakieś plany na dziś? Idziemy gdzieś czy zostajemy w domu?

nie wiem nie planuję takich rzeczy to impuls...- stwierdziłem, kończąc śniadanie, wstałem i zabrałem brudne naczynia, - to zależy od ciebie, złotko....

Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego.- Nie ważne gdzie będę i co będę robić, ważne żeby być tam z tobą.- pocałowałam go w policzek.

nie przesadzaj bo na studia jestem za stary i nie pójde....- powiedziałem, dłonia odgarnałem jej włosy do tyłu.....

Prychnęłam.- Nie jesteś taki stary.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.

Jestem , jestem, na studia mnie nie zaciagniesz i tyle- pokazałem język, a ją mocniej przyciagnałem....

Prychnęłam.- Kotku, jeśli tylko bym chciała, poszedłbyś na te studia. Ale nie mam zamiaru cię zmuszać.... Poza tym nie jesteś taki stary....- powiedziałam uśmiechając się.

Jasne, co zaciagłabyś mnie do dziekanatu, zgwałciła mnie, molesowała, zmacała... Kate zlituj sie qwiem ile mam lat. Jestem za stary na takie rzeczy...- powiedziałem do niej, oblizałem wargi, droczyłem się z nią....

Ha, ha... Wcale nie musiałabym cię gwałcić ani molestować.... Jeśli tylko bym chciała żebyś poszedł, ty zgodziłbyś się na to.- uśmiechnęłąm się szelmowsko.- A poza tym, chyba nie powinieneś mówić że jesteś stary.... No wiesz, nie boisz się że znajdę sobie młodszego?- zapytałam wesoło.

Wiesz co jak mogłaś - powiedziałem i przewróciłem się- ale jeśli nawet to co z twoim wpojeniem panno Kate co??- spytałem unosząc lekko głowe żeby zobaczyć jej oczy i twarz...

Och, wiadomo że tylko ciebie kocham, ale taki młodszy kochanek...- roześmiałam się i usiadłam na nim okrakiem. Przytrzymałam jego nadgarstki. Złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek.- Dobrze wiesz że żartowałam.

młodszego ci się zachciewa.... a co nie spełniam się jako mężczyzna??- spytałem z przerażeniem w oczach w duchu tylko kpiłem sobie z tej mysli znałem swoje możliwości ale Kate to kobieta..., nie próbowałem się wyrywać, patrzyłem na nią, lubiłem z na się droczyć...

Spełniasz, ale skoro twierdzisz że jesteś już taki stary, to martwię się co będzie za parę lat...- cały czas chichotałam nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Patrzyłam w jego oczy.

Spokojnie medycyna sprawia cuda np. Wiagra pożyteczny lek, a moja miłość do śmierci bedzie....- powiedziałem, zacząłem delikatnie się szarpać z nią...- a jak juz całkiem nie dam to ja ci znajde takiego Faceta że ślinić sie bedziesz na niego widok- dodałem rozbawiony samą myślą o kastingu na Mężczyznę dla Kate...

Prychnęłam.- Kotku, szczerze wątpię żebyś znalazł takiego faceta.... Miejsce mężczyzny na którego widok się ślinię jest już zajęte i chyba nic się już w tym temacie nie zmieni...- uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.

Tak a kto to jest??- spytałem w myslach szukałem znanych aktorów- Depp, Pitt a może ten no Bloom- wymieniłem nazwiska aktorów których widziałem w filmach byłem a oprócz mnie same dziewczyny...oczywiście kpiłem sobie ale droczenie się z nią było bardzo ciekawym zajęciem..

Nieeee.... Przecież to oczywiste. Tym facetem jest Tom Cruise....- powiedziałam z poważną miną.

o matko o nim zapomniałem- dodałem z nutą kpiarstwa w głosie, przeturlałem nas, lezałem na niej, nadgarstki uwolniłem- No to musze sprowadzić toma Cruisa...... tylko w łóżku trójkat..... ciasno bedzie, Skarbie.... A w ogóle wyznaję zasadę w łóżku , dwoje lub czworo... tak do pary....Ale jego żona mi się nie podoba taka szczapa... bleeee i nie blondynka....- patrzyłem na nią powaznie, ale gdy urywałem na mojej twarzy przelotnie pokazywał sie uśmieszek...

Roześmiałam się.- Kotku, nie ma lekko, ty bierzesz żonę Cruisa, a ja Cruisa. Chociaż trójkąt z tobą i facetem na którego widok się ślinię... wow... - powiedziałam uśmiechając się do Erica.- Ale nie martw się i tak kocham tylko ciebie.- pocałowałam go w policzek.

Skarbie, nie zna nigdy, Angelina Joli to jest to, ma to i owo,choć ciemne włosy ma .. ale jaka ona płodna, eh.. aż jej zazdroszczę..- powiedziałem kpiąc sobie- ty dostajesz Toma ja angeline i obydwoje mamy to co lubimy, a po za tym ja ciebie bardziej kocham- podniosłem sie na kleczki, a Kate przyciągnąłem do siebie i wbiłem się w jej wargi, całowałem długo namietnie , gdy odsunąłem się Kate miała krwisto czerwone usta...

Uśmiechnęłam się- Okey, umowa stoi, tylko skąd my weźmiemy Toma i Angelinę? Porwiemy? Taaak, to dobry pomysł.- pocałowałam go w policzek.- Płodna?- prychnęłam.

Wiec co mam na mysli ja nie mówie o adopcyjnych dzieciach tylko o jej, 3 i do twoje na raz- oczy mi zabłysły , szybko je zamknąłem, odwróciłem twarz- to miałem ma mysli mówiąc płodna.- po chwili dopiero kiedy wszystko się we mnie uspokoiło, otworzyłem ję , wstałem iobruciłem się tyłem do Kate- Przepraszam...

Naprawdę chciałbyś mieć gromadkę dzieci?- zapytałam uśmiechając się. Dzieci jedyne z czym mi się kojarzyły to z problemami. Przytuliłam się do niego. Westchnęłam- Za co mnie przepraszasz..?- zapytałam cicho.

To moje pragnienie..- wyszeptałem do siebie nie wiem czy usłyszała, pragnąłem aby nie- Za wszystko.. - powiedziałem i zpusciłem głowe....

Uśmiechnęłam się.- Aha...- westchnęłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Dzieci to ja się bałam jak ognia. No chyba że cudzych trzymających się z daleka.- Ale może kiedyś...- powiedziałam cicho.

Nie Kate...- powiedziałem szybko- Ty jesteś najwazniejsza, Dzieci to tylko takie moje pragnienie, głupie i nie dożeczne... - szybko dodałem- moim największym pragnieniem jestes ty...- powiedziałem hardo- i odwróciłem sie do niej i wbiłem w wargi.

Odsunęłam się na chwilę.- Kotku, może kiedyś będziemy mieć dzieci. Na pewno nie w najbliższym czasie, ale może kiedyś...- uśmiechnęłam się i pocałowałam go namiętnie.

Nieee. to jest chore... dzieci nie są mi potrzebna a zwłaszcza że jestem kim jestem...- powiedziałem i przytuliłem ja mocno...

To wcale nie jest takie chore... Ale wiesz, zawsze w dalekiej przyszłości będziemy mogli się zastanowić nad dziećmi...- uśmiechnęłam się.- Ale jak na razie ty mi wystarczysz.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.

A ty mi, wyjdźmy z domu bo oszaleję- powiedziałem pooli i spokojnie, popatrzyłem na Kate, dzisiaj wyglądała piękniej niź zwykle.

Uśmiechnęłam się.- Okey, to gdzie idziemy?- zapytałam wesoło.

Mozemy iść do Tego nowego Baru... Jeśli tylko chcesz..- powiedziałem szybko..uśmiechnałem sie kwaśno..

Dobra, chodźmy.- powiedziałam i ubrałam bluzę zapinaną na zamek. Złapałam Erica za rękę i wyszłam z domu.