Tawerna portowa

Tawerna Portowa jest niewielkim barem, mieszczącym się w porcie. Ściany pokryte cegłami, drewniana podłoga, jak i krzesła i stoliki. To tutaj najczęściej spotykają się żeglarze i marynarze przypływający z całego świata do Nowego Jorku, żeby odpocząć przy kartach i piwie. Miejsce dość niebezpieczne, przychodzi tu niewielu mieszkańców. Bardzo łatwo spotkać tu miłego człowieka, który opowie ci o swojej podróży, ale też nie trudno o osiłka, który ograbi cię ze wszystkiego, co masz przy sobie.

Chwilę włóczył się po plaży, później przyszedł do tawerny. Usiadł gdzieś w kącie sali i zamówił piwo. Wokół było wielu ludzi, ale mimo tego, że był głodny postanowił nie atakować żadnego. Wyjął z kieszeni papierosa i zapalił go. Zaciągnął się i na jego twarzy pojawił się uśmiech. Uwielbiał ten zapach i smak, a że był wampirem nie musiał przejmować się zdrowiem.

Spacerowała sobie po plaży z myśl , że może tutaj znajdzie Vincenta. Martwiła się , bo znowu zniknął z tą lafiryndą i pożal się bożę zabijaką psów. Wstąpiła więc do tawerny. Ku jej zdziwieniu wampir siedział sam w kącie sali.
- Hej - wymruczała mu do ucha i cmokając w policzek , usiadła na przeciwko.

Obudził się z letargu i spojrzał na wampirzycę.- Eeeee... Cześć.- Przywitał się, zdziwiony po pierwsze tym, że w ogóle jeszcze raz Melanie spotkał i po drugie tym, że spotkał ją tutaj.- Co u ciebie?- Zapytał, wypuszczając dym z ust.

Przewróciła teatralnie oczami.
- Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha... - skwitowała opryskliwie , zakładając nogę na nogę. " Co u Ciebie" pffff ... I tak wita się dziewczynę, które wyznaje się miłość?! Kiepski z niego romantyk. Przecież nie spotykali się po raz pierwszy....

A ile razy się spotykali?! xDDDD On jej miłość wyznał?! Może po pijaku....
Wywrócił oczami, podobnie jak ona.- Oj, daj spokój.- Mruknął, upijając łyk alkoholu. Nie bardzo wiedział, co jej powiedzieć, więc po prostu się jej przyglądał z nieodgadnioną miną. Kolejny raz włożył papierosa do ust i wypuścił powietrze, odchylając głowę do góry.

A może oboje byli pijani ? XDDDDDDDDDDDD

Wypuściła powietrze ze świstem - Czy ty każdą dziewczynę traktujesz jak pospolitą kurwę ?! - rozumiem, mógł tak traktować tą swoją lalunie ale ona nie chciała ,aby przyrównywano ją do niej i ba , zasługiwała na większy szacunek!
Gdyby jej tylko tak na nim nie zależało, nie siedziałaby tutaj , a zabawiała się z jakimś śmiertelnikiem, zamieniając go na koniec w jedzenie ;]

Westchnął.- Dobrze wiesz, że nie.- Właściwie to nie do końca to była prawda, ale nie miał zamiaru jej tłumaczyć, że owszem.- Nie traktuję cię jak kurwę.- Miał ochotę krzyknąć, "powiedz czego chcesz, kobieto i chodźmy umyć rączki", ale jakoś się powstrzymał.- Ja naprawdę szanuję kobiety.- Mruknął i skrzyżował ręce na piersi, wcześniej wyrzucając peta do popielniczki. Melanie jeszcze nie poznała Santiago, może dlatego nie doceniała romantyczności Vincenta. : P

łahahahaha a skąd ta pewność :<

Zastanawiając się głęboko nad sensem jego wypowiedzi , sierdziła , że i tak kłamie.
- Właśnie to widzę na załączonym obrazku - syknęła jadowicie, a źrenice jej oczu momentalnie się zmniejszyły - czy ty uważasz mnie za idiotkę ?! Której jeszcze mówiłeś to samo ? - zapytała,bezczelnie świdrując go wzrokiem. Powoli traciła swoją cierpliwość, " tak chodźmy umyć rączki oO" .

Przymknął na chwilę oczy, obiecując sobie że będzie baaaardzo cierpliwy.- Mel, o co ci do cholery chodzi?!- Zapytał wprost. Najwyraźniej zawsze, kiedy się widzieli, Vincent był zupełnie pijany. xD- Nie uważam cię za idiotkę, wręcz przeciwnie- jesteś jedną z najinteligentniejszych wampirów, jakie spotkałem.- Jęknął, patrząc na blat stolika i bawiąc się kuflem piwa.

- O to , że traktujesz mnie gorzej od tej szmaty - zakończyła bez zbędnych ceregieli. No bo po cholerę miała dobierać subtelne słowa , skoro ta pipa nazywał ją po prostu "suką". Ona też nie zamierzała zwracać się o niej, do niej z szacunkiem. Czasami miała ochotę powyrywać jej te blond kłaki ze łba.

Uniósł jedną brew.- A jak ja traktuję tą... szmatę?- Zapytał, nie bardzo rozumiejąc o co jej chodzi. W końcu ze wszystkich kobiet, to Melanie traktował najlepiej (nie licząc mamy, ale to już inna historia ^^), a ona teraz z takim tekstem mu wyjeżdża, to się chłopak pogubił.

Stukała miarowo obcasem o podłogę. Czy faceci są aż tak mało spostrzegawczy , czy tylko udają ? Dobrze wiedział , że chodzi jej o Lyn , ale jak zwykle zgrywał głupa, doprowadzając Melanie do wściekłości. Zawsze była o nią zazdrosna, bynajmniej od kiedy pamiętała... I chyba słusznie, gdyż wampirzyca nie grzeszyła urodą, wpędzając tym samym dziewczynę w kompleksy. No cóż, jak się odbyło tysiąc pięćset operacji plastycznych przed przemianą, to nie ma się czemu dziwić. Hmmm aż dziwne , że ten silikon jej kiedyś nie wypłynął.
- Spędzasz z nią więcej czasu niż ze mną - fuknęła urażona,przenosząc wzrok w kąt sali. Wreszcie powiedziała to co już dawno powinna powiedzieć. Minusy spotykania się z facetem pokroju V.

-Ane , pierdolą ci się postacie XDD Lyn nie powiedziała tak do Mel, tylko do Ane.
I Lyn nie ma blond włosów XDDDDDDDDDDDDDDDD -

Ełi- ale blond kłaki brzmią fajnie xD
O matko...- Jęknął cicho.- Lyn to Lyn, dobrze wiesz że to suka i nic mnie już z nią nie łączy!- Wyjaśnił, nie podnosząc wzroku. Z Melanie było fajnie... w pewnych chwilach nawet bardzo fajnie... ale nie spodziewał się, że będzie mu robić wyrzuty jak jego dziewczyna. Z resztą dalej zastanawiał się, kiedy do cholery wyznał jej miłość!- Lyn to... przyjaciółka. Nic dla mnie nie znaczy.- Powtórzył jeszcze raz.

Eł - Ale blond kłaki są sekszynnn *_* ! Takie platynoweeee jak drakusia < dostaje ślinotoku> *_*


I tak mu nie wierzyła ;P Nauczyła się , że we wszystkim nie trzeba mu wierzyć... no bynajmniej nie w sprawach zwianych z płci przeciwną. Zresztą, straciła do niego zaufanie, a żeby je odbudować to uhuhu trzeba by zapulsować ;]
- no okey... złóżmy , że ci wierzę - stwierdziła z nutką zwątpienia w głosie, przygryzając dolną wargę.

Hhahha to musi mieć słabą pamięć skoro nie pamięta ;P

Spojrzał jej w oczy.- Załóżmy? Nie ufasz mi i tyle.- Prychnął. W sumie to nie dziwił się jej, interesowały go tylko związki na jedną noc, więc dziewczyna nie mogła na nic więcej liczyć. Westchnął cicho i dopił swoje piwo.- To... Co u ciebie?- Zapytał jeszcze raz, myślał, że może teraz mu odpowie.

- A zasługujesz na to aby Ci ufać ? - nachyliła się nad stołem , podpierając się na łokciach. Zmarszczyła nos, wpatrując się w swojego rozmówce oliwkowymi oczami. Czy oni zawsze tylko o jednym oO ? Wywróciła oczami prostując się , gdy ten bez żadnego wahania, gapił się w jej dekolt.
- Czy musisz tak przy ludziach ... - zdmuchnęła niesforny kosmyk z czoła - po staremu... - rzuciła od niechcenia, uśmiechając się irytująco.

-Szczerze? Ani trochę.- Uśmiechnął się szeroko i wyjął z kieszeni kolejnego papierosa. Zapalił go i zaciągnął się, wydmuchując dym w twarz Mel.
Zawsze podobały mu się te jej oczy.
- A przeszkadza ci to?- Zaśmiał się cicho. Odchylił się lekko w tył na krześle.- To się cieszę...- Odparł, cały czas ją obserwując.

" dzieci! Idziemy umyć rączki ! " XDDDDDDDDDDD

Owionął ją zapach nikotyny,ale nie musiała się uskarżać, lubiła go ;] Zdmuchnęła dym z pola widzenia i zarzuciła nogi na blat stolika , odchylając się do tyłu na krześle.
Przymknęła oczy, po czym otwierając je wymruczała - Nie, aczkolwiek nie pozwala mi się skupić - posłała mu jeden ze swoich pięknych , aczkolwiek dość perwersyjnych uśmiechów.
- A jak tobie minął dzień ? zapytała, związując włos, tym samym drocząc się z nim. Wiedziała , że nie lubił , gdy je spinała.

-No to przepraszam.- Uśmiechnął się szelmowsko i popatrzył bezwstydnie na jej dekolt. A w zasadzie było na co popatrzeć...
- Normalnie. Dokładnie tak jak zwykle.- Nie zdradził jej zupełnie nic, bo od paru miesięcy nie robił nic, nie licząc siedzenia, picia i palenia. Był znudzony monotonnym życiem.

Niech sobie patrzy, przecież nie będzie mu zabraniała skoro tak się nudzi W końcu ma okazję oderwać się od tej monotonni. Dalej próbowała zdmuchnąć grzywkę z oczu. Przyrzekła sobie , że kiedyś zetnie te włosy , coraz bardziej ją drażniły. Przeciągnęła się leniwie na krześle, po czym rozejrzała się po tawernie. Zrozumiała teraz, dlaczego wcześniej tu nie była. Grupka debili w kącie , niemalże rozbierała ją wzrokiem.
Gdy jeden z nich, najgłupszy i chyba najbardziej pusty ( nie mówiąc już o tym , że ledwo trzymał się na nogach ) wstał i chwiejnym krokiem próbował dojść do ich stolika , uprzedziła go , unosząc w górę środkowy paluszek, na co reszta zareagowała gromki śmiechem.
- Idziemy gdzieś ? - rzuciła nagle...

- Nie zastanawiałaś się nigdy nad... spinką?- Zapytał, obserwując jej zmagania z grzywką. Nie wybaczyłyby jej, jakby ścięła te włosy, które tak bardzo mu się podobały.
Szczerze lubił takie klimaty- zupełnie nikt nie zwracał na niego uwagi, pośród zgrai pijanych marynarzy, nikt się go nie czepiał, nikt (a racze prawie nikt) go w takim miejscu nie szukał, nikt nie zagadywał.- Możemy iść.- Zerwał się z krzesła.- Co proponujesz?

- Myślisz , że gdyby to było takie proste rozważałabym zięcie włosów ? - potraktowała go zimnym stwierdzeniem. Co jak co , ale facet nie zna się na babskich problemach. Podniosła się z krzesła zaraz za nim.
- Gdziekolwiek. Byle dalej od niego - wskazała głową na śliniącego się grubasa i zebrało się jej na mdłości.

Nie wiem, nie znam się.- Przyznał szczerze i złapał ją za rękę. Zrobił kwaśną minę, na widok grubasa.- Okey, okey.- Rzucił jeszcze banknot na stolik i pociągnął Mel w stronę drzwi. Po chwili oddalili się od tawerny.

Mort ogona (trójki Sechmetan) pozbył się właśnie w porcie. Trójka wampirów była rozwścieczona. Nie chciała niczego... oprócz jego przelanej krwi. Czyżby groźba ze strony Sechu skierowana w Magerów, czy chodziło o zwykłą rozrywkę? Czyżby był ktoś w szeregach Magery kto rozwścieczył był księżną/księcia Sechmetan do tego stopnia? Częściej to mageranie prowokowali bójki.
Mort z śladem zadrapania na torsie wszedł do baru otwierając szeroko drzwi. Zajął jeden z najciemniejszych kątów i długo czekać nie musiał, by przysiadło się do niego kilku starych znajomych. Przysiadła się nawet trójka ludzkich kobiet. Jak miło. Jedną ramieniem objął Mort, zagarniając zdobycz dla siebie. Ach, nawet zostawił tu ostatnio wóz... Mały numerek na tylnym siedzeniu samochodu i kolacja. Co za energooszczędność. Pociągnął z butelki. Zapowiadała się naprawdę miła noc...