Willa Eudoksji

Suzanne roześmiała się mocno. - No proszę proszę, imprezowiczka? -

- Nie powiedziałam tego. Po prostu wcześniej zamartwiałaś się zapachem człowieka, gdy nagle porwałaś jeden z kieliszków i zaczęłaś ruszać bioderkami haha - Odpowiedziała, dalej chichocąc.

-Wiecie co? Jestem głodna....

- Hahahaha - roześmiała się, wylewając wino na dywan. - Ojej najmocniej przepraszam, i co narobiłaś? Teraz to zlizuj! - Odparła wycierając wino z rąk.

- Chwilunia, a co z nimi? -

-Idziecie z nami?
zapytała pozostałe wampirzyce

-Dywanem się nie przejmuj, a ja dziękuje, zostanę w domu. Nie jestem głodna.

- Młoda leć sama albo zgarnij kogoś, bo mi też się nie chce. - Powiedziała żartobliwie.

- Krwiquitin? - spytała śmiejąc się

Młoda.... Może już pójdę...Widać sama będę musiała sama na coś zapolować... Nienawidzę siebie
Pomyślała Emi i spuściła głowę.Zaraz potem dotarł do niej żart Suzanne i zaśmiała się udając radość.
Dziewczyny, wicie...Ja już pójdę...
Powiedziała nieśmiało Emi po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła ku drzwiom.
Mam nadzieję, że żadna z nich nie ma zdolności czytania w myślach...

Popatrzała z zainteresowaniem za wychodzącą wampirzycą. Siedziała z resztą krwiopijców, popijając winiacza. Czasami żałowała, że nie umie czytać w myślach wampirom.
Popatrzała na Suzanne. A, przecież tej jeszcze nie znam! Zerwała się i podeszła do niej.
-Witaj, wydaje mi się , że się jeszcze nie znamy- podała jej rękę i usiadła obok na sofie. -Skąd pochodzisz? -zapytała

- O no proszę, witaj witaj! Ja? Urodzona w Anglii, wychowywana we Francji, piję winiacza w NY z wami - Odrzekła dowcipnie.
- A ty? - Spytała biorąc łyk wina - Skąd jesteś? -

Ja pochodzę z dwóch kontynentów- ojciec rudy anglik, matka gorąca meksykanka . Dziecko dwóch kultur . -powiedziała z uśmiechem. - Dobry ten winiacz Josette robi... muszę ją zapytać o przepis. - zamyśliła się.

- Hehehe - Zachichotała. - Chciałabym mieć takie rude włosy jak, Ty Alice... - Dodała, dopijając winiacza.

-przefarbuj się - zaproponowała, figlarnie mrugając oczami- wiesz, nawet mogę ci w tym pomóc, ale nie wiem jaki będzie efekt - Ja tam zawsze swoje rude włosy lubiłam. Teraz moim ulubionym zajęciem jest obserwowanie rudych z mojej rodziny- nie jest ich za dużo, ale zbieram ich portrety. - A ty ile masz lat tak naprawdę? masz w ogóle jakieś kontakty albo informacje o swoich krewnych z ludzkich rodzin? - zapytała z zainteresowaniem

- Spójrz na mnie i wyobraź sobie mnie w rudych... Daj spokój - Powiedziała, po czym dodała - Prawdziwy wiek do 243, a z nikim z rodziny nie mam kontaktu. Jestem owocem romansu mojej matki z wampirem, ale ta była zbyt biedna i posłała mnie do swojej siostry, która służyła w królewskim pałacu we Francji.
Dokonano u mnie przemiany przez tajemniczego wampira w lesie, kiedy uciekłam przed ojczymem który chciał mnie zgwałcić. - Odłożyła kieliszek po czym spytała - A ty? -

Ah. Nie za wesoła historia. Ja kontaktów z rodziną też nie utrzymuje, tylko obserwuje rudych. A mój stwórca Przemienił mnie i był ze mną 100 lat, nauczył mnie wszystkiego, a potem zniknął, zostawiający tylko karteczkę"tak będzie najlepiej" ... od tej pory, czyli 200 lat go szukam, bo chcę się dowiedzieć dlaczego... - uśmiechnęła się krzywo.- No ale może kiedyś go znajdę . - Napiła się winiacza z gwinta. - Dobra, już więcej nie pije... Idę do ogrodu. popatrzę w gwiazdy - mówiąc to wzięła kocyk i wyszła na dwór.

- Dobry pomysł, ja idę na gałęzie, poobserwować ludzi. Są tacy powolni, haha. - Uśmiechnęła się szeroko po czym wyszła.

Alice leżała obserwując Suzanne na drzewie. Kobieta na gałęzi, wpatrująca się zainteresowaniem za płot. Ciekawe. Uśmiechnęła się do swoich myśli i dalej leżała. Dobrze jej tu było.

Suzanne spojrzała z gałęzi na nowo poznaną wampirzycę po czym żartobliwie powiedziała - Hej Hej Piękna, o czym tak marzysz? -

Aaaa wiesz - odpowiedziała rozmarzona i pijana- pożyję jeszcze z 500 lat na ziemi, a może potem uda mi się zamieszkać na gwieździe, o tej!- wskazała palcem. - fajnie by było.... jak mały książę miałabym swoją planetę... pomalowałabym ją na fioletowo.... buuuu - mówiła coraz ciszej, aż w końcu zasnęła. Przed snem przemknęła jej tylko jedna myśl: już nigdy nie tknę winiacza...

Emily szybko podbiegła pod drzewo, na którym siedziała Suzanne. W kącikach ust miała zaschniętą krew. Widocznie źle ją zmyła tuż po uczcie.
Zadarła głowę wysoko i na jednej z gałęzi ujrzała koleżankę.
-A Ty znowu na gałęzi? Ty to masz hobby
Puściła uśmiech do Suzanne i przeniosła wzrok na śpiącą Alice.
-A tej co?!

- Nie wiem, myślałam że wampiry nie śpią, no cóż Może wino tak działa -

-Pijana wampirzyca to na prawdę śmieszny widok
Zaśmiała się Em.

Suzanne uśmiechnęła się do siebie tylko i dalej obserwowała pijaną wampirzycę opierając głowę o korę drzewa.

Ale się upiłaś -Josette wypiła kieliszek pyszne go wina.

Z pewnej odległości obserwowała grupkę wampirzyc bawiących się razem, zastanawiała się czy do nich podejść, ale stwierdziła, że nie będzie przeszkadzać w zabawie. Obserwowała dalej...

-Ma co prawda szczeniacki, ale śmieszny pomysł... Oblejmy ją kubłem zimnej wody!
Em wyczuła w okolicy obecność wampirzycy, której jeszcze nie znałą

Wampiry mają to do siebie, że śpią bardzo lekko. Taki pół sen. Tak więc Alice słyszała całą rozmowę, ale niewiele ją obchodziła.. aż do pewnego momentu
Otworzyła oczy i spojrzała na Emily- Emily, co to za pomysł! Tak mnie biedną atakować... - usiadła. - uff, nawet mi przeszło. Josette, to wszystko przez Twojego winiacza! - powiedziała z groźną miną. Wyczuła coś. - Znam ten zapach! To Cressida.- Wstała i zaczęła jej szukać.

- Jakaś wampirzyca powiadasz? - Spytała Suzanne po czym zaczęła wąchać woń nieznajomej wampirzycy dalej siedząc na gałęzi.

- Mów za siebie, ja się nie upiłam - Powiedziała żartobliwie, zeskakują, tym razem niezdarnie z drzewa.

-Mhm.... No ja też... Dobra.... Bo nie za wiele wypiłam ale pierwsza klasa to była krew jakiejś nędznej śmiertelniczki, którą dopadłam ...
Powiedziała Em oblizując przy tym jednego z kłów...

- O nie nie ja już dziękuję - powiedziała wesoło po czym upadła na trawę.
Zaczęła coś bełkotać i bawić się palcami

No to wypije sama- Josette położyła się na ziemi i zaczęła wpatrywać się gwiazdy.
Tak dawno ich nie oglądałam, są takie piękne. Muszę wykorzystać dar chmur i polecieć do nich - zaczęła obalać 2 butelkę wina.

Suzanne podniosła głowę. Poczuła bowiem świeżo otwarte wino.
Próbowała wstać, ale coś jej nie szło.

- O cholera, upiłam się! - Krzyknęła po czym znowu się położyła.

Em popatrzyła na wszystkie wampirzyce leżące na trawniku.
-Wow.... Jak alkohol może zmienić wampira

Wyczuła, że zauważyły jej obecność, postanowiła się już nie kryć. Powoli podeszła do towarzystwa...

Witam wszystkich. - powiedziała śmiało. - Widzę, że nieźle się zabawiacie.- uśmiech zawitał na jej twarzy, jednocześnie spoglądała na butelki wina.

Alice zbliżyła się do grupy wampirzyc zaraz za Cressida. - wiecie, dziewczyny... ja chyba już pójdę... - pożegnała się z nimi znakami dymnymi i poszła, jak jej się wydawało, do domu ..

Ogłupiony zbyt intensywnym zapachem wampirów... Skacząc po ścianach domów, ulicami, wpadłem jak śliwka w kompot... Znalazłem się pośrodku jakieś jak się mi wydawało grupki wampirek, która... wali w kocioł!? Jasny gwint gdzie ja jestem?! - począłem sie zastanawiać. Czułem jak słabne... Uzmysłowiłem sobie że jest chyba tylko jedno wyjście... Musze wrócić do tej nimfomanki, jak to jej Cress czy coś. Zrobiłem szybko obrót do tyłu i uciekłem w najciemniejsze zakątki tej przerażającej ulicy...

-Cześć dziewczyny. Fuj co tu tak... e śmierdzi?! Znów jakiś wilkołak się zgubił? Heh. Widzę, że się dobrze bawicie.

Eudoksja złapała Josette za ramię.

-A gdzie szkło dla mnie? E w sumie to może koniec tego dobrego.