Skrzydło szpitalne

Jasne pomieszczenie z dużymi oknami, w którym po obu jego stronach stoją , ustawione w równiutki rząd łóżka.

****
No cóż - przytaszczyła Ełf do Lecznicy, bo tylko tutaj mogła porządnie się nią zająć. Ułożyła ją na jednym z wolnych łóżek, po czym wzięła się do roboty. Starannie oczyściła jej rany, pozaszywała dziury w "szwajcarskim serze" i podała jej niezbędny do wyzdrowienia eliksir. Zrobiła to co była w stanie zrobić. Teraz wystarczyło czekać na efekty. Dziewczyna lada moment powinna się była obudzić, więc An korzystając z chwili zajrzała do reszty swoich pacjentów.

Leniwie podniosłam powieki. Na początku wszystko wirowało , ale z każdą chwilą obraz się wyostrzał. Zamrugałam kilkakrotnie , po czym przetarłam twarz. Czułam się , jakbym przed chwilą uprawiała seks z pijanym hipopotamem. Całe ciało przeszywał ostry ból. Syknęłam spoglądając na swoją pierś. Miałam na sobie kilka opatrunków, które namokły krwią. Z trudem podniosłam się i usiadłam na brzegu łóżka. - Kurwa.. - warknęłam , gdy poczułam jakby ktoś wyrwał mi prawe ramię. Rozejrzałam się po pomieszczeniu , w którym się znajdowałam. Oczywiście rozpoznałam to miejsce. - Szpital - mruknęłam niezadowolona. Zamknęłam oczy starając się przypomnieć sobie , co się stało. O dziwo wszystko pamiętałam. Walka w metrze z Mel , krew , krew i .. krew. Mam nadzieję , że ta niunia cierpi tak samo jak ona. Spróbowałam się podnieść, ale nie miałam na to wystarczająco dużo siły. Wiedziałam , że straciłam bardzo dużo krwi. Ale nie miałam ochoty jej teraz pić.

- Dzień doberek! nietoperek! Jak się dzisiaj czujemy ? - rzucała jeden i ten sam tekst w kółko, zapisując subiektywne odczucia pacjentów. Gdy zobaczyła, że Ełf się obudziła, podbiegła do jej łóżka i z uśmiechem na ustach rzuciła swój standardowy tekst, poprawiając jej poduszkę.
- No skarebie, mówimy : aaaaaa! - pokazawszy jak ma to uczynić, odwróciła się po stołową łyżkę i kolejny eliksir. Wepchnęła jej siłą łychę do buzi, po czym z miną klauna dodała - Teraz nie powinnaś odczuwać większych dolegliwości bólowych. Omamiło to twój układ nerwowy - coś jak wampirza morfina.

Nie zdążyłam nawet powiedzieć "hej" , kiedy An podbiegłą do mnie i na przywitanie wepchnęła mi do gardła coś , co smakowało jak odchody lemura. - Fuj.. - jęknęłam krztusząc się. - Bardziej niż to świństwo , pomogłaby mi butelka dobrej whiskey. - uśmiechnęłam się nikle. Ale rzeczywiście , po kilku chwilach , ból odszedł , a ja z ulgą odchyliłam do tyłu głowię , kładąc się na łóżku. - No to teraz powiedz mi jak walka . - wróciłam do poprzedniej pozycji i spojrzałam wyczekująco na przyjaciółkę.

- A jak ma być? Skopaliśmy im dupy - wykonała taneczne salto i niczym sfrustrowana wiewiórka zaczęła snuć swoją opowieść - Ta ich księżna też padła, zaraz po tym jak Cię przerobiła na szwajcarski serek.Później zgarną ją ten jej chłoptaś. All oberwała jeszcze od tej pieprzonej Venuto , czy jak jej tam było. Później gdzieś się zmyła i tyle ją widziałam . - zakończyła, siadając na małym taborecie. A co do łiski ... ona też by sobie z chęcią strzeliła kielicha xD Przez bycie medykiem powoli zaczyna się zmieniać w typowego chirurga, który chla na każdym kroku.

Zaśmiałam się dźwięcznie. Przynajmniej wygrałyśmy. W napięciu słuchałam opowiadania An xD. - może poszła odpocząć.. albo coś. - zastanawiałam się. Taak. Ane zmienia się w Hałsa XD To co ? Idziemy się napić ? - deRose.. a czemu tobie nic się nie stało ? - uśmiechnęłam się , patrząc na nią podejrzliwie. Czyżby konszachty z Magerą? ;P

- Wiesz ... ten gostek z Magery nie był najgorszy. Całkiem nawet ... mrał! XD zaśmiała się, zeskakując ze stołka. Pogrzebała gdzieś w szafce i wyciągnęła flażke, pociągnęła z niej ostro ,a gdy już miała ją podać Ełf zrezygnowała z tego pomysłu.
- eee! Ty nie możesz - schowała ją z powrotem z miną sado maso XD

- Anee. - jęknęłam , po czym walnęłam się otwartą dłonią w czoło. - czy ty zawsze musisz gadać o facetach? Jakby nie było ty i ja zostałyśmy ostatnio porzucone - przypomniałam. - ej no !! to jest nie fair ! - zrobiłam minę zbitego psa. - jesteś okrutna... - pociągnęłam nosem.

- Ełf ! - powtórzyła za nią teatralny jęk, po czym wykonała identyczny gest z dłonią - porzucone ?! Chyba kpisz! Ja tam mam ich gdzieś... - stwierdziła, uśmiechając się tak jak przystało na cudowną, rudą wiewiórę zwaną jambo jet. Niemniej jednak, była urocza, a na facetów miała " wyjebane" ( jak to mówią u mnie w łodzi xD Zawsze się z nich zlewam).
- A z resztą... - schyliła się z powrotem po tą butelkę. - W końcu nie jesteś Romanem, 67 letnim ogrodnikiem z ogrodu botanicznego, możemy popić. - i jak to pomysłowy Dobromir powiedział, tak zrobił.

Pokręciłam głową z politowaniem - To chyba oni mają nas gdzieś ... Toma nie odzywa się do mnie chyba od miesiąca .. -westchnęłam. Popatrzyłam na przyjaciółkę i uśmiechnęłam się szeroko - A co tam ! Jak on ma na mnie "wylane" , to ja na niego dwa razy! - zaśmiałam się dźwięcznie , po czym z wdzięcznością w oczach wzięłam od Anki butelkę z trunkiem. Pociągnęłam z gwinta spory łyk wódki, następnie wycierając wierzchem dłoni zwilżone wargi - Upijemy się , a potem pójdziemy na dziwki ! - poruszyłam na zmianę brwiami - A co ty masz do pana Romana ?! On jest świetny.. najbardziej pociągają mnie u niego : zapach stęchlizny , kaczy chód, piwny brzuszek i owłosione plecy.. mhraaaał...

Golnęła sobie ostro, bo ruda wiewióra nigdy nie oszczędzała - jak pić to pić, bez ogródek ! Na całego!
- A od kiedy ty się przejmujesz jakiś skośnookim dupkiem, który nie potrafi poprawnie wymówić shit madafaka fuck ? zachichotała, wskakując na łóżko, które stało obok i wydawało jej się puste, bynajmniej miała nadzieję , że takie jest. - Galerjanek Ci się marzy ? - zrobiła minę a'la kopytko z biedronki, coś w kontekście : ruchy! kluchy leniwe ! , unosząc brew do góry i przygryzając dolną wargę. - A mnie pociąga jego zajebista pokrzywa! i to , że pieprzy wszystko co się rusza.