Nowoczesny dom Louisa DuFours

A teraz niech mi ktos powie... czy to byla prawda... czy tylko halun...
Sprobowalem wstac. Nie bylo to latwe, ale jednak wykonalne. Doczlapalem do kanapy.
I ona mi mowi, ze mnie nie olewa...
Wruszylem ramionami i wlaczylem telewizor.

Weszlam do domu Louisa bez pukania. Mialam klucze, ale nie musialam ich uzywac, gdyz drzwi byly otwarte.
Czesc. - Mruknelam i usiadlam na fotelu obok niego. - co slychac.

Skoro juz jestes... to podaj butelke...
Wskazalem na zielony plun stojacy na barku.
Ja nie dojde... ledwo sie tu doczlapalem...

Spojrzalam na barek.
Louis!! - Krzyknela podbiegajac do barku - przeciez wiesz jak to dziala na nas...

Unioslam brwi - wiesz co... masz racje - wzielam szklanki butelke i usiadlam na fotelu.- musze zrobic sie jakas bardziej... wyluzowana. Postawilam wszystko na stoliku przed nami.

Nie patrz sie na to w ten sposob...
pochylilem sie zeby nalac do szklanek, ale zamiast tego spadlem z kanapy.
Hahahahah
Rozesmialem sie. Wsparlem sie na stoliku i nalalem w obie szklanki to pelna. Wupilek kilka lykow ze swojej, tak samo jak Lys. Nadal chichotalem.
Poklucilem sie z Ane...
wyznalem nie mogac przestac sie smiac.

Wypilam troche ze szklanki i od razu poczulam sie jakos tak... blogo. Rowniez zaczelam sie smiac.
Ty sie poklociles... a ja sie zaprzyjaznilam. Santi ma nowa dziewczyne. - W tym momencie wybuchlam jeszcze glosniejszym smiechem. Cala sytuacja z Santiago wydala mi sie... zabawna.

Smialem siedzac przy kanapie i pijac absynt. (Bylo SUPER.)
Wyobrazasz sobie... pojechalem Do Raula, spotklem sie z Tanya, przeszukalem caly cmentarz w pensylwanii, zeby znalezc pierscionek, ktory sam zrobilem jeszcze jako czlowiek... pozniej, jak juz udalo mi sie zwiac Raulowi i Tanyi , przyjechalem Tu i prawie sie jej oswiadczylem... a ona... poprostu sobie poszla... poszla sobie... a wystarczyloby 5 minut...
Polozylem sie na podlodze i wciaz nie moglem przestac sie smiac.

A Santiago... Byll na slubie u Eufrazji i Alexa... z nia... z ta wampirzyca... - Tez sie smialam, razem sie smialismy i nie moglismy przestac...

Nawet nie wiesz jak...- odchylilam sie do tylu, zeby spojrzec na lezacego na podlodze Louisa i przewrocilam sie razem z fotelem.

Tak jak się spodziewałam.
Jęknęła wchodząc do salonu.
Złapała za pawie pusta butelkę i schowała ją do barku. Podniosła Lysette z podłogi , układając ją na kanapie.
Podniosła masywny fotel.
Louis - pokręciła głową - tracę siły ...
Uniosła go i doczłapała z nim do sypialni.
- Nie będę się wydzierała. Kac was jutro ukarze.
Położyła go na łóżku i sama usiadła obok.

Nie wiem na ile czasu odlecialam, ale obudzilam sie na kanapie... shOOk... Glowa mnie bolala, ale dobry humor mnie nie opuszczal. Zasmialam sie na wspomnie "rozmowy" z Louisem. Pragnienie jakie mnie dopadlo bylo nie do zniesienia. Poszlam do kuchni i nalalam sobie szklanke wody.

Zeszła po schodach na dół. Lysette kręciła się po kuchni.
Wiedziałam , że czeka was ogromny kac.
Przewróciła oczami i usiadła na kanapie.
Lys , ile on wypił ?

Nie wiem... nie bardzo obchodzilo mnie co on robi...
Wypilam cala szklanke wody, a pozniej pociagnelam z gwinta bo nie chcialam marnowac czasu na przelewki.
Poza tym.. to przez ciebie... po co go tak traktowalas...

Puściła komentarz Lysette mimo uszu i wdrapała się po schodach na pierwsze piętro.
Usiadła na łóżku , wyciągnęła ze swojej torebki mp3. Wsadziła sobie słuchawki do uszu.
Śpi - mruknęła sama do siebie.

(teraz sie uzywa MP4 A NIE MP3!!!!!!!!!!)

To wszystko moja wina.
Wyciągnęła słuchawki z uszu i cisnęła je do torebki.
Ułożyła się obok niego. Pogłaskała go po policzku zewnętrzną stroną dłoni i szepnęła mu do ucha.
- Louis , gdybyś wiedział jak bardzo Cię kocham. Nie wiem czy kiedykolwiek mi wybaczysz...
Oparła głowę o jego ramię. Przymknęła powieki i nasłuchiwała.

Nie majac ochoty przeszkadzac Ane i Louisowi (jak juz sie obudzi...) zmylam sie jak tylko wypilam kilka butelek mineralki.

Zycie jest nie sprawiedliwe... za kazda chwile przyjemnosci, czy chociazby blogiej nieswiadomosci trzyba placic.
I mi przyszlo zaplacic za chwile spokoju.
Obudzilem sie z takim bolem glowy, jakiego zaden smiertelnik jeszcze nie doznal... Bylem zamroczony... po otwarciu oczu widzialem prawie tyle co zanim je otworzylem. Ale byla tego i dobra strona... caly czas czulem sie jak na haju....
Ppfffff haha
zasmialem sie zeby sprawdzic czy aby napewno nie snie.

Gdy usłyszała jego śmiech podniosła się z łóżka i usiadła na nim po turecku.
Louis , wszystko dobrze ?
Zapytała. Cały czas czuła się winna. Sama nie wiedziała dlaczego. Przecież nikt nie zmuszał go do upicia się. Bynajmniej nie ona. Spoglądała na niego badawczo spod swojej bujnej grzywki.

A myslalem ze juz nie spie...
Zachichotalem pod nosem.
Nie wiedzialem ze sny przynosza taki realistyczny ... bol
Sprobowalem sie podniesc, ale jedyne co udalo mi sie osiagnac to zsuniecie z lozka i glosne(bolesne) uderzenie o podloge.
Pff hahah od tego chyba powinienem sie juz obudzic....

Louis , ty nie śpisz.
Mruknęła i pomogła mu usiąść na łóżku. Sama usadowiła się obok.
ile on wypił?! - zadała sobie pytanie. Nie wiedziała dlaczego na Lys zadziałało to mniej " boleśnie". Skończyło się tylko kacem. Natomiast Lu nadal bredził.

Jesli ja nie spie... to kim ty jestes i co tu robisz,!!
Sprobowalem zrobic grozna mine, ale jedyne co mi sie udalo to krzywy usmiech.
Musze sie napic...
Znow sprobowalem wstac.

Zgaduj zgadula w której ręce złota kula ? ... Ane
Prychnęła i wyszła do kuchni. Wróciła z butelką wody mineralnej.
Proszę bardzo! Nic innego nie dostaniesz , kochanie.
Wykrzywiła twarz w grymasie. Wypuściła powietrze wydając przy tym świst. Kiedy on wreszczcie wytrzeźwieje ?!

Zmrozylem oczy...
Nie wierze ci... moja Ane nie jest dla mnie taka mila...
Zastanowilem sie przez chwile... choc przyznam, ze chyba duzo to nie dalo bo moje szare komorki chyba ulegly samodestrukcji i czekaly na powtorna synteze...
Chyba.. ze jestes inna Ane... ale ja chyba zadnej innej nie znam...

Wiesz , jeśli chcesz mogę strzelic Cię w twarz dla potwierdzenia.
Jęknęła opierając się o ramę łóżka.
Może to sprawi , że jekoś wytrzeźwiejesz ...

Wzialem gleboki oddech...
Tak teraz zaczynam ci wierzyc... mozesz byc Ane...
Napilem sie lyka wody. cHyba troche pomoglo bo tak jakby zaczynalem widziec na oczy.
Ale co ty tu wlasciwie robisz??

Siedzę ? Pozbierałam was z podłogi w salonie... Lys juz otrzeźwiała i wróciła do domu.

Oznajmiła przeciągając się jak kot.
Miałam wyrzuty sumienia. Zostawiłam cię całkiem pijanego na podłodze, wystraszyłam się ... trochę i wróciłam.

I tu sie mylisz....
Powiedzialem grubym, gangsterskim glosem.
Jak mnie zostawialas... nie bylem JESZCZE pijany...

taa , byłeś lekko wstawiony.
przewróciła oczami...
I jak tam kac ?

Wlasciwie... to jak zawsze...
Tym razem jednym pociagnieciem wypilem pol butelki.
Przejdzie.

Tym razem nawet nie gadałeś nic przez sen... a szkoda.
Uśmiechnęła się delikatnie.
Wielka szkoda.

Juz mi lepiej.
Wychleptalem cala wode, a butelke odrzucilem na bok.
Ide wziac prysznic. Moze otrzezwieje.
Wstalem z lozka i przeszedlem z do mojej lazienki.
Chcesz sie przylaczyc??
Zasmialem sie.

Kusząca propozycja ... ale nie , dzięki.
Zaśmiała się głośno.
Poczekam tu na Ciebie.

Jak chcesz.
Odkrecilem wode i wszedlem pod prysznic.
Po ok 10 minutach wyszedlem w samym reczniku.
Zapomnialem wziac ciuchow.
Wyszczerzylem zeby.

Uważaj bo zgubisz ręczniczek.
Zachichotała , wstała z łóżka i pocałowała go czule.
Przebież się i wracaj.

Zrobilem zawiedziona mine...
Skoro musze...
Wyszedlem do garderoby. Po chwili wrocilem juz normalnie ubrany.
No i co robimy??

Co Ci się żywnie podoba.
Uśmiechnęła się do niego serdecznie.
Przepraszam ... że Cię "olałam". Nie chciałam. Nawet nie wiesz jak mi teraz przykro z tego powodu.

Nie zaczynaj....
Ucialem podnoszac reke.
Co robimy??
Powtorzylem wczesniejsze pytanie.

Okej , Okej .. już się zamykam.
Oznajmiła cicho.
juz mówiłam ... co tylko chcesz.

Pytalem sie co ty chcesz... poza tym skoro powtorzylem pytanie latwo sie domyslic, ze nie takiej odpowiedzi oczekiwalem... wiec??
Spojrzalem na nia i zmruzylem oczy.
Co chcesz robic?

A jaką odpowiedź chcesz usłyszeć ? Dlaczego ja zawsze mam decydować o tym co robimy ?
Spojrzała na niego pytająco, uśmiechnęła się tajemniczo i przyciągnęła go do siebie.
Chcę Cię pocałować. Co ty na to ?

Co tylko sovie zyczysz...
Zapiszczalem cienkim glosikiem przedrzezniajac ja.